24 maja 2021

Od Dymu CD Pumy

Po powrocie do obozu dotarła do mnie tragiczna wiadomość. Czułem od razu wyrzuty sumienia. Dlaczego pozwoliłem sobie na chwilę nieuwagi? To całe zamieszanie sprawiło, że musiałem zostawić Pumę bez najmniejszego słowa wyjaśnienia. Zacząć działać bez zbędnej zwłoki. Moim zadaniem było odnalezienie zaginionych szczeniąt. Nie czekając od razu, ruszyłem za słabym zapachem maluchów. Niestety gdy dotarłem na miejsce tragedii, potwierdziły się moje najgorsze obawy. Ciało małej Szyszki, a raczej pozostałości walały się wszędzie. Szczenię, które przeżyło, bezpiecznie sprowadziłem do domu. Sam czułem, złość, żal oraz ból. Nie mogłem wyobrazić sobie cierpienia matki, która za chwilę dowie się o śmierci swojego dziecka. Przecież to złamie jej serce, pozostawi bliznę na całe życie. Musieliśmy podjąć działania, szybko zorganizowałem zgromadzenie, objaśniłem nowe zasady patrolowania oraz poinformowałem, że musimy przygotować się na wojnę. Wraz z pomocą klanu udało się nam pozbierać szczątki młodej suczki i godnie pochować. Po tym całym zamieszaniu potrzebowałem chwili spokoju. Widziałem, jak Puma chce ze mną porozmawiać. Jednak to nie był czas i miejsce. Targały mną tak silne emocje, jedyne co mogło mi pomóc w danej chwili to odrobina samotności. Zostanie samym ze sobą z własnymi, kłębiącymi się myślami. Klamka zapadła, jutro zostanie wypowiedziana wojna. Nie mogę pozwolić, aby nas lekceważono, bezkarnie zabijano niewinne szczenięta. Od teraz jeśli jakiś szczeniak opuści obóz czeka go surowa kara, oraz wyciągnięte konsekwencje. Nie zamierzam pomijać tych, co patrolują, jeśli pod czyimś okiem jakiś szczyl się wymknie, patrolujący też dostaną po głowie. Kłębek myśli nie pozwalał mi spokojnie zasnąć, cały nadal drżałem ze złości. Jednak od jutra nastanie również ciężki czas, sam przygotuję klan do walki. Musiałem mieć zapas siły. W końcu po kilku godzinach udało mi się zasnąć. Obudziłem się o świcie. Na pierwszym treningu zjawili się znaczna większość. Nie stawiła się tylko Puma, Mlecz oraz Pył, obecnie patrolujący wyznaczone strefy. Wieczorem długo myślałem, nad czym się skupić.
— Szeregu stań! — rozkazałem.
Wszyscy ustawili się w jednej linii.
— Zaczynamy od szybkości wszyscy macie za zadanie biec wzdłuż granicy w jednym szyku, robimy sześć cztery okrążenia. Równe tempo nie zwalniamy. Za mną! — krzyknąłem, ruszając biegiem.
Kondycja jest bardzo ważna w tym przypadku, musimy mieć wydolny organizm, aby mieć siłę wtapiać kły we wroga, jeśli ich zmęczymy, z pewnością łatwiej nam będzie ich pokonać. Na całe szczęście, choć po kilku osobnikach widziałem, że już po trzecim okrążeniu mają dość, wszyscy stanęli na wysokości zadania. Nikt nie odpadł, co szczerze mnie bardzo ucieszyło. Po przebiegnięciu pełnych czterech kółek zrobiliśmy chwilę przerwy, aby napić się wody i złapać oddech. W tym czasie udałem się na chwilę po ogromny materiał, który znalazłem na wysypisku jakiś czas temu.
— Szeregu stań! — rozkazałem.
Ponownie wszyscy ustawili się w szeregu, większość odzyskała już oddech, była zwarta i gotowa do kolejnego zadania.
— Pora teraz na pokazanie siły, musimy rozszarpać ten materiał, dobierzemy się w pary, każdy z was dostanie fragment, waszym zadaniem będzie wyszarpanie go przeciwnikowi, na sygnał zmiana, jeden pies z pary przesuwa się o jedno w prawo tak, aby każdy trenował z każdym czy wszystko jasne?
— Tak!
— Na początku Laurency i Cierń, Kasztan i Jazgot, Szałwia i Miedź, Szmaragd i Wianek, Ikra i Szrama, Ostrokrzew i Cykuta, Bóbr i Mięta.
Wszyscy zaczęli rwać materiał gdy każda para miała już swój fragment, ustawili się naprzeciwko siebie. Jeden z pary trzymał w zębach jeden koniec.
— Start! — Na ten sygnał drugi z pary podbiegał, łapał za końcówkę i zaczynała się szarpanina. Dawałem im kilka minut, po czym donośnie krzyczałem.
— Zmiana! — Psy przesuwały się o jeden, zmieniając swojego przeciwnika.
— Start!
I tak aż każdy nie szarpał się z każdym. Gdy ćwiczenie dobiegło końca, ponownie pozwoliłem wszystkim na chwilę oddechu i odpoczynku oraz ugaszenie pragnienia. Czas nas gonił, gdyż za chwilę nadejdzie pora posiłku, a po niej kolejne trzy psy będą musiały iść na patrol.
— Na dzisiaj ostatnie zadanie. Ponownie dobierzcie się w pary te same jak na początku poprzedniego zadania. Parami stań!
Psy szybko zrobiły to czego od nich oczekiwałem.
— Teraz uwaga jedna osoba z pary trzyma fragment materiału, zaczyna z nim uciekać druga osoba na mój znak rusza i jej zadaniem uciekającego jest nie pozwolić odebrać sobie materiału a goniącego zrobić wszystko by go odebrać jasne!
— Tak!
— Laurency, Jazgot, Miedź, Wianek, Ikra, Cykuta i Mięta wy bierzcie materiał. — Po tych słowach wszyscy niemal po chwili trzymali swoje zdobycze. — Ruszać!
Każdy ruszył ile sił w łapach, to ćwiczenie ma za zadanie sprawdzić i poprawić ich zręczność. Po ponad minucie krzyknąłem:
— Ruszać!
Pozostałe psy ruszyły, aby dorwać swoich przeciwników i odebrać im trofeum. To zadanie nie było proste, musieli używać swoich zmysłów do wytropienia przeciwnika, dogonić go pomimo tego, że uciekający mieli przewagę czasową. To ćwiczenie zajęło najwięcej czasu gdy ostatnia para wróciła. Wszyscy odłożyli zabrane przeciwnikom materiały.
— Szeregu stań! Spisaliście się znakomicie jutro ponownie trening jasne, idźcie coś zjeść, a potem ci, co mają patrol, niech idą do swoich stref. Rozejść się!
Sam wraz z całą resztą udałem się na przerwę oraz na posiłek, aby następnie przeprowadzić trening trójki, która była na patrolu. Spotkaliśmy się w tym samym miejscu.
— Szeregu stań! Cztery okrążenia wokół granic ruszmy!
Równym tempem ruszyłem, biegłem obok Pumy co prawda, żadne z nas się nie odezwało. Byłoby to bardzo nieprofesjonalne gdybym z nią rozmawiał podczas treningów. Musiałem traktować ją tak samo jak resztę. Po bieganiu i chwili przerwy musiałem podobierać na s z pary
— Szeregu stań, waszym zadaniem będzie wyszarpanie fragmentu materiału przeciwnikowi, na sygnał zmiana, jeden pies z pary przesuwa się o jedno w prawo tak, aby każdy trenował z każdym czy wszystko jasne jeśli tak to Mlecz jest w parze z Pyłem a Puma, ćwiczysz ze mną.
Czemu tak dobrałem, no cóż, jakoś podświadomie, chciałem spędzać z nią czas, chociaż byłem na posterunku, tylko w taki sposób mogłem to zrobić. Złapałem za końcówkę materiału.
— Start! — krzyknąłem, Puma od razu złapała za końcówkę, mocniej zacisnąłem szczęki. Szarpała, usiłując przeciągnąć mnie na swoją stronę, miotała głową na lewo i prawo, zapierając się przednimi łapami, mocno pracując również tylnymi, aby osiągnąć swój cel. Nie ukrywam, musiałem również mocno. Akurat w tym starciu nie miała ze mną szans. Po kilku minutach z dumą trzymałem materiał w pysku.
— Zmiana — wycedziłem przez zęby, po chwili przy mnie zjawił się Mlecz
Przyznam szczerze, Puma sprawiała mi większy problem niż on, jednak mimo wszystko nie lekceważyłem swojego przeciwnika jednak gdy jego szczeki się różniły, wyszarpałem materiał. Z zadowoleniem spojrzałem na Pumę, która również wygrała swoje starcie z psem.
— Zmiana! — Naprzeciwko mnie pojawił się Pył, chwycił materiał i ponownie zaczęła się, szarpanina po kilku minutach znowu triumfowałem, ku mojemu zadowoleniu Puma również wyszarpała Mleczowi materiał.
Po kolejnej chwili przerwy zabrałem się za objaśnienie kolejnego zadania.
— Jedna osoba z pary trzyma fragment materiału, zaczyna z nim uciekać druga osoba na mój znak rusza i jej zadaniem uciekającego jest nie pozwolić odebrać sobie materiału a goniącego zrobić wszystko by go odebrać jasne!
Ponownie dobraliśmy się w te same pary. Puma i Mlecz trzymali materiał.
— Start!
Oboje ruszyli początkowo biegli razem, potem rozdzielili się, tak aby trudniej było ich złapać. Znikając nam z oczu, po ponad minucie spojrzałem na Pył.
— Ruszamy!
Puściłem się biegiem, łapiąc nosem powietrze, aby wyczuć Pumę. Po chwili udało mi się ją dogonić, jednak to nie było najważniejsze, musiałem jej zabrać zdobycz. Zostałem pozytywnie zaskoczony, Puma była zwinniejsza ode mnie. Może i byłem szybki, to chociaż momentami już prawie miałem swój cel, ona robiła albo jakiś odskok w bok, albo zwrotkę. Zacisnąłem kły, lekko poirytowany, że nie mogę jej dorwać, szybkość to nie wszystko. Ten pościg trwał naprawdę długo. Koniec końców odebrałem jej materiał, ale tylko dzięki temu, że byłem bardziej wytrzymały od niej gdy czułem, że powoli brakuje jej sił, wykorzystałem moment.
Po zakończeniu zadania zebraliśmy się w miejscu, gdzie rozpoczęliśmy.
— Widzimy się jutro, rozejść się!
Mlecz i Pył zadowolenie pobiegli do obozu, jednak Puma stanęła naprzeciwko mnie.
— Wszystko w porządku? — w moim głosie dało się wyczuć lekkie zmartwienie.
— Czy ta wojna z Tenebris jest konieczna?
— Tak, nie możemy pozwolić, by zabijano nasze szczeniaki, musimy pomścić Szyszkę, zrobić to dla Szałwii jesteśmy rodziną jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
— Ja to rozumiem, ale co z włóczęgami?
— Nie przejmuj się, będziemy na wszystko gotowi.
— Uważam, że ta wojna to nie najlepszy pomysł — kontynuowała.
— Puma, posłuchaj mnie, to jedyne wyjście, postaw się na miejscu Szałwii, gdyby to przydarzyło się twojemu dziecku? Musimy Pumo to zrobić, a teraz przepraszam Cię, idę na patrol z Miętą. Obiecałem jej, że dotrzymam towarzystwa.
— Jasne — westchnęła.
Ruszyłem biegiem do Mięty, po czym poszliśmy razem na patrol, jak zawsze zdążyliśmy się posprzeczać o wszystko. Po sprawdzeniu naszej strefy udałem się do Białej Gwiazdy. Zajęło mi tam dość sporo czasu. Postanowiłem, na razie nikomu nie mówić co zostało ustalone.
Po powrocie nie miałem siły na nic, musiałem odpocząć, dać sobie, chociaż kilka minut. Gdy słońce całkiem zaszło, udałem się na posiłek. Następnie szybko przemknąłem do swojego legowiska, tej nocy na szczęście nie miałem koszmarów.
Wstałem wraz ze wschodem słońca, ponownie zacząłem dzień od treningów. Mieliśmy dokładnie ten sam plan ćwiczeń, poza tym, że zamiast czterech kółek było pięć. Po skończonej jednej grupie ponownie miałem chwilę przerwy, aby napełnić brzuch i zająć się mniejszą grupką. Po zakończeniu drugiego treningu. Postanowiłem na doczepkę udać się z kimś na patrol. Dobra może nie z kimś wiedziałem, że teraz jest Pumy kolej. Więc podszedłem do niej, zanim ruszyła na swoją cmentarną strefę.
— Cześć, mogę Ci potowarzyszyć? — Uśmiechnąłem się w jej stronę.
<Pumo?>
[1540 słów: Dym otrzymuje 15 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz