Nigdy bym się nie spodziewał, że Jazgot oszaleje na punkcie szczeniaków. Gdyby ktoś z boku poza mną i Ikrą patrzył na jego ślepia wgapiające się w te małe kuleczki. W duchu byłem, po prostu rozbawiony na całego z zachowania tego psa. Już się proponował jako opiekunka. Nawet nie słuchał nie do końca, a musieliśmy wracać do pracy. W końcu młody zrozumiał, że pora ruszać dalej i zawinął się wraz ze mną. Sam nie przepadałem za dziećmi, jakoś nigdy nie miałem okazji się nimi opiekować, co było naturalne dla mnie, że brakuje mi podejścia i doświadczenia. Dobra Jazgot był dla mnie dzieckiem, ale jednak mimo wszystko z nim szło się dogadać. Teraz jest już dużym dzieckiem i dobrym partnerem do patroli. Naprawdę nie mogłem na niego narzekać. Cała sfora gadała o kolejnych narodzinach, jako że Szałwia spodziewała się potomstwa. Cieszyłem się z tego powodu. Oczywiście nie mogłem postąpić inaczej, jak również ją odwiedzić i chwilę porozmawiać. Pragnąłem pamiętać o wszystkich, dostarczać zioła do medyka, aby ten mógł leczyć nasz klan. Jednak Jazgot mnie wyprzedzał to on, był w tym najlepszy. Jednak mnie ograniczały inne obowiązki i problemy. Musiałem w tym wszystkim mieć, chociaż troszkę czasu dla siebie, który i tak spędzałem z Miętą, nie nie narzekałem na jej towarzystwo no dobra czasami bardzo. Tego dnia potrzebowałem Jazgota, lecz nie mogłem, go nigdzie znaleźć w końcu w mojej głowie zaświtało, więc poszedłem sprawdzić, czy nie jest u Ikry. Jak widać, nie myliłem się, robił za super nianię. Chciałem go wyciągnąć, ale był zbyt zajęty.
— Dziecko na mnie siedzi.
Dobra naprawdę nie mogłem już wytrzymać, parsknąłem śmiechem, budząc pozostałe szczeniaki. Te zaczęły piszczeć i wyć.
— Serio! Usypiałem je tyle czasu, a ty popsułeś wszystko — Jazgot fuknął na mnie.
— Sorry skąd miałem wiedzieć, że jak nie śpią, to wyją.
— Bo takie są dzieci, nie wiesz?
— Och znalazła się niania wszystko wiedząca, zaraz je uśpimy — mruknąłem.
— Nie, ty może lepiej ich nie tykaj — zasugerował młody. Dobra może i miał racje, ja tutaj zrobię więcej zamieszania niż pożytku. Patrzyłem, jak młody dwoi się i troi, aby te diabły posnęły, ale bez skutku.
— Chciałem, abyś pomógł mi szukać ziół, wpadnij do mnie, jak będziesz wolny.
— Serio narozrabiałeś i chcesz sobie ot, tak uciec? — mruknął
— Sam mówiłeś, że sobie poradzisz sam i mam nic nie robić.
<Jazgot?>
[378 słów: Dym otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz