Królik wcześniej usłyszy, mysz wcześniej wyczuje.
Tak to było? Chyba. Powtarzałem sobie słowa mojego mentora w myślach, węsząc w powietrzu. Niestety, porady o leśnej zwierzynie zbyt często mi się nie przydadzą. To było miasto. Najważniejsze było to, by wiedzieć, o jakiej porze i gdzie jest najwięcej dwunożnych i kiedy należy uciec od tych łysych kreatur, a kiedy zaatakować. Niestety. Żałowałem, że nie mogę żyć w lesie. Zamyśliłem się na chwilę. Czy na pewno poradziłbym sobie, żyjąc w dawnym domu, z widokiem na góry i las? Swoją drogą, życie w mieście też nie było łatwizną. Ciągle jakieś potwory, pieszczochy, dwunożni i hycle. Właśnie. Ciekawe, czy Industria poradziła sobie z zagrożeniem?
I czy Bolesnemu nic się nie stało.
Mysz przebiegła mi przed nosem, wyrywając mnie z zamyślenia. Skoczyłem za nią, jednak zareagowałem zbyt późno. Chybiłem o kilka długości szczenięcego kroku, trafiając pazurami w pustą przestrzeń. Zachwiałem się gwałtownie, jednak udało mi się zachować równowagę. Z rozczarowaniem popatrzyłem w stronę, w którą uciekła zwierzyna. Trzeba było się skupić na polowaniu, tak jak radził Drewniany. Straciłem szansę. Postanowiłem jednak, że nie będę rozpaczał. To polowanie to była porażka i dobrze zdawałem sobie z tego sprawę, ale trudno, uda mi się innym razem. Włóczyłem się po okolicy od dwóch godzin i nic mi się nie udało złapać. Najpierw dwunożny mnie pokopał, jak spróbowałem mu zabrać jedzenie, a gdy na niego wyskoczyłem z zębami, inne dwunogi także mnie zaatakowały. Najrozsądniej więc było się wycofać.
W pierwszej chwili miałem ochotę wrócić do ruin, jednak potem przypomniałem sobie o słowach Bolesnego, który wczoraj przekazał mi, że będzie na mnie czekał na opuszczonym dworcu. Co prawda sam nie byłem pewien, czy znów chciałbym robić z siebie głupka, ale muszę się upewnić, że nic mu nie dolega.
Podreptałem więc w stronę dworca kolejowego, zupełnie nie zauważając dwóch Dwunogów, którzy stali kawałek ode mnie, wskazując na mnie palcami i o czymś rozmawiając z przechodniami. Brzmiało to jak jakieś pytania, jednak gdy rozmówcy odwracali się w moją stronę, zaprzeczali. Ci dwaj nie wyglądali przyjemnie, ale ja, jak na razie nic o tym nie wiedziałem.
— Bolesny — powiedziałem szeptem, wlepiając wzrok w majaczący na horyzoncie budynek. — No, zobaczymy, czy mnie kochasz, czy nie. Wyznam ci… — Słowo „miłość” jakoś nie przechodziło mi przez gardło, więc odchrząknąłem i dokończyłem: — To, co czuję.
Dzisiaj byłem tego pewien.
Pełen radości, pobiegłem w stronę dworca, merdając ogonem, pogrążony w wesołych myślach. Dlaczego się nie odwróciłem i nie zobaczyłem Dwunożnych, którzy podążyli za mną?
<Weź nie zabijaj Bolesnego. Jest brzydki i jest owczarkiem, ale weź, proszę, nie zabijaj go ;((>
[404 słowa: Cytrynowa Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz