29 czerwca 2021

Od Lisiego Wrzasku CD Gniewnego Niedźwiedzia

(okay jestem nierobem, skipik do kilka księżyców wcześniej) 
Czarny medyk był niezadowolony, bardzo niezadowolony. Czemu właściwie? Było mu nieznośnie źle, jesień przyszła, a on wiedział, że niedługo ktoś się pochoruje. Na pewno. Taka pora roku była, a on uczniem medyka nie był pierwszy księżyc. Ba! Miał już od dawna pełne imię wedle niego, a nawet jak nie było to dawno, to mógł się poszczycić, że umiał leczyć dobrze innych. Nie był bezradnym uczniem medyka, który nawet nie wiedział, co zrobić na gorączkę, czy na wymioty. Leczenie takich rzeczy było powoli coraz bardziej dla niego nudne. Tyle dobrego, że psy musiały go prosić o pomoc, a nie on jakiegoś innego medyka. Przecież, by nigdy nie prosił nikogo o pomoc! On sam sobie da radę! Taki miał charakterek, taki nieznośny lekko. Chociaż uważał siebie za jedynego normalnego, a innych za głupków. Spokojnie wyszedł ze swojego legowiska i podszedł do stosu.
Wojownicy mogliby się wziąć do pracy, a nie, że ojoj złamałem sobie pazurka, ratujcie, chyba przez 4 dni nie mogę polować. Dupa, a nie polować — pomyślał wkurzony. Nie miał zbytnio ochoty na ani jedno jedzenie ze stosu, w końcu ci niewdzięczni wojownicy je upolowali i było w ich pyskach. Rozglądał się, myślał, liczył i mocniej myślał, aż w końcu zauważył, że Gniewny Niedźwiedź brał zwierzynę. Nie lubił psa, ba nawet go trochę nienawidził. Może lekka afera by była, gdyby powiedział, że to jego miała być? Może lepiej nie? Nie dzisiaj stwierdził szybko. Zostawi sobie to na inną „okazję”. Uśmiechnął się złośliwie i wziął jakąś zdobycz ze stosu. 
***
Nastał ten dzień. Został pełnoprawnym medykiem. Mógł robić, co chciał i Ciemny Kieł nie mogła mu przeszkodzić. Z drugiej strony już brakowało mu mentorki i jej w legowisku. Lubił ją, a to rzadkość. W końcu nie było drugiego, takiego, fajnego psa w mieście, a na pewno nie w Tenebris. Jego rodzinnym klanie, w którym miał został prawdopodobnie do końca swoich dni. W którym miał wyszkolić kiedyś ucznia, by przekazać wiedzę. Dziwnie się czuł, jak o tym tak rozmyślał. Był ważny, bardzo ważny w klanie. Lepszy od reszty rodzeństwa! Od głupiego Borsuczego Upadku, Srebrnego Pyłu, czy Stokrotkowego Płatka. ON był ważny i bez niego klan by miał problemy z przeżyciem. ON miał wiedzę jak leczyć, oni nie. Miał w sobie z każdym uderzeniem serca coraz bardziej sprzeczne emocje. Polizał swoją sierść na ogonie i wstał. Zgłodniał, a jako że była pora opadających liści wiedział, że musi zjeść, zanim psy niższej rangi zjedzą mu jedzenie. A mu, jeśli chodzi o pokarm i jego gustu nie było łatwo zaspokoić. W głowie przemknął mu swój stary plan na wkurzenie kogoś, a czemu, by nie użyć do tego nowej rangi? Humor mu dopisywał, więc szybko znalazł swoją „ofiarę”. Gniewny Niedźwiedź. Nie lubił psa, a kto wrogiem Liska temu utrudniał życie. Bywa. Zobaczył, że starszy wojownik chciał wziąć jakąś mysz. Postanowił, że zacznie od razu.
— To moja mysz! — wrzasnął, udając zdenerwowanego. — Głodny jestem, oddaj ją!
<Gniewny Niedźwiedź? Jestem leniem ok?>
[476 słów: Lisi Wrzask otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz