20 maja 2021

Od Brązowej Blizny CD Wilczego Cienia

Brązowa Blizna szybko odskoczył, gdy tylko zobaczył, jak ziemia rwie się pod łapami ciężkiego Wilczego Cienia. Wypadałoby pójść na dietę?
Wojownik spadł w ciemną przepaść, Brązowa Blizna niczym bezbronny szczeniak przez chwilę kręcił się w miejscu. Jednak wziął kilka głębokich wdechów, opanowując się. Nie powinien przecież tak panikować. Wilczy Cień jeszcze żyje. A przynajmniej tak mu się wydaje. Wilk to za duży kawał psa, aby zginąć tak po prostu, z resztą. Nie spadał długo. Niedługo przecież po tym usłyszał uderzenie. Co znaczyło, że Wilczy Cień wylądował. Brązowy wojownik schylił głowę do dziury.
— Wszystko dobrze, Wilczy Cieniu? — zawołał w ciemność.
Przez chwilę ciszy Brązowa Blizna siedział w ciszy, próbując nie myśleć o tym, że straci kompana. W końcu to jego przyjaciel, w dodatku kolejna strata dla klanu.
— Taa… — powiedział, jak słyszał po głosie obolały, wojownik. Nic dziwnego, w końcu spadł tak nagle. Gdyby się przygotował, to na pewno byłoby wygodniej. — Nic mi nie jest… jeszcze.
Zastępca uspokoił się lekko. Ważne, że żyje. Rany? Trudno, zagoją się. Życie mu nie wróci.
Teraz tylko trzeba pomyśleć, co zrobić, aby wydostać stamtąd Wilczy Cień… co zrobić. Jeśli może chodzić, to może poszukać jakiegoś wyjścia innego. Przecież to nie może być takie proste. No, chyba że Wilczy Cień nie może chodzić. Chociaż obolały ton Wilczego Cienia może znaczyć kompletnie co innego. Nie tylko siniaki, ale, jak i też złamaną nogę. Przez co nie będzie mógł chodzić. Brązowa Blizna wziął wdech lub może nawet dwa wdechy.
— Możesz chodzić? — szczeknął do niego, próbując się upewnić co do swojego planu wydostania przyjaciela.
— Tak… — burknął ciągle tym samym tonem.
Przynajmniej może chodzić! Są plusy. Siniaki? Trudno przeżyje. Jest możliwość wydostania go.
— Dobrze, w takim razie spróbuj poszukać może wyjścia. — Po chwili czekając na odpowiedź, przez chwilę się zastanowił, czy Wilczy Cień widzi tam coś? On nic nie widzi, jednak patrzy z góry. To może dlatego. A Wilczy Cień wiedział, że coś tu jest nie tak, no po prostu wiedział. Jednak musiał wrócić myślami do ratunku dla Wilczego Cienia, czy on coś widzi… a nie lepiej go po prostu zapytać? No, po co się stresować? — Widzisz tam coś?
— Ciemno jak w dupie! — fuknął zdenerwowany Wilczy Cień.
Nic dziwnego, on też byłby trochę zdenerwowany tym, że utknął w jakiejś jaskini.
Brązowa Blizna daje krok do przodu, bliżej krawędzi. Może jest tam jakiś prześwit światła? Choć na chwilę? Postąpił kolejne dwa, co okazało się przekleństwem dla zastępcy, gdyż momentalnie ziemia zaczęła pękać pod jego łapami. Brązowa Blizna spróbował jeszcze szybko odskoczyć, jednak zrobił to za późno i jeszcze tylko do tego uderzył głową o ziemię, spadając.
Pies spadł tuż przed łapami Wilczego Cienia. Zamrugawszy kilka razy, próbujący również zorientować się, w którą stronę powinni iść. Stwierdził, że naprawdę nic nie widać. Kompletnie. Szary wojownik miał rację, w końcu, czemu miałby mu nie wierzyć? Teraz to tylko przekonał się na własnej skórze.
— Wszystko dobrze? — zapytał Wilczy Cień, patrząc z góry na zastępcę.
— Tak… — odparł, po chwili podnosząc się na nogi. Otrzepał się szybko. — No to teraz tylko… — Obejrzał się za siebie. Jednak nic nie widział, poza wojownikiem i tak stał blisko niego. — Trzeba poszukać jakiegoś wyjścia.
Kompletnie nic nie można było tu zobaczyć. Ewentualnie, można było zawsze iść na oślep. Jednak czy chcieli? Na pewno nie chcieliby iść na oślep w jakieś miejsce, o którym nic nie wiedzą. Jednak bardziej zastanawiało go, jak patrole nie zobaczyli tej jaskini? Może o niej wiedzieli i nie chcieli o tym mówić? W takim razie jak sam tego nie zauważył? Było to w jakiś sposób możliwe?
— Nie znajdziemy tutaj niczego tak po ciemku, jedyne jak już to po zapachu — przerwał myśli Brązowej Blizny Wilczy Cień.
— Tak, tak. Oczywiście. — Wrócił do żywych. — Tak, masz rację — potwierdził ponownie wojownik, kiwając głową. — Masz rację — powtórzył. — Lepiej iść po zapachu niż na oślep. Jedyny problem pojawia się, kiedy nie wiemy, za którym zapachem iść.
Wilczy Cień przez chwilę się przyglądał zastępcy. Brązowa Blizna nie rozumiejąc jego zachowania, prosto zapytał.
— Coś się stało?
— Nie, nic się nie stało — odparł prawie od razu szary wojownik. — Musimy przejść… jakoś. Inaczej stąd nie wyjdziemy.
Brązowa Blizna kiwnął szybko głową.
Jednak oczywiście to nie była jedyna rzecz, na którą on zwrócił uwagę. Wilczy Cień naprawdę się przed nim otworzył. Co go cieszyło. Mógł przynajmniej się czuć, że naprawdę są tymi przyjaciółmi, którzy sobie ufają. Przecież na ich pierwszym spotkaniu Wilk był bardzo cicho. Nic nie mówił prawie oraz był zamknięty w sobie. Teraz jest wielka różnica. A nawet od czasu do czasu widział, jak merda lekko ogonem! Jest duży postęp!
Pies schylił głowę do ziemi, wziął wdech. A już po chwili ruszył w losową stronę, oczywiście udając, że wie, gdzie idzie. Na szczęście Brązowej Blizny, trawił w przejście, a mało brakowało, aby walnął w ścianę.
— Tędy, Wilczy Cieniu! — zawołał Brązowa Blizna, a nawet przez chwilę słyszał, jak o ściany obija się echo.
Gdy u jego boku pojawił się jego przyjaciel, ruszyli w tunel. Postanowili iść w ciszy, nigdy nie wiadomo, co tu się czai. A jeśli nagle ktoś ich zaatakuje, a oni by sobie tak po prostu rozmawiali? Od razu zdradziliby swoją pozycję, a tym bardziej, kiedy tutaj jest takie echo. Były już kilka razy rozwidlenia, czasami się nie zgadzali, w którą stronę pójść, ale jakoś szli dalej.
Przy jednym z zakrętów było widać, że na górze tunelu jest dosyć dużo pajęczyn. Aż za dużo. Wychodziłoby na to, że tu są jakieś kolonie! Brązowa Blizna zatrzymał się na chwilę, widząc te pajęczyny. To był błąd, gdyż już go ciarki przeszły, kiedy tylko by poczuł na swojej sierści jakiegoś dużego pająka. Wilczy Cień po chwili też się zatrzymał, oglądając się za siebie, co zatrzymało towarzysza.
— Brązowa Blizno, masz pająka na plecach — odpowiedział ze spokojem pies.
Brązowa Blizna teraz sobie zdał sprawę czemu go przeszły ciarki. Prawie od razu zrzucił z siebie tego pająka. Jednak gdy podniósł ponownie wzrok na pajęczyny, zauważył, że pająków schodzących do nich jest coraz więcej. Co oni tak się uwzięli na nich?! Nigdy też nie wiedzieli, czy te pająki są jadowite, czy nie. Dlatego Brązowa Blizna ruszył prawie od razu truchtem od tych robali.
— No co tak uciekasz? — powiedział Wilczy Cień, powolnym krokiem idąc za nim.
— Nigdy nie wiesz, czy te pająki są jadowite — odparł Brązowa Blizna, a na tę wspomnienie Wilczy Cień prawie od razu spróbował go dogonić. A sam Brązowa Blizna zwolnił.
Po chwili spokoju, gdy się obejrzeli, zobaczyli, że te pająki ciągle za nimi idą. Aż się zdziwili, ale na wszelki wypadek woleli uciec… No przecież bez powodu te pająki raczej nie chcą zaatakować ich. Od kiedy pająki atakują psy? Właściwie… to może ktoś im coś zrobił? Dobrze, pomińmy to, gdyż naprawdę nikt z nich nie wiedział.
 
Gdy już spieprzyli od pająków (w końcu), mogli się zastanowić nad kolejnym wyborem przejść. Nie raz już wybierali, w którą stronę iść. Jednak znowu Brązowa Blizna pozwolił Wilczemu Cieniu wybrać przejście. Jeszcze nie wiedział, że to był błąd. Gdy postawili pierwsze kroki przez korytarz, wszystko było dobrze. Jednak gdy trochę przeszli słyszeli nad sobą, że ziemia chyba zaraz się zawali. Przez chwilę nasłuchiwali, czy na pewno to się stanie. Lecz wtedy właśnie to nastąpiło. Nie mieli również za bardzo jak zawrócić w inny korytarz. Musieli biec.
Dla Brązowej Blizny nie było problemu, ruszył prawie od razu biegiem, tak samo, jak Wilczy Cień. Jednak zastępca martwił się o swojego przyjaciela. Wiedział przecież, że on jest ten szybszy, a szary pies tym silniejszym. Dlatego… no po prostu się bał o niego. W sumie, o kogo Brązowa Blizna się nie martwi? Do każdego się przywiąże, tak czy siak. Obejrzał się za siebie, czy Wilczy Cień za nim biegnie. Oczywiście, biegł. Jednak za nim widział, jak się to wszystko zawala.
Po chwili już widział, że za swoim przyjacielem przejście skończyło się zawalać. Brązowa Blizna mógł się zatrzymać, to samo zrobił Wilczy Cień, po czym ten wojownik obejrzał się za siebie.
— Nic Ci nie jest? — zapytał dla pewności Brązowa Blizna. No zawsze mógł mu jakiś kamień spaść na głowę.
— Nie… nie — powiedział, oddychając z ulgą.
Zastępca po chwili też odetchnął z ulgą. Całe szczęście, oboje są cali. Oczywiście, miał świadomość, że prawdopodobnie, gdyby był tu z psem z innego klanu… mógłby nie przeżyć? No cóż. Był przyzwyczajony, że większość psów z Wietrznych to szybkie skurczybyki. Na całe szczęście, nie skończyli pod ziemią.
— Teraz tylko… — mruknął pod nosem Brązowa Blizna, oglądając się. Bał się, że teraz jest równie ciemno. Jak i przed sobą mieli ciemny, dosyć prosty korytarz. Równie dobrze mogli spróbować zawrócić... Musieliby się przekopać. — W którą?
<Wilczy Cieniu?>
[1399 słów: Brązowa Blizna otrzymuje 13 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz