Obudziłam się zlana zimnym potem. Zdezorientowana rozglądnęłam się po legowisku medyków. Wstałam powoli, uważając, by nie nadepnąć na Aronię. Rozciągnęłam się i otrzepałam. Czułam, że powinnam być przytomna, bo inaczej stanie się coś złego. Ufałam mojej intuicji, lecz to wszystko uważałam za dość dziwne, nawet jak na moje przeczucia.
— To przecież niedorzeczne… — zganiłam samą siebie. — Przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Czułam, że oszukuję samą siebie, jednak uparcie powtarzałam sobie, że moje przeczucie się myli. Zmieniłam zdanie dopiero wtedy, gdy poczułam zapach mojej matki.
— Malwowy Ogonie…? — zapytałam się cichutko, powoli wychodząc z legowiska medyków. Stanęłam spokojnie na korytarzu, uważnie nasłuchując. Stałam spokojnie również wtedy, gdy dostrzegłam dwie pary oczu, które wpatrywały się we mnie, błyskając z ciemności. Stałam równie spokojnie, także wtedy, gdy poczułam, jak Skalny Potok łapie mnie mocno za kark i bezlitośnie raniąc mi skórę, niesie do mojej matki.
— Gdzie są twoje siostry?! — wysyczał Skalny Potok, gdy stanęliśmy już dostatecznie daleko od śpiących psów. Był wściekły, lecz ja wiedziałam, że Gwiezdni nie pozwolą, by mnie okaleczył, chyba że właśnie taki mają plan. — Mówiłem ci przecież, że twoja matka chce się z nimi spotkać. Jesteś głucha, czy głupia?!
— Nie krzycz na nią, Skalny — upomniała go Malwowy Ogon głosem zimnym jak lód. — Uważaj, bo ja na ciebie nakrzyczę i zobaczymy, czy te twoje stare nóżki się na coś zdadzą.
— Malwa… — Skalny Potok był wściekły, a z jego oczu niemal trzaskały pioruny.
— Nie mów do mnie imieniem szczeniaka. — Malwowy Ogon cała zadrżała z frustracji, lecz głos miała zdecydowany i spokojny. — Ja, w przeciwieństwie do ciebie służę mojemu klanowi. Zasługuję na imię wojownika. Ty natomiast, powinieneś się nazywać Skalny Starzec, idioto.
Teraz tylko ja pozostawałam spokojna. Myślałam, że moi rodzice zaraz się na siebie rzucą, lecz to była ich decyzja. Stałam nieruchomo, obserwując, jak to się wszystko potoczy.
— Już zapomniałaś, że jeszcze nie tak dawno temu, byliśmy razem? — Skalnemu Potokowi brakowało argumentów, więc zszedł na najbardziej niebezpieczny temat.
— Nie tak dawno? — zaśmiała się kpiąco Malwowa. — Masz jeszcze problemy z pamięcią, czy co? Nie pamiętasz, że…
Nagle przerwała, panicznie się cofając. Skalny Potok popatrzył się w moją stronę, i zamarł w bezruchu, widocznie zaskoczony. Jego oczy były szeroko otwarte, ogon napięty jak struna i widać było, że był gotowy rzucić się do ucieczki w każdej chwili.
— Mamo? — zapytała się cichutko moja siostra. Aronia stała w osłupieniu obok mnie już od paru chwil, ale ja nie miałam zamiaru przeszkadzać moim rodzicom. Ich kłótnia, ich decyzja.
— Aronio...! — Malwowy Ogon podbiegła do brązowo-białej córki, patrząc się na nią z dumą w oczach. — Powiedz, kwiatuszku, czy medycy się nie obudzili? Wiesz, niefajnie by było, gdyby dowiedzieli się, że tu jestem…
— Ee… — Aronia była bardzo zaskoczona i nie mogła nic z siebie wydukać, więc jedynie zaprzeczyła, potrząsając swoją wilczą głową.
— Och, to dobrze, dobrze, córeńko. — Malwowy Ogon czule polizała Aronię, na co ta z wrażenia aż przysiadła. — Uważam jednak, że niebezpiecznie byłoby tutaj rozmawiać… — kontynuowała czarno-biała suczka, a w jej oczach zabłysła iskierka obłąkania i chęci zemsty. — Może przejdziemy się na spacer, co?
Przebiegłam wzrokiem po mojej matce i siostrze, patrząc się prosto na pysk mojego ojca. Czułam, że nie powinien się zgodzić, jednak to był jego wybór. Nie powinnam się w to mieszać, bo możliwe, że przeszkodzę wtedy w planach Gwiezdnych co do mojego ojca. Aronia jednak tego nie rozumiała i zaczęła piszczeć, że ona się nigdzie nie wybiera i że to niebezpieczne.
— Potoku… — Malwowy Ogon popatrzyła się na niego błagalnie, błyskając swoimi lodowymi oczami — odmówisz mi spaceru z własnymi szczeniakami? Możesz pójść z nami, to je przypilnujesz.
To była decydująca chwila, więc wytężyłam słuch. Jeszcze nigdy nie widziałam, jak pies decyduje o czymś tak ważnym! Co prawda, niejednokrotnie słyszałam, jak przywódczyni zamartwia się sprawami klanu, medycy pomagają w porodzie, a wojownicy z przecięciem opowiadają o naruszonych granicach klanu. Jednak to było wydarzenie, które było ważne w zupełnie innym wymiarze. Ja, Aronia jak i Malwowy Ogon śledziłyśmy każdy ruch białego psa.
— Zgadzam się, pod warunkiem, że pójdę z wami.
Klamka zapadła. Skalny Potoku, wybrałeś bardzo wyboistą drogę.
<Malwowy Ogonie?>
[663 słowa: Konwalia otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz