Byłam zbyt przerażona, aby próbować płynąć. Mimo iż woda wcale nie była zimna, mi wydawała się lodowata i zapierająca dech w piersiach. Próbowałam machać łapami. „Płyń, płyń!” — chciałem do siebie samej wrzeszczeć. Siłę odbierało mi natomiast wspomnienie mnie samej, topiącej się w otchłani przerażająco lodowatej i ciemnej wody. Miałam wrażenie, że Krwawy Zew jest w rzeczywistości moim ojcem, a Skalny Potok zaraz mnie wyciągnie i rzuci mną o lód. Wspomnienie mojej niedoszłej śmierci, w tym samym miejscu odbierało mi wolę walki, i obdarzało mnie przekonaniem, że powinnam wtedy umrzeć. To, że przeżyłam, było tylko litością ze strony ojca. O ile Potok miał ją w ogóle.
Teraz czułam się tak samo bezradna. Chciałam wierzyć, że nie byłam — że tylko ode mnie zależy, czy będę miała siłę przetrwać. Skoro jednak chce w to wierzyć, to dlaczego wierzyć nie mogę? Niech mi ktoś pomoże!
Krwawy Zew jest podłym mordercą, takim przynajmniej będzie, kiedy umrę. Chociaż na początku rozpogodziłam się, wierząc, że tak naprawdę to zwykły pies, już pozbyłam się złudzeń. Ile bym za to dałam, aby po mojej śmierci został wygnany z klanu!
Biłam łapami, walcząc ze wzburzonym morzem. Chcąc obudzić w sobie chęć przetrwania. Czy to, że Krwawy Zew nie będzie już w Tenebris, da mi coś? Tym bardziej, jeżeli umrę? Och, Gwiezdni, jeżeli pomożecie mi przeżyć, wybaczę mu to! Wybaczę mu, obiecuję! Tylko nie pozwólcie mi umrzeć, jestem jeszcze zbyt młoda!
W rozpaczy przebierałam łapami, próbując jakby wybłagać współczucie u fal. One jednak nie znają go, podobnie jak moi rodzice i mój mentor. Cały świat jest bezlitosny, co więc da, że ja będę starać się być lepsza? Nie, to nieprawda! Na świecie są też dobre rzeczy!
Jakby ta myśl obudziła we mnie nowego ducha, zaczęłam z zapałem bić łapami o morską toń. Rzuciłam wyzwanie wichrowi, który wściekły krzyczał ponad mną. Nie mógł mnie jednak dosięgnąć, tak samo, jak nie dosięgnie mnie śmierć (przynajmniej nie teraz). Wściekła wypłynęłam na powierzchnię tafli i wyplułam z siebie to paskudztwo, to znaczy: wodę. Nabrałam przekonania, że pływaniem nie powinny zajmować się psy z Tenebris, i z radością odstąpię to członkom Flumine.
Kiedy dopłynęłam do brzegu, byłam wyczerpana. Nie przeszkodziło mi to w tryumfalnym stanięciu, oko w oko z moim oprawcą. Ha! Nie zabiłeś mnie, niedoszły morderco niewinnych uczniów!
— Dobrze, więc zaczniemy trening — oznajmił, co tylko podsyciło mój gniew.
— Chcesz zacząć trening, Krwawy Zewie? Łatwo ci mówić! Prawie zginęłam! — wyrzucałam moje żale jeden po drugim, patrząc się zawiedziona w nieczułe oczy mentora. Ledwo powstrzymałam łzy, które gromadziły się w moich oczach. — Co napadło cię, aby chcieć mnie zabić? Jestem twoim uczniem! Nie chcę, abyś był moim mentorem!
Rozpłakałam się, nie mogąc już zatamować wody, która teraz ciekła mi po pysku. Niech sobie uzna mnie za beksę, byle tylko zostawił mnie w spokoju!
<Chcesz zacząć trening, Krwawy Zewie? Prawie zginęłam!>
[456 słów: Aroniowa Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz