Kury. Mityczne stworzenia, opromienione blaskiem chwały w legendach Krzemiennego Pazura. Przynajmniej tak to brzmiało dla Jaśniejącej Łapy w pysku Spadającej Łapy. Jaśniejąca Łapa miał ochotę prychnąć i powyklinać kury, po czym iść spać, ale w końcu zdecydował, że pójdzie na to głupie polowanie. Choć, idąc, trochę żałował, że nie wybrał opcji z pójściem spać. Nigdy więcej nie zawali nocy dla głupiego spaceru po trawniku.
Huk rozdarł jego uszy. Właściwe nie aż tak nagle. Potwór jadący po podłużnych, błyszczących pasach metalu (Dwunogi zwały to torami) zbliżał się z daleka, a ryk narastał. Jednak teraz wyrwał się z zamyślenia i ryk wypełnił puste miejsce po bezsensownych myślach. Tak, jasne. Ów potwór jeździł obok wojowników Ventusu od dawna. Naprawdę, nigdy już nie będę się wymykał w nocy z obozu. Chyba Migoczące Światło miał rację. Wyjątkowo starsi mają rację.
Niewyspanie się powodowało też rozdrażnienie, które rozładowywał na biednej Spadającej Łapie.
— Daleko jeszcze?
— Powinieneś znać drogę.
— Ty mnie namówiłaś, ty prowadź — warknął. Ciekawe, czy Migoczące Światło będzie go szukał, czy coś. Koniec końców — jest uczniem. Zabolało go to, że Pstrokata wcześniej została wojowniczką. Postanowił przykładać się do treningu. A to z pewnością nie należało do treningu. Zarywanie nocy dla głupiego spaceru w księżycu bez wyraźnego powodu też nie.
— No to jak? Daleko jeszcze?
<Spadająca Łapo?>
[208 słów: Jaśniejąca Łapa otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz