Mięta spojrzała na niego, spodziewając się, że będzie zadowolony, jednak tak przez chwilę się nie stało i po prostu wąchał to powietrze. Nie mógł raz powąchać? A nie, wąchał z milion razy. Idealnie.
— Nawąchałeś się już?
— Tak, tak.
— Cieszę się, w takim razie, pokaż swoje zadowolenie… a nie. Lepiej skruchę, że potrafię cię zaprowadzić w ciekawe miejsce bez łamania zasad.
— Skruchę? Phi! — powiedział, udając dumnego pies, po czym odwrócił głowę.
— Oczywiście wielki zastępco — parsknęła lekkim śmiechem suczka, jak widać, jeszcze ten dobry humor jej nie uciekł.
— Dobra, dobra — zaczął pies, jednak Mięta nie dała mu dokończyć.
No nie mówiła nic za bardzo, jednak po prostu rzuciła śniegiem w pysk psa. Trzeba było korzystać, póki ma ten dobry humor, prawda? Nie było tyle śniegu co zeszłej pory nagich drzew. Jednak nadal był śnieg. Dym przez chwilę patrzył na nią zabójczym wzrokiem, że oberwał tym zimnym czymś, jednak jak oberwał już drugi raz od Mięty… to oddał. Przez co przez chwilę, a nawet przez długą chwilę obsypywali się tym zimnym czymś. Jednak kiedy Mięta stwierdziła, że koniec… było raczej to widać, więc Dym momentalnie się opanował. Dym postanowił trochę pozwiedzać to miejsce… co prawda sama Mięta nie miała nic przeciwko temu. Jeśli tylko jakby wpadł w jakąś dziurę, z której gruby nie mógłby się wydostać, to Mięta mu by nie pomogła. Nie ma bata. Sam wpadł to, po co go ratować? Phi!
Przeszli trochę truchtem, co jakiś czas rozglądając się za siebie. Szli pod wiatr, przez co jakieś zwierzęta przed nimi nie mogły ich wyczuć. Za to łatwo było ich śledzić. Mięta po chwili dostrzegła dwa psy przed sobą. Jeden był wielki, prawie bez sierści (podobnie jak sama ona) skóra mu w niektórych miejscach zwisała, a ten pies był większy nawet od Dymu! To był szary gigant. Za to drugi pies był mniejszy, w podobnym wzroście do zastępcy, w przeciwieństwie do poprzedniego psa był włochaty. Miał bardzo dużo tej sierści. Wyglądał z jednej, strony jakby on był tylko jakąś kupką sierści bez ciała.
Mięta zamarła w miejscu, spoglądając kontem oka na Dymka. Dym po chwili też dostrzegł psy, jak można było się spodziewać.
— Dym chodźmy stąd — wyszeptała suczka.
— Chcesz tak po prostu uciec?
— A czy Ty widzisz tego wielkiego psa?! — prawie że krzyknęła to suczka, jednak i tak się opanowała. — Nie znamy tych terenów, może to ich..?
— Jeśli to włóczędzy to nie mają terenów — syknął niezadowolony Dym.
— Dobra, w takim razie ja wracam, a jak chcesz z nimi mieć jakiś spór, to mam nadzieję, że pokonasz tego bossa.
Po czym ruszyła truchtem w drugą stronę, wracając już. Dym po chwili ruszył za nią.
— Wiedziałaś, że oni tu są?
Co to za pytanie?
— Oczywiście, że nie! Skąd ten pomysł? — powiedziała trochę zestresowana.
— To, czemu się stresujesz?
— Nieeee stresuję się.
— Nie kłam.
— Ale ja się nie stresuję Dymku.
— Teraz to Dymek.
— No ale to prawda, nie kłamię, a teraz po prostu wracajmy… raczej nie chcemy mieć znowu ran, a tym bardziej po nich.
Mięta z dnia na dzień coraz bardziej się martwiła (szok), że to nie były przypadkowe psy, tylko właściwie Ci włóczędzy, o których jest tak głośno. Gdy doszła do wniosku, że powinna o tym porozmawiać z Dymem, nie mogła go nigdzie znaleźć. Dopiero nad ranem nagle się pojawił.
— Gdzie byłeś? — zapytała już trochę zmęczonego psa.
— Na zgromadzeniu… — powiedział cicho, po czym ziewnął.
— Na zgromadzeniu? — powtórzyła już trochę erotycznym tonem. — No a co piesek się dowiedział na nim? Hm? Może jak w klanach jest dobrze? Na pewno pochwaliłeś się przecież nowymi szczeniakami prawda? No przecież to oczywiste.
— Nie, zaczęli o tym gadać, ale ja zmieniłem temat na włóczęgi Mięto. — Chyba był zbyt zmęczony, aby zrozumieć jakim tonem mówi Mięta. — Jak widać, my sobie radzimy najlepiej.
— No a jak zareagowali, że pojawiłeś się na zgromadzeniu z Jazgotem.
— Nie byli zbyt zadowoleni.
— Mówiłam Ci.
— Co mówiłaś?
— Nie wierzę — warknęła już kompletnie zdenerwowana suczka. — Ty mnie słuchasz? Mówiłam Ci, że to jest zły pomysł, aby tam iść. Nie no oczywiście przecież Dym wie lepiej, co jest najlepsze, prawda? Nie no oczywiście. No bo przecież trzeba specjalnie przychodzić na zgromadzenie, gdzie się staje przed samymi Gwiezdnymi! Nie no wspaniale! Tego oczekiwałeś? A może jednak poszedłeś tam z innego powodu? Nie no myślałam, że jesteś mądrzejszy choć trochę! Przychodzisz tak sobie na luzie na zgromadzenie, gdzie jest TWÓJ były klan i nagle rozmawiasz o włóczęgach. Masz pojęcie, co Ty właściwie robisz? No jak widać nie! A do tego…
— Ale bo to… — Dym spróbował jej przerwać.
— O nie! Teraz ja mówię! Nie dość, że jeszcze teraz śmiesz mi przerywać to do tego, jak widać, nie masz żadnego poczucia winy! Myślałam, że jako zastępca będziesz miał jakieś poczucie, że czasami czegoś nie można robić, ale jak widać, nie masz tego! Kurwa a jeszcze do tego jako zastępca jesteś czasami bardziej dziecinny niż zwykle! Rozumiem zabawy czasami, tak jak było ostatnio na tych pustych terenach, ale aby tak po prostu sobie iść do kogoś na jego święto do duchów, które nie istnieją?! Jesteś zbyt naiwny! Przecież nawet sama Miękka mówiła Ci, abyście nie szli! Pokazaliście teraz tylko jakimi błaznami są Bezgwiezdni!
Mięta plątała się w tym, co krzyczała. Przez co mogło się to kilka razy powtarzać jedno. Jednak przekaz na pewno był jasny – Mięta była wściekła. W końcu nic nie mówiąc oraz nie czekając na odpowiedź psa, odchodzi od niego, prawie że tupiąc łapami o ziemię.
Suczka za to, iż była tak wściekła, nawet poszłaby do tego debila Leonisa, aby wziąć jakąś truciznę i otruć Dyma. Jednak przy wejściu do legowiska medyka widziała jak Szrama – jedna z wojowniczek w tym klanie właśnie do niego szła. Co prawda Mięta w głowie nazywała ją ,,Pędzi Wiatrem'', jednak przeszła trochę do suczki, zobaczy przynajmniej, co się jej stało. A jeśli się czymś otruła, to może będzie wiedziała co podać temu debilowi, aby nie zginął, ale przy okazji się czegoś nauczył.
Okazało się, że Pędzi Wiatr miała tylko ból gardła, a Leonis ją wyleczył. Czyli prosto ujmując, suczka teraz jest zdrowa, a Mięta nie ma trucizny, aby otruć zastępcę… co prawda również nie chciała tego rzeczywiście zrobić… emocje robią swoje.
<Dymie?>
[1005 słów: Mięta otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz