Dlaczego on był tak sceptycznie nastawiony? Nic mu się nie podobało. Cały czas tylko marudził. Czemu temu gnojkowi totalnie nic nie pasuje? Ja byłam zachwycona wyłożonymi pysznościami, a ten głupek gardził. Dlaczego ja się z nim zadaję, po co ja go zapraszałam. Zbystrzałam kiedy jego wzrok skupił się na małym dwunogim dziecku. Maluch pewnie szedł w stronę Płomiennego Krzewu. Czy on naprawdę nie umiał się zachować? Zjeżył sierść i obnażył kły, ale to nie powstrzymało malca. Dzieliło ich zaledwie kilka metrów. Powietrze w chwili zgęstniało, czuć było napięcie. Czemu dwunodzy nie potrafią pilnować swoich szczeniąt? Ten malec zaraz się właduje w paszcze tego diabła. Musiałam coś szybko zrobić. Nie znałam jeszcze dobrze możliwości mojego towarzysza. Jednak nie wróżyło to nic dobrego. W ostatniej chwili wskoczyłam między psa a dziecko. Jego małe rączki złapały mnie za pyszczek. Położyłam uszy po sobie, patrząc zdziwiona. Zamarłam.
— Pesek mama pesek! — z jego ust wydobywały się dziwne dzięki. Których nie byłam w stanie zrozumieć.
Nagle duży dwunożny, przerażony ruszył w naszą stronę, szybko zabierając malca.
Gdy obejrzałam się za siebie Płomiennego Krzewu, już nie było. Poderwałam się i zaczęłam go szukać, na szczęście nie odszedł daleko.
— To było ohydne, jak mogłaś dać się dotykać, temu czemuś — warknął niezadowolony.
— Normalnie, ja nie jestem obrażona na cały świat tak jak ty, za to, że żyje.
Pies nic mi nie opowiedział, przewrócił oczami i nie zwracając na mnie uwagi, ruszył w swoją stronę. Nie zastanawiając się długo, powędrowałam w swoją stronę. Wracając do klanu, zgapiłam się, zazwyczaj jestem bardziej ostrożna. Tym razem na mojej drodze stanęły dwa psy. Nie dały mi dojść nawet do słowa. Rzuciły się na mnie z kłami. Broniłam się zacięcie, koniec końców udało mi się uciec. Czułam, jak krew spływa po moim pysku, jak i prawym boku. Te dranie dość mocno zatopiły we mnie swoje szczęki. Niezwłocznie udałam się do medyka. Moje rany zostały sprawnie opatrzone, na szczęście nie okazało się to być zbyt poważne.
— Uważaj na siebie bardziej Błękitna.
— Będę, zagapiłam się, to przypadek.
Opuściłam legowisko medyczki i udałam się na odpoczynek. Po krótkiej drzemce udałam się na patrol. Niedaleko naszych granic wyczułam znajomy mi zapach.
<Płomienny Krzew?>
[353 słowa: Błękitna Stokrotka otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz