Zanim Brązowa Blizna wrócił ze swej wyprawy, wiele się zmieniło. Wiedziałem, że nie mogę mieć pretensji o to, że zadawał tyle pytań, jednak mój przybity od rana humor nie pomagał w odpowiadaniu na nie — miałem ochotę się gdzieś zaszyć i udać, że mnie nie ma, jednak pojawienie się mojego przyjaciela trochę podniosło mnie na duchu, nie byłem sam. Odwróciłem się i zerknąłem na legowisko, gdzie go zostawiłem. Ale czy na pewno mogłem nazwać go przyjacielem?
~*~
— No chodź. — Brązowa Blizna szedł obok mnie od dłuższej chwili, czekając, aż się w końcu zbiorę. Zgodziłem się, by pójść z nim na patrol, nie wiem, co mnie do tego podkusiło, ale wiedziałem, że teraz się nie wywinę. Dlatego szybko skończyłem swoje śniadanie i ruszyłem do wyjścia z obozu. Kompan dziarskim krokiem dotrzymywał mi kroku, podczas gdy ja przypatrywałem się niebu. Słońce coraz bardziej wyłaniało się zza chmur, przez co wiedziałem, że niedługo gorąco będzie mi doskwierać przez całe dnie. Nie lubiłem tak ciepłych temperatur, jednak nie mogłem się przecież zaszyć w cieniu na większą część roku, byle by się przed nim skryć. Nie zwracałem uwagi na to gdzie idziemy, szedłem śladami Brązowej Blizny. Miałem pewność, że będzie to zwykły patrol, dopóki obydwoje nie wyczuliśmy dziwnego zapachu. Nie wiedziałem, do kogo należał. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć do Brązowego, podjął trop. Rozejrzałem się wokół, jednak w zasięgu wzroku nie było widać właściciela owego zapachu.
— Nie podoba mi się to — odparłem, próbując zrzucić z siebie stres rozmową — ani trochę.
— Wiesz kogo to zapach, Wilczy Cieniu? — powiedział z ciekawością w głosie Brązowa Blizna. — Ja niestety nie za bardzo znam ten zapach... no może trochę. Jednak nie jest mi tak znajomy jak zapach zwierzyny.
— Też nie wiem. I dlatego mnie to tak niepokoi.
Po chwili pies był już tak daleko, że nie słyszałem jego dalszych słów. Moje ciało ostrzegało mnie, żebym nie szedł tam, gdzie miałem zamiar. Jednak po chwili bicia się z myślami ruszyłem za Brązowym. Czułem niepokój, jakby coś za kilka chwil miało nas zaatakować zza drzew. Wokół słońce stwarzało ruszające się cienie, każdy z nich wyglądał jak wróg, a cisza wcale mi nie pomagała.
Nasza podróż trwała dość długo. Gdy dotarliśmy do drogi, której odór czuliśmy już z daleka, z ledwością stwierdziliśmy, że trop zaprowadził nas do dziury pod nią. Podszedłem bliżej by zobaczyć, co znajduje się w tunelu. Nie miałem zamiaru nawet tam wchodzić, jednak jak widać, los stwierdził inaczej. Gdy tylko postawiłem łapy na krawędzi dziury, ziemia się pode mną zarwała, a ja poleciałem w dół, próbując złapać się za cokolwiek by nie upaść niżej. Nie miałem jednak za co.
<Brązowa Blizno?>
[426 słów: Wilczy Cień otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
gay gay homosexual gay
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz