Od razu, gdy wróciła do obozu, pobiegła do Lisiego Wrzasku i Jeziornego Kwiatu zadowolona ze swojego wyczynu.
— Msiam zsioła! — zawołała zadowolona, oczywiście niewyraźnie, po czym położyła zioła przed swoje łapy.
Brat Srebrnej Łapy spojrzał na nią chyba wkurzony.
— To nie są zioła. — warknął. — To przypadkowe rośliny dwunożnych. — Przewrócił oczami niezadowolony.
Ale naprawdę chciała przecież pomóc. Chciała się przydać do czegoś jak prawdziwa wojowniczka! Od razu położyła uszy po sobie, a Jeziorny Kwiat warknęła na Lisi Wrzask. Po czym odeszły od niego na parę kroków.
— Ja naprawdę prze-przepraszam! — jąkała się.
Suczka naprawdę tylko pomóc! A zrobiła z siebie tylko idiotkę. Nie powinna pokazywać przecież swojej naiwności prawda? No właśnie! Powinna pokazać Jeziornemu Kwiatu, że coś umie.
Minęło już dużo czasu, epidemia minęła, co znaczyło, że Jeziorny Kwiat była już zdrowa. Jak i cały klan. A ona ciągle była tą uczennicą. W sensie… według Srebrnej Łapy już dużo umiała, jednak skoro jest jeszcze uczeniem, to raczej tyle nie wystarczy. Srebrna Łapa postanowiła więc pójść do tego lasu, co jej Jeziorny Kwiat pokazywała. Wtedy też była burza, jednak już minęła, a burze się nie zdarzają często… powinna dać sobie radę. W końcu Srebrna Łapa nie jest tą suczką co na początku treningu. Przecież psy w końcu dorastają, nie tylko pod względem wyglądu, że są większe, tylko również pod tym względem, że starsze psy raczej mniej chcą się bawić… co prawda uczennica nadal była jeszcze młoda, więc małą zabawą nie pogardziłaby, jednak tak czy siak, postanowiła wyruszyć w ten las. Przyniesie coś mentorce do zjedzenia.
Zapamiętała wcześniejszą drogę tutaj, dlatego nie było problemem z trafieniem do lasu. Wchodząc do lasu, Srebrna Łapa była zadowolona z siebie, gdyż w końcu pierwszy raz tutaj będzie bez mentorki. Powinna sobie poradzić, pójdzie tą samą drogą, co szła z Jeziornym Kwiatem i nie powinna się zgubić. W końcu Srebrna Łapa wychowała się wśród dwunożnych, nie jako pieszczoch, jednak wie jak ich unikać, co oni dokładnie robią. Las jest jej totalnie obcy. Jedynie wie jak trafić do starego domku, który przynajmniej też jest budowlą dwunożnych, czyli coś, do czego już się przyzwyczaiła. Była pora nagich drzew (chyba?), dlatego nie było tutaj tak pięknie, jak kiedy była tu z mentorką. Wcześniej było zielono, a teraz? Po tylu księżycach jest tu tak… błotniście oraz w niektórych miejscach biało. Jednak im dalej od miasta, tym więcej pojawiało się białego puchu. Liście już dawno spadły z drzew. Na pewno było tu zimniej niż w mieście, wśród dwunożnych gdzie najcieplej było obok ich budowli.
Suczka postanowiła przejść tą samą drogą co wcześniej, chociaż trudno było zorientować się, którędy szły, a tym bardziej, skoro byli tu dawno, to nawet zapachem nie mogła się kierować. Wszystko wyglądało tak inaczej. Przeszła trochę dalej, po czym wzięła wdech. Nic przez chwilę nie poczuła poza zimnem, które zostało na jej nosie. Jednak chwilę zastanawiając się, poczuła zwierzynę. Niewiele myśląc, Srebrna Łapa zeszła ze ścieżki, którą szła do starego domku. Upolowała ową zwierzynę, czyli zająca. Oczywiście, że zające są mniejsze niż króliki, takie, jakie trzymają dwunożni na swoich podwórkach. Pewnie specjalnie je tam trzymają, aby potem je zjeść. Rozejrzała się lekko rozkojarzona po lesie. Wzięła w pysk zająca, który nie pomagał jej teraz w odnalezieniu tropu, gdyż miał zbyt intensywny zapach oraz był zbyt blisko nosa Srebrnej Łapy.
Przeszła w stronę, w której przynajmniej się wydawało, że powinna iść do budowli dwunożnych. Jednak już po chwili marszu zauważyła inne miejsce, oczywiście dopiero po chwili. Rozejrzała się, rozkojarzona stawiając przed swoje łapy zająca. Wzięła głęboki wdech. Mimo tego, iż teraz wiedziała, w którą stronę iść (po zapachu) wyczuła równie coś dziwnego. Zaniepokoiło ją to, tutaj przecież nie przychodzili wojownicy z innych klanów, w sumie również nimi nie był to zapach psa jakiegoś z klanu. Włóczęgi czy samotnicy tu nie przychodzili, na pewno. Rozejrzała się po lesie czy ów pies tutaj się za nią nie czai, gdyż miała przynajmniej wrażenie, że zapach jest świeży. Schyliła pysk do zająca, po czym wzięła go. Po chwili ruszyła w stronę wyjścia z lasu… nie chciała tu przebywać ani chwili dłużej, a tym bardziej, jeśli znalazła ten zapach… no na pewno będzie wiedziała, co to za zapach jak ją przyprowadzi.
Owa uczennica po tym, jak wróciła do obozu, ruszyła prawie od razu do legowiska wojowników (już bez zwierzyny). Rozejrzała się grzecznie najpierw po legowisku czy komuś nie przeszkadza, jednak w końcu, gdy zobaczyła leżącą Jeziorny Kwiat, podeszła do niej cicho, przecież nie chciała innym przeszkadzać.
— Jeziorny Kwiecie? — zapytała cicho suczka. — Mogłabyś mi odpowiedzieć na pytanie? Na pewno przecież znasz odpowiedź na to pytanie. — dodała ciszej, prawie że szeptem.
<Jeziorny Kwiecie?>
[753 słowa: Srebrna Łapa otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz