Praktycznie niemożliwe było, by to poruszenie umknęło bacznym uszom i spostrzegawczym oczom Różanego Płatku. Po magazynie zaczęła panoszyć się jakoś nowa, jednak wciąż dziwnie znajoma woń. Suczka próbowała ją sobie zobrazować w myśli i zajrzeć do najgłębszych odmętów wspomnień, by poznać właściciela zapachu. Chłodne i ostre powietrze nieco utrudniało głębsze wczucie się w zapach, co zirytowało Różaną i postanowiła ruszyć się spod legowiska i na własne oczy zobaczyć powód zamętu. W drodze na miejsce, które obrała sobie za cel, dosłyszała jakiś szmer i szepty wśród uczniaków, wyraźnie czymś podekscytowanych. Zdecydowała się do nich nie podchodzić, mimo że prosto i szybko mogła wyciągnąć od nich wszyściusieńkie informacje, jednak sprawa zdawała się na tyle poważna i podejrzana, by Różana zapragnęła samodzielnie ją zbadać.
Wbiło ją w ziemię, gdy przed jej ślipiami ukazała się smukła sylwetka obdarzona złotawym futrem. Zabrakło jej na moment tchu, nie wiedząc, czy to ze zdziwienia, czy zauroczenia tym cudownym widokiem. Nigdy nie sądziła, że będzie dane jej ujrzeć żywego jednego z psów, które zaginęły już dobry sezon temu. Tak też i się stało, że w niewiadomych okolicznościach zaginął jeden pies z każdego z czterech klanów. Ostatecznie uznano je za martwe i zapomniano o nich. Z pamięci Różanego Płatku już niemal zupełnie wymazał się obraz psa, którego to tak sobie bardzo upodobała, mimo że nigdy nie weszła z nim w głębszą relację. Kończyło się na wymianie kilku zdań, czy słów i wspólnych łowach. Gdy ten, jakby rozpłynął się w powietrzu, szara nie tęskniła za nim ani trochę, co też nie oznaczało, że nie ucieszyła się na ponowny jego widok. Oczywistym też był fakt, że poczuła wielką ochotę podbiegnięcia do starego znajomego i zasypania go wodospadem pytań i zagadnień. Musiała się jednak powstrzymać. Wypadało dobrze się zaprezentować, obraz Różanej mógł już niemal zniknąć z umysłu samca. W takim wypadku będzie to jak próba zrobienia dobrego pierwszego wrażenia.
— Witaj w domu, Płonący Konarze — odezwała się miękkim głosem i zamrugała niewinnie powiekami, przyjaźnie, z troską spoglądając na starszego. — Co było powodem twojego zniknięcia? Mów śmiało, o ile, rzecz jasna, chcesz.
Po wysłuchaniu historyjki o Gwiezdnych, wybrańcach i długiej wędrówce, w pamięci szarej suczki odżył obraz silnego i szanowanego wojownika, w dodatku ze zdwojoną siłą. Płonącego Konara można było nawet nazwać teraz bohaterem i niczym dziwnym będzie, jeśli zachwyt i budząca się pokora przed nim będzie jeszcze przez kilka księżyców gościć w sercach klanowiczów. Jakby głębiej pomyśleć, Różana mogłaby też przygotować sobie miejsce u boku Konara, jedynie po to, by inne suczki jej pozazdrościły tak cudownego partnera, bohatera klanu. Ha, czemu by nie spróbować? Życie jest za krótkie na nieryzykowanie, a wizja mienia Płonącego Konara za partnera jest wręcz... Cudowna.
Wieczorny patrol brzmiał jak idealna randka. Różany Płatek łatwo nie przegapi takiej okazji, by pokazać się swojemu obiekcie zalotów w promieniach zachodzącego słońca. Wszyscy dobrze wiedzą, że sylwetka odznaczona promykami wygląda najpiękniej i najsmuklej. Pewna siebie podeszła do świeżo przybyłego z długiej drogi i powitała go uśmiechem.
— Spodziewam się, że wciąż nie wypocząłeś po wędrówce, jednak co powiesz na krótki patrol? Myślę, że spacer po dawno niewidzianym domu dobrze ci zrobi — z góry wykluczała opcję odmówienia, jednak gdyby to się stało, wpadłaby w lekką konsternację i zażenowanie. Liczy na to, że wojownik zdążył się już zauroczyć jej urokliwym spojrzeniem i zawiesił na niej oko, za każdym razem, gdy ją tylko zauważył. Po tej randce zapragnie częściej słyszeć jej przyjemny dla ucha głos i sam dodawać swoje pięć groszy do jej rozmów i dyskusji. Zakocha się, a potem będzie miała go na własność i zrobi z nim, co zechce. Mogłaby pozostać mu wierna do końca swego żywota i równie dobrze go zostawić, jak tylko pojawi się taki kaprys. Tak, to brzmi, jak plan, nawet na całe życie. Kto jej zabroni? Jedynie nieprzyjazne zrządzenie losu, które sprawi, że jakimś cudem Różana jednak nie podpasuje Płonącemu Konarowi lub zaistnieje jakaś inna niesprzyjająca szarej suczce sytuacja.
<Płonący Konarze?>
[639 słów: Różany Płatek otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz