— Chciałem coś dla ciebie upolować... — mruknął piesek. Wprawdzie wypoczął już, i łapka miała się dobrze, ale udawać cierpiącego nigdy nie zaszkodzi. Jęknął teatralnie, pokazując, jaki to on jest dzielny, że wytrzymuje taki okropny ból.
Migoczące Światło patrzył na niego ze zdenerwowaniem, więc podjął przerwaną opowieść z ociąganiem.
— No i... Tam był taki... ten, no... Potwór. Potwór Dwunogów.
— Biedny Jaśniejąca Łapo, masz szczęście, że cię nie pożarł. Przestań użalać się nad sobą! Żyjesz! Jesteś prawie zdrowy!
— Ale kiedy mnie tak bardzo boli...
Spojrzenie Migoczącego Światła mówiło, że za chwilę może boleć naprawdę. I to jeszcze bardziej. Pies westchnął, a w jego oczach pokazały się... czyżby łzy? Przecież taki dzielny wojownik nie płacze. A jednak.
— Obiecaj, że tak nigdy więcej nie zrobisz — szczeknął, próbując zachwiać groźną minę, ale szczeniak go przejrzał. Wykrzywił pysk w kolejny grymas z serii tych, co podobno miały wyglądać nieustraszenie i odważnie.
— Obiecuję — powiedział Jaśniejąca Łapa. — Migoczące Światło, nie uduś mnie!
— Wybacz. — Pies przestał przytulać szczeniaka.
— Martwiłem się o ciebie. Co być ty zrobił, gdybyś to ty znalazł swojego ucznia wykrwawiającego się pod drzewem?
Jaśniejąca Łapa zmienił wyraz pyszczka na zamyślony.
— Hm... Wytargałbym go za uszy. Jak tylko by wyzdrowiał — dodał szybko.
— Eh, Jaśniejąca Łapo...
Słowa nie były potrzebne. Migoczące Światło ponownie przytulił szczeniaka, a ten wyjątkowo postanowił nie narzekać z powodu ściśniętych żeber.
<Migoczące Światło?>
[216 słów: Jaśniejąca Łapa otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz