13 czerwca 2021

Od Dmuchawcowego Lotu CD Krzemiennego Pazura

Spojrzałam w oczy Krzemiennej Łapy: była w nich zaciętość, wola walki, a wręcz rzucane wyzwanie. Może nawet krztyna bólu? Czyżby był zazdrosny o rangę wojownika? Sam był jeszcze uczniem, jednak nie przez mniejsze umiejętności bitewne czy taktyczne, jedynie dzięki wcześniejszym powikłaniom z mentorem. Żal ściskał mi serce pomimo pogodnego ducha tego wieczoru, gdy każdy ruch młodego był przepełniony iskrami złości. Nie był w stanie podjąć radosnych okrzyków, obrzędów czy ciepłego tonu reszty klanu. Podeszłam do niego od tyłu i bez słów usiadłam obok. Nie czułam potrzeby wypowiadania słów, mój temperament przygasł i siedzieliśmy tak dobre chwile, wpatrując się w pobratymców i Migoczące Światło. Po dłuższym czasie słońce zaniknęło za horyzontem, a Ventus zaczął się rozchodzić, każdy do swojego legowiska.
— Chyba będziemy już się zbierać? — zagadnęłam.
— Tak, jasne — odparł, a gdy zwrócił się w moją stronę, wszystkie negatywne emocje jakby wyparowały. — Do jutra, Dmuchawcowy Locie.
— Śpij dobrze. — Machnęłam ogonem i powłóczyłam nogami w stronę Migotka pełniącego wartę. Młody wojownik szukał dobrego miejsca na czuwanie, a może po prostu nie mógł znaleźć sobie dobrego miejsca?
— Powodzenia, Migoczące Światło! Oby Klan Gwiazdy oświecał Ci wojownicze ścieżki swym światłem! 
*timeskip*
Słońce zaczynało grzać od samego świtu. Zbudził mnie zaduch wyczuwalny w powietrzu przez całą Porę Zielonych Liści i suchość w pysku. Rozgrzane gorącymi promieniami łapy wręcz wołały o rozruch czy małą przebieżkę. Po cichu wstałam i wyszłam na polanę. Cały obóz był niemalże uśpiony, jakby jeszcze nieświadomy rozpoczęcia nowego dnia i nowej przygody. Podbiegłam do wyjścia, lecz zatrzymał mnie znany głos:
— Dmuchawcowy Locie, zaczekaj!
Podbiegł do mnie Krzemienny Pazur. Jedno spojrzenie na jego pysk przypomniało mi rysy bliskiego przyjaciela, którego przyszło nam pożegnać jakiś czas temu. Nawet tamtego dnia trudno było mi powiedzieć, co tak naprawdę czułam — nie pogodziłam i nie chciałam się pogodzić ze śmiercią Migotka. Być może trzymało mnie to w miejscu, jednak nie wyobrażałam sobie dnia bez myśli o nim. Przez dłuższy czas kierowałam swój gniew na bezmyślne zachowanie Jaśniejącej Łapy, jednak nie mogłam długo żyć z takimi emocjami. Gdzieś w głębi serca chowałam jednak urazę i chęć zemsty. Gdy docierałam do tej części siebie, zawsze zaczynałam bać się samej siebie. Czy zmieniłam się aż tak bardzo? Zacieśniłam jednak swoje relacje z Krzemykiem; był dla mnie najlepszym przyjacielem, oraz niezwykłym wsparciem. Tamtego dnia wpadł mi do głowy jednak bardzo zły pomysł: jednakowo okrutny, jak i idealny dla mojego najbliższego. Jego zdolności do manipulacji były niezwykłe, nasze stosunki bliskie, a mimo wszystko wahałam się, czy przystanie na mój plan.
— Krzemienny Pazurze — rzekłam, nie patrząc za siebie, jednak czując, że wojownik staje obok mnie — zniszczmy Jaśniejącą Łapę.
<Krzemyk? Powstaję z martwych! Naszych historii ciąg dalszy.>
[424 słowa: Dmuchawcowy Lot otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz