— To niesamowite — szepnęłam. Moja siostra popatrzyła za moim spojrzeniem, dzięki czemu również ujrzała dziurę w ziemi. — Widzisz, do czego prowadzi? Są jakieś dziwne rzeczy, i…
Przestraszona spoglądałam na Konwaliową Łapę, która wpadła do środka. Chcąc zobaczyć, o czym mówię, postąpiła kilka nieuważnych kroków — kroków, które zagwarantowały jej dokładne obejrzenie obiektu rozmowy. Trochę zbyt dokładne.
Skoczyłam za nią, chcąc ją złapać i uratować, jednak była to płonna nadzieja. Wpadłam do środka wraz za moją siostrą, wydając przy tym głośny pisk. To nie tak miało wyglądać!
— Jesteś tu? — wycharczałam, otrzepując się z kurzu. Nie dostałam odpowiedzi, jednak kiedy moje oczy mniej więcej przywykły do ciemności, zobaczyłam siedzącą obok mnie moją siostrę. Obserwowała otoczenie, nic nie mówiąc. Kiedy wreszcie odezwała się, zalegająca przed chwilą cisza spotęgowała głośność szczeknięć. Przestraszona pragnęłam czym prędzej zamknąć jej pysk.
— Musimy stąd iść.
Nie zamierzałam tak prędko odchodzić. Czy uczennica nie rozumiała, że to dla nas szansa? Dla mnie szansa?! Jeżeli odkryłabym jakieś ciekawe miejsce, Krwawy Zew z pewnością nie wątpiłby w moją wartość!
— Nie! Nie czujesz, że pachnie tu Fiołkową? — powiedziałam energicznie, wbrew przeczuciu tragedii, a dopiero po tym wciągnęłam powietrze. Miałam rację, a raczej dobry traf, gdyż czuć było słabą woń naszej siostry. Nie przekonałam jednak Konwaliowej, która niepewnie przystępowała z nogi na nogę. Nie czekając, aż podejmie decyzję, zrobiłam to za nią. Ruszyłam, próbując wyczuć, w którą stronę poszła Fiołkowa, jednak jej zapach był tak nikły, że zaczęłam wątpić, iż go sobie nie ubzdurałam.
Wszystko było jakby przytłumione, co dawało mi pewność, że jesteśmy pod ziemią. Wszędzie był zaduch, przez co raz za razem kaszlałam. Nagle, bez ostrzeżenia, poczułam metaliczną woń krwi. Pełno, świeżej krwi. Oczy mi się rozszerzyły i cofnęłam się przerażona, wpadając przy tym na Konwaliową. Czując przestrach, przyjrzałam się miejscu, które uważałam za zwykłą budowlę dwunożnych. Na każdej ścianie było pełno jasnej, tętniczej krwi. Zakręciło mi się w głowie. Przysiadłam ciężko na podłodze, próbując pokonać obezwładniający mnie strach.
— Mówiłam, że powinnyśmy iść — oznajmiła moja siostra, na pierwszy rzut spokojnie, jednak już po chwili dało się wyczuć w jej tonie głosu nutkę niepokoju.
— Nie czujesz Fiołkowej? Jak mogłybyśmy zostawić ją w takim okropnym miejscu?
Jak na potwierdzenie moich słów, do naszych uszu dobiegły piski. Opanowałam wolę ucieczki i skoczyłam naprzód, czując, jakby wszystko wokół stawiało mi opór. Większa część mnie robiła to również, prosząc moje nogi o ucieczkę. Tyle tylko, że moje kończyny podlegały umysłowi. On natomiast nakazał zwiększyć tempo i odnaleźć swoją siostrę.
No, na być może przyprowadzić zgubę, zyskać sympatię wszystkich i, co najważniejsze, szacunek mentora.
<Konwaliowa Łapo?>
[415 słów: Aroniowa Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz