26 maja 2021

Od Fenkułowej Plamki CD Malwowego Ogona i Jasnego Serca

Fenkułowa radośnie chodziła, niemal kicała. „Jaki ten kwiatek jest wspaniały!”, „Jaka ta gałąź cudowna!!”… „Jaki ten Pustynny p r z y s t o j n y!!!”. Nagle stanęła, widząc mrocznie uśmiechniętą Malwową. Nie, ona nie jest wspaniała, cudowna, a już na pewno nie przystojna. Przynajmniej nie tak, jak Wiatr! Do niego nie można porównać żadnego żyjącego dzisiaj psa.
— Cześć, mamo, co ci się dzieje? Dobrze się czujesz? — ponieważ jednak była jej matką, postanowiła spróbować pomóc przyszłemu członkowi starszyzny. Fenkułowa Plamka obawiała się, że coś się stało z matczynymi stawami. W końcu zdrowemu i (w miarę) przystojnemu psu nie przystoi mieć takiej miny!
— Z e m n ą jak najbardziej — Wojowniczka była pewna, że z jej rodzicielką jest coś nie w porządku. Obeszła ją dookoła, a potem powiodła za jej spojrzeniem. Skupione było w Pustynnym.
„Ach tak, o to zazdrośnica! Kochaniutki jest tylko mój!” — miała ochotę wrzasnąć, ale się powstrzymała. Zamiast tego spytała kąśliwie:
— Coś nie tak z moim partnerem? — tak mocno zaakcentowała słowo „moim”, iż można by pomyśleć, że to ona, a nie jej matka jest walnięta. Prawdę powiedziawszy, powalone były obie, tylko na różne sposoby. Fenkułowa wykrzywiła pysk w grymasie, a swoje piękne, lodowe oczy wbiła w matkę, jakby chciała ją zamrozić. Gdyby psy miałyby ramiona, Malwowa wzruszyłaby nimi.
— Może teraz i nie. Życzę wam dużo szczęśliwych chwil, z których jednak miejsce będzie miała tylko wasza ostatnia — nie mogła się powstrzymać od tryumfalnego spojrzenia. Zaraz potem, jakby uświadomiła sobie, że prawie się zdradziła, pomknęła szybko. Fenkułowa zaś nie zamierzała jej gonić, a jedynie przyglądała się niespokojnie Pustynnemu. Przecież nie była głupia, albo nie aż tak. Wojownik wyglądał normalnie, tylko chodził jakoś tak wolno i ciężko…
Szybko podbiegła do niego, prosząc go, by powiedział, jak się czuje.
— Chyybaa nie… taak... dobrze — powiedział, po czym upadł na ziemię. Fenkułowa przerażona zawołała medyka, i ze spazmami próbowała podnieś swojego nowego, umierającego partnera. Niemal nieswoją siłą podniosła dwa razy cięższy od niej ładunek i z nim na grzbiecie biegła do medyka, potykając się i zataczając co chwilę.
Jak przez mgłę słyszała pocieszające ją głosy innych psów, i poczuła, jak jej plecy zostały uwolnione od ciężaru.
— Pustynny! Pustynny! Pustynny!!! — darła się w panice, do momentu, aż łzy uniemożliwiły jej wydawanie odgłosów, a jakiś pies brutalnie zamknął jej pysk, wrzeszcząc, że zaraz ogłuchnie. Została sama, a Pustynny zapewne już nie żył.
— ŚMIERĆ MALWOWEMU OGONOWI! — wrzasnęła, co wprawiło w osłupienie psy dookoła. „Malwowy Ogon?”, „To ona go zabiła?”, „Niemożliwe! W końcu kto zabija partnera swojej córki!”, „Całkiem możliwe” — głosy psów niosły się w górę. Wybuchł harmider, aż sam zastępca musiał je uciszyć. 
<Jasne Serce?>
[427 słów: Fenkułowa Plamka otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz