Suczka skrzywiła się lekko, spróbowała go uderzyć łapą, na wzmiankę o „księżniczko” jednak oczywiście brat musiał uniknąć ataku.
— Nie jestem księżniczką! — odpowiedziała niezadowolona. — Ja będę wspaniałą wojowniczką, a nie księżniczką — powiedziała, odwracając pysk nimi obrażona.
— Tak, tak wielka wojowniczko — szczeknął Burzliwa Łapa, przygniatając ją jedną łapą do ziemi, za to nosem szybko „poczochrał” jej sierść między uszami.
— Ej! Puszczaj mnie! — parsknęła się prawie śmiechem suczka, próbując się wydostać pod jego uścisku.
Burzliwa Łapa jeszcze przez chwilę ją trzymał, kiedy chyba znalazł litość dla suczki, puszczając ją. Wtedy Spadająca Łapa akurat przygotowywała się do zamachu, aby wydostać się z uścisku. Oczywiście nagłe puszczenie jej spowodowało odskoczenie od ucznia, uderzając w ziemię z impetem.
— Nic mi nie jest! — zawołała suczka, gdy tylko się podniosła.
Oczywiście, przecież raczej nikomu nic się nie stało od tego, że walnęła w ziemię. Co innego, gdyby została zaatakowana przez kogoś! O! Wtedy przynajmniej byłaby akcja.
— To dobrze — powiedział, nadal mając ubaw ze swojej siostrzyczki.
W końcu rodzeństwo postanowiło spokojnie zjeść. Chociaż nie tak spokojnie, gdyż jak patrzeli tylko na siebie, to się śmiali, z nie wiadomo czego. Jednak w końcu udało im się zjeść. Wtedy akurat Spadająca Łapa miała zaproponować wspaniałą przygodę Burzliwej Łapie, jednak zjawił się jej mentor, Krzemienny Pazur. Skrzywiła się na chwilę. Jednak i tak musiała z nim iść na ten trening. Nie miała wyboru, jednak jeszcze przed wyjściem z obozu, zobaczyła, jak jej własna mamusia kaszle. Biedaczka. Od razu do niej podbiegła pytając czemu? Umrze? Jednak na szczęście tak nie powiedziała i ruszyła do Manaciego Olbrzyma.
Ten trening nie okazał się do końca treningiem. Została posłana na patrol. Jednak ku jej szczęściu, na patrol przybył również Burzliwa Łapa ze swoją mentorką. Od razu suczka się uśmiechnęła do niego. Krzemienny Pazur prowadził patrol. A Spadająca Łapa już miała wrażenie, że to będzie ciekawy patrol… Ruszyli w stronę rzeki, czyli w przeciwną stronę do torów. Było przynajmniej większe bezpieczeństwo, że Spadająca Łapa nie postanowi sprawdzić, czy ten potwór, co biegnie po torach, ją zabije. Jednak… no cóż. Żyć nie umierać. Burzliwa Łapa wraz ze swoją siostrą szli z tyłu, gadając oczywiście. Krzemienny Pazur jak widać, chyba postanowił przepytać swoją uczennicę, wtedy kiedy akurat była zbyt zajętą rozmową. Czy on naprawdę nie potrafi normalnie zapytać? A nie, wcina się. Niestety, Spadająca Łapa nie znała odpowiedzi na to pytanie, a wtedy jej ukochany braciszek powiedział jej do ucha po cichu odpowiedź. Oczywiście, Krzemienny Pazur to widział, jednak chyba nie chciał użerać z tą uczennicą, skoro już widzi, że nie znała odpowiedzi na to pytanie.
— Dzięki… — mruknęła do Burzliwej Łapy suczka. Jednak zanim odpowiedział, już zaczęła mówić. — Co Ty na to? Przepłyniemy rzekę? — powiedziała uradowana.
Czekała na odpowiedź, znaczącą „Tak”. Jednak z uderzenia serca na kolejne czuła, że po prostu odpowiedź będzie inna.
— Zwariowałaś!? Przecież tam jest Quintus… — odpowiedział brat, jak widać, kompletnie nie był przekonany co do tego pomysłu.
— A widziałeś ich kiedyś? Nie. Masz pewność, że oni tam są? Nie. A więc spróbujmy! — powiedziała, nie tracąc entuzjazmu. — Proszę! — Zamrugała kilka razy.
Burzliwa Łapa przez chwilę patrzał na nią, jednak i tak nic nie powiedział, prawie że. Spadająca Łapa, widząc, że odwraca pysk od niej, zamerdała ogonem.
— Super! — powiedziała, po czym skoczyła do wody.
Niestety (lub na szczęście) Burzliwa Łapa zatrzymał swoją siostrę przed dalekim oddaleniem się od grupy. Spadająca Łapa na niego fuknęła niezadowolona.
— Nudziarz! — fuknęła.
— Są tutaj wojownicy i… — Burzliwa Łapa nawet nie zdążył dokończyć, kiedy Spadająca Łapa już sobie dopowiedziała resztę.
— I wrócimy tutaj sprawdzić, co jest za rzeką! Dziękuję! Dziękuję! — powiedziała uradowana.
— Co to za krzyki? — zawołał za nimi Krzemienny Pazur.
— Już idziemy Panie mentorze! — powiedziała zadowolona suczka, po czym w podskokach ruszyła w stronę wojowników.
Gdy już minął patrol Spadająca Łapa, jak było umówione, miała się wymknąć z obozu, wraz z Burzliwą Łapą. Jednak ten ciągle nie był do tego przekonany.
— No chodź! — powiedziała, próbując go zachęcić, jednak i tak się to nie udawało. — Będzie fajnie.
Zamerdała kilka razy ogonem, uśmiechając się do brata. Oczywiście, nadal próbowała go zachęcić, jednak jej się to nie udawało. Burzliwa Łapa stał nad nią, czekając, aż się uspokoi.
— A to ja sobie pójdę sama — powiedziała obrażonym tonem, po czym wyruszyła z obozu.
Przez chwilę jeszcze słyszała, jakieś szmery za sobą, jednak w końcu Burzliwa Łapa pobiegł za swoją siostrzyczką. Najprawdopodobniej tylko dlatego, że musi jej pilnować i nie chce, aby coś jej się stało, a nie z powodu chęci do super przygody, jednak zawsze coś.
A więc ruszyli, zadowolona z wyprawy razem z niezadowolonym Burzliwym. Cóż za wspaniała drużyna. Po marszu, w którym jeszcze Burzliwa Łapa próbował ją odtrącić od tej podróży, dotarli. Rzeka w końcu jest przy granicy z terenem Ventus. Spadająca Łapa jeszcze nie rozumiała, czemu jej klan tak po prostu nie weźmie sobie tych terenów poza rzeką. Jednak nie mogła wybrzydzać, to przecież Bryzowa Gwiazda decyduje, gdzie są ich tereny. Odetchnęła głęboko w końcu.
— No to jak? Idziemy?
Ciągle merdając zadowolona ogonem, suczka patrzyła z pełnymi nadziei oczami na swojego brata, oczekując odpowiedzi „Tak! Oczywiście! Ahoj przygodo!’’ Jednak tak się nie stało, a zamiast tego okrzyku otrzymała zwykłe:
— Rzeka wydaje się dosyć głęboka — stwierdził, przyglądając się jej.
Czy naprawdę Burzliwa Łapa chce ją takim tekstem odciągnąć od tej wspaniałej przygody? — pomyślała niezadowolona suczka.
— Umiesz pływać? Umiesz, a więc pokaż! — powiedziała Spadająca Łapa już biegnąć w tę stronę, jednak oczywiście braciszek ją zatrzymał.
— Nadal nie jestem przekonany co do tego pomysłu — mruknął, rozglądając się na około.
Spadająca Łapa zrobiła skwaszoną minę. Co prawda, sama na samym początku nie była przekonana do tego pomysłu… jednak jakie będzie szczęście! Frajda! No po prostu więcej plusów niż minusów prawda?
— Ale ja jestem! Zaufaj mi… ten kolejny… i kolejny raz. Jednak fajnie było! Pamiętasz, jak zrobiliśmy psikusa Bananowej Skórce? Przecież to było fajne!
Spadającej Łapie aż poruszyły się uszy na tę wzmiankę. Nie mogła odmówić, było to wspaniałe przeżycie. A najlepsze jest to, że ona nadal nie wie, że to oni!
— To Ty to zrobiłaś, ja Cię od tego odciągałem — przypomniał.
A no tak, no dobrze, niech będzie. Uch! Ale to był taki wspaniały żart, a on tak po prostu odsuwa się od niego. Nie lubi jej pomysłów?
— Nie lubisz moich przygód? — zapytała w końcu, robiąc maślane oczy suczka.
<Burzowa Łapo?>
[1021 słów: Spadająca Łapa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia i 3 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz