No to oczywiste, że się w nim zakochała. Kto nie? No właśnie. Przecież to logiczne, że każdy go podziwia. Przecież każdy go kocha i uwielbia. Ktoś jest w stanie zaprzeczyć? Nie. Dlatego Sowi Pazur jest najlepszy. To oczywiste. Przecież nikt oprócz niego nie mógłby być taki idealny. Naprawdę, nic dziwnego, że zakochała się w takim silnym i odważnym wojowniku. Nie zdziwiłby się, jakby wszyscy go tak kochali, ale bali się powiedzieć. Przecież to tak logiczne… Chociaż w takim razie, potrzebujemy gratulacji dla Rzepakowej Gwiazdy. Przynajmniej tyle. Przecież każdy go kocha i uwielbia. Nie zna psa, który by go nie wielbił. Po prostu ukrywają to wredotą.
— Sowi? — zapytała z nadzieją.
Wtedy właśnie Sowi Pazur wrócił do rzeczywistości. Spojrzał też na już, prawie że płaczącą przywódczynię. Jeszcze nie widział jej w takim stanie. Mimo tego, że trochę było mu jej szkoda, to na pysku malowało się tylko obojętność. Zmierzył wzrokiem suczkę, która miała skierowany pysk w ziemię. Ałć… Miłość.
— Zastanowię się — odparł ozięble, po czym odszedł od wojowniczki.
Dał jej nadzieję, chociaż jakim tonem to mówił, można podyskutować. Jednak on naprawdę nie chciał, aby liderka się nagle załamała. Pewnie już się załamała, jednak no cóż. Trzeba słuchać, co Sowi Pazur mówi. Powinna już się przyzwyczaić, że on ciągle mówi tym tonem, a przynajmniej zazwyczaj. Miał wrażenie przez chwilę, że Rzepakowa Gwiazda postąpiła krok za nim, jednak tylko jeden. Potem została na swoim miejscu, sama. No nie całkiem, bo jeszcze szczeniaki.
Następnego dnia Sowi Pazur musiał iść sprawdzić, czy to drzewo jeszcze zagraża komuś w klanie. Skoro Rzepakowa Gwiazda zajmuje się szczeniakami, on musi wypełniać obowiązki lidera. Na Gwiezdnych… Oczywiście miał w głowie słowa liderki „Hmm, to już drugi raz w mojej karierze, gdy na nieświadome niczego kundle magicznie spada ta wysoka, drewniana belka. Sowi Pazurze, jesteś pewien, że to nie przypadek? Bo mnie się wydaje, że tak, a nawet, jeśli nie, to na pewno musi to być sprawa kogoś, kto chce zaatakować najlepszy klan, znaczy się Industrię, albo samą mnie, uderzając w to, co kocham najbardziej”. Oczywiście szczerze wątpił, że to chodzi o samą liderkę. Jednak podchodząc do miejsca „zbrodni”. Sowi Pazur musiał się bardziej przyjrzeć temu drzewu. To prawda mogło nie spać tak po prostu. Wydawało się młode i silne. Jak sam Sowi Pazur, jednak już wiemy, jaki on jest wspaniały. Tak czy siak, silne, młode drzewo nie mogło spaść tak po prostu. Samo z siebie. Tak jak już to robią stare wielkie drzewa. One, to dopiero są zagrożeniem, jednak dwunożni wycinają je, oczywiście niektóre. Czasami się przydają. Tutaj też powinni niedługo przyjść, chyba. Powinni. Przecież nie będą chcieli, aby jakieś drzewo im przeszkadzało. Eh… oczywiście.
Po chwili u jej boku pojawiła się nagle znikąd Rzepakowa Gwiazda. Spojrzał na nią kontem oka. Nadal można było zobaczyć w jej oczach załamanie. Jednak chyba próbowała być silna… albo przyszła tu tylko dlatego, że on tu jest. Jest kilka możliwości. Jednak bardziej go zastanawiało to, że zostawiła szczeniaki same. Miał przynajmniej nadzieję, że nie same, jednak z jakimś wojownikiem. Odwrócił po chwili do niej głowę.
— Z kim zostawiłaś szczu… znaczy szczeniaki? — poprawił się szybko.
Oczywiście, raczej każdy wiedział, jak Sowi Pazur się wyraża. Przecież to nic dziwnego. Powinni się już przyzwyczaić.
— Zdecydowałeś już? — powiedziała, zniecierpliwiona jakby ignorując pytanie Sowiego Pazura.
Oczywiście to mu się nie podobało i to nawet bardzo. Skrzywił się. Jednak to liderka, nie mógł zignorować jej pytania, nawet jeśli się nie zastanawiał nad tym. No nie, po prostu wolał mieć spokój.
— Jeszcze myślę — odpowiedział warkotem. — Powinniśmy się tym zająć. Takie sprawy można odłożyć na bok. — Po czym przewrócił oczami, podchodząc do drzewa.
Zastępcy nie śpieszyło się z daniem odpowiedzi. Rzepakowa Gwiazda, jak się spodziewał, coraz bardziej domagała się odpowiedzi. Rozumiał to, jednak tak mu się nie chciało nawet o tym myśleć. On i związki? Przecież to się nie łączy. To się bardzo nie łączy. On i związki to jak ogień i woda. Tylko kto jest ogniem a kto wodą? Mniejsza. Po prostu nie. Już był gotowy pójść do Rzepakowej Gwiazdy powiedzieć tę straszną wiadomość (dla niej), kiedy napotkał Owcze Serce, czyli tę suczkę, o której zapomniała nasza wspaniała liderka. Westchnął cicho. Powinna przecież być na patrolu, a miała do wyboru wiele wojowników, przecież nawet pozwolił jej wybrać. Podszedł do niej powolnym krokiem.
— Co tu jeszcze robisz? — syknął na nią Sowi Pazur, prawie się jeżąc. — Powinnaś być na patrolu — powiedział, mierząc wzrokiem siostrę swojej byłej uczennicy.
— Już idę na ten patrol… — powiedziała dosyć szybko, kierując się w stronę wyjścia z obozu. Jednak Sowi Pazur zastąpił jej drogę.
— Z kim idziesz? — Przez chwilę czekał na odpowiedź. Jednak zbyt bardzo się „śpieszył’” do Rzepakowej Gwiazdy, więc po prostu przewrócił oczami. — Z Kropelkową Bryzą i Deszczowym Podmuchem — odpowiedział za nią, a bardziej warknął za nią.
Czy naprawdę niektóre psy w tym klanie nie umieją podjąć same decyzji?
Oczywiście, Sowi Pazur nie mógł dojść spokojnie do legowiska liderki, gdyż coś zaplątało się o jego duże i umięśnione łapy. Spojrzał na tego szczura, a nim okazała się Żabka. Jedna ze szczeniaków naszej influencerki — Rzepakowej Gwiazdy. Skrzywił się. Czy naprawdę nikt nie da mu załatwić swoich spraw?
— A Ci co? Złaź ze mnie! Lisie łajno! — warknął na szczeniaka już naprawdę zdenerwowany, po czym odepchnął go łapą.
Żabce się do nie spodobało, jak widać, gdyż prawie od razu zrobiła obrażoną minę. Mała suczka, jak widać, była wielką egoistką. Oczywiście Sowi Pazur nim nie jest, bo on jest najwspanialszy na świecie. Taki idealny. Jednak teraz musiał przegonić jakoś tego szczura, aby wróciła do rodzeństwa. Ona za to podeszła do niego i ugryzła go w łapę.
— Ała! — syknął szybko ponownie, odpychając dziecko od siebie. — Żabko! Do cholery jasnej! — warknął na nią ponownie.
Co dziwne, miał wrażenie, że tym tylko wzbudza jej gniew niż strach. Wow... Dziwne dziecko. Westchnął w końcu, niech jej jeszcze nie nakręca, tak będzie lepiej.
— Żabko, dziecko drogie. Czy Twoja mamusia jest w legowisku? — zapytał, schylając głowę do szczeniaka.
Żabka, zamiast mu odpowiedzieć, walnęła go w jego dosyć duży nos, po czym odeszła. Ała. Warknął głośno, po czym podniósł głowę. Gdy próbuje być miły (w sarkazmie), to mu się obrywa. Gdy jest wredny, też mu się obrywa. No jak przeżyć?
W końcu przybył do legowiska liderki. Odetchnął głęboko przed wejściem, gotowy na wybuch płaczu. Wstąpił do legowiska.
Rozglądał się po legowisku, zanim zauważył skuloną na swoim posłaniu liderkę. Serce się kraje. Podszedł do niej powolnym krokiem. Gdy już się znalazł blisko, zatrzymał się, a Rzepakowa podniosła pysk w jego kierunku.
— Tak? — zapytała już chyba bez nadziei.
Sowi Pazur… ma jakieś serce. Jakieś. Nie to, że mu zależy na tej suczce czy coś. Jednak „dla dobra klanu” (a przynajmniej tak będzie sobie wmawiać) powiedział…
— Będziemy mogli… być ten… — mruknął cicho pod nosem, po chwili zamknął oczy.
Decyzja jak decyzja, jednak to uszczęśliwiło Rzepakową Gwiazdę. Ona od razu się zerwała i wtuliła się w futro Sowiego Pazura. Dopiero teraz zastępca otworzył oczy i spojrzał na nią. Położył delikatnie głowę miedzy jej uszami. Widział kontem oka jak szczęśliwie macha ogonem. Nawet on raz machnął… Jednak i tak, był niepewny co do tego.
<Rzepakowa Gwiazdo?>
[1161 słów: Sowi Pazur otrzymuje 11 Punktów Doświadczenia]
RZEPKA I SOWI KANON
OdpowiedzUsuńTOMI PISZ FANFIKA
OdpowiedzUsuń