20 czerwca 2021

Od Błękitnej Stokrotki CD Płomiennego Krzewu

Doznałam niemałego szoku, spodziewałam się ostrej reakcji, a tutaj zaskoczył mnie i to bardzo pozytywnie. Może nie był taki zły, co ja gadam, to Płomienny on nie może być dobry. Poszliśmy się przejść, nie wiem czemu, zaprosiłam go na tereny klanu, może chciałam się w jakiś sposób odwdzięczyć, że mnie nie zaatakował. Przecież mogło się to skończyć dla mnie bardzo tragicznie. Nie wykluczałabym nawet tego, że mogłabym być trupem. Czasami w przypływie emocji, nie potrafię się opanować, przebłysk odwagi i heroizmu, albo po prostu głupoty. Musiałam obrać jak najbezpieczniejszą drogę, tak aby ominąć patrol, nie chciałam mieć kłopotów. Jak i narażać innych członków klanu na spotkanie z Płomiennym Krzewem. Wystarczało, że sama narażam się na jego gniew. Spokojnie można go porównać do tykającej bomby. Nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie. Gdy w końcu udało nam się dotrzeć do celu, a mój towarzysz nie zjadł żadnego szczeniaka po drodze ani nie zaatakował nikogo, poczułam ogromną ulgę. W końcu moje łapy dotknęły chłodnej wody, poczułam ulgę. Weszłam nieco głębiej i położyłam się na płyciźnie. Spojrzałam za siebie.
— Na co czekasz? Właź, woda jest idealna! — rzuciłam w stronę psa.
Ten jakby chwilę się zastanawiał, po czym dołączył do mnie, kładąc się w bezpiecznej odległości.
To był dobry moment, aby nieco wyluzować. Poczułam, jak całe napięcie ze mnie schodzi, moje mięśnie rozluźniły się i oddech uspokoił. To było bardzo przyjemne, jednak gdzieś z tylu głowy cały czas, myślałam o tym, by nie tracić psa z oczu, był na tyle nieprzewidywalny i zaskakujący czasami, że nigdy w sumie nie wiadomo co mu strzeli do głowy. Wstałam i powoli zaczęłam iść coraz głębiej, aż przestałam czuć grunt pod łapami. Energicznie machałam nimi, aby popływać troszkę, zataczając najpierw małe potem coraz to obszerniejsze koła. Był to świetny trening dla mięśni łap. Płomienny przypatrywał się mi przez chwilę, aby również wstać i dopłynąć do mnie. Chyba nie za bardzo pojmował, dlaczego sprawia mi to frajdę. Jednak postanowił spróbować. Po chwili jednak zrezygnował, wrócił na płytsze wody, gdzie jego wszystkie łapy dotykały gruntu, a woda sięgała mu do brzucha. Gapił się w wodę, stojąc nieruchomo. To była chwila, gdy rzucił się w wodę, zanurzając pysk, a gdy go wyciągnął, trzymał w nim pokaźną rybę. Usatysfakcjonowany wrócił na brzeg, rozkładając się wygodnie i zabrał za posiłek. Oczywiście, udawałam, że tego nie widziałam, i że nie zrobiło to na mnie najmniejszego wrażenia. Gdy poczułam, że mam dość udałam się na płyciznę i położyłam. Uwielbiałam wodę, wcale mi się nie śpieszyło, aby z niej wychodzić.
— Jak tutaj jest wspaniale, nie sądzisz? — Spojrzałam w jego stronę.
Był tak zajęty swoją zdobyczą, że nie uzyskałam odpowiedzi. No trudno warto cieszyć się tą chwilą spokoju. Gdy po dłuższym czasie, uznałam, że mi starczy wyszłam na brzeg, nieco dalej od psa, otrzepałam się, jednak krople wody sięgnęły mojego towarzysza. Niewinnie uśmiechnęłam się w jego stronę, to naprawdę nie był celowy zabieg. Nie wydawał się być zadowolony, ale chyba, jako że sam był jeszcze mokry po kąpieli, nie zirytowało go to na tyle, aby zwrócić mi uwagę, jedyne co to westchnął niezbyt zachwycony, jakby troszkę znudzony. Znowu stał się małomówny, obserwujący wszytko z dokładnością. Jakby zesztywniał na chwilę. Gdy w końcu z ryby nie zostało niemal nic, wstał i zamoczył pysk i łapy. Bez krwi tego zwierzaka wyglądał o wiele lepiej.
— Teraz wyglądasz bardziej przystępnie — stwierdziłam.
— O co Ci chodzi?
— Z tą rybią krwią na łapach i pysku, wyglądałeś jakby to powiedzieć, jak ty, ale w tej wersji, za którą nie przepadam.
— Jak morderca? To chciałaś powiedzieć? — Lekko zmrużył oczy.
— Tak, ale wcale nie musisz nim przecież być prawda?
Spojrzał na mnie jakby miał do mnie jakieś wyrzuty o wypowiedziane zdanie.
— Nie znasz mnie ... — odburknął.
— Jak niby mam Cię poznać, jak ty wybudowałeś wielki mur między sobą a resztą świata.
— Na moim miejscu, też byś to zrobiła.
— Tak, tak nie wiem, co przeszedłeś, nie znam, twojej przeszłości wiem, jak zachowujesz się teraz i to nie do końca. Jesteś nieprzewidywalny, jak bomba która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Patrzysz na wszystkich, jakbyś chciał ich zabić, jakby to oni byli odpowiedzialni za całe zło tego świata. Ale spoko nie tłumacz się, naprawdę nie musisz. Zresztą na nas czas za chwilę zmiana patrolujących, lepiej, aby nas tutaj nie było podczas zmiany Burzowego Gardła.
— Taki straszny jest, dałbym sobie radę — prychnął.
— Przypominam, jesteś na terenach klanu, do którego należę, więc nie chce rozlewu krwi na tej ziemi, poza tym nie jestem zdrajcą. Będę zawsze stawać w obronie psów z Flumine, bo to moja rodzina — powiedziałam stanowczo tak, aby do niego dotarło.
Na jego pysku pojawił się grymas, ale w końcu ruszyliśmy tyłki. Niestety troszkę się spóźniliśmy. Zareagowałam szybko, łapiąc z zaskoczenia Płomiennego i wciągając w krzaki. Już chciał mnie ugryźć gdy zasłoniłam mu łapą pysk.
— Cicho nie ruszaj się teraz, zostań tutaj! Ja go spławię — szepnęłam.
Lekko położyłam łapę na jego karku, aby się położył i przywarł do ziemi. Po czym wyszłam z krzaków, wyskakując prosto przed psa.
— Cześć Błękitna! Co ty tam robiłaś w tych krzakach?
— Szukałam cienia, straszny upał dzisiaj! — westchnęłam.
— Co to za zapach czujesz? — Pies spojrzał na mnie podejrzliwe.
— Jaki zapach? — udałam zaskoczoną.
— Tenebris psa — mruknął.
— Spotkałam jednego, ale już go pogoniłam, troszkę się szarpaliśmy to pewnie dlatego. — Uśmiechnęłam się niewinnie, widać było, że po chwili byłam z siebie dumna, mówiąc te słowa.
— Jak zawsze czujna, tak trzymaj Błękitna!
Gdy pies się oddalił, odetchnęłam z ulgą.
— Płomienny możesz wychodzić — szepnęłam.
Jedna pies, nie drgnął, wsadziłam więc łeb w krzaki, aby spojrzeć co się tam dzieje. Pies gapił się na swoją łapę.
— Coś się stało ? — Spojrzałam na niego lekko zaniepokojona.
— Nie — mruknął.
Jednak wydawało mi się, że jest inaczej, czyżby coś mu wlazło mu w łapę, lub go ukąsiło? 
<Płomienny Krzew?>
[939 słów: Błękitna Stokrotka otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz