Gdy
Biała Gwiazda była młodsza — przypuszczalnie w wieku, w którym psy,
które od urodzenia należały do klanu, były jeszcze uczniami — uważała,
że wieczne życie na pewno byłoby świetną sprawą. No cóż, wtedy nie
zdawała sobie sprawy z tego, jak okropne były nieznikające obecnie ani
na chwilę bóle stawów, problemy z trawieniem czy, w mniejszym lub
większym stopniu, wszystkimi zmysłami. Teraz zaś, gdy, za sprawą
niezbadanych wyroków Gwiezdnych, dożyła poważnego wieku i nadal jako
tako trzymała się na łapach, czasami żałowała, że nie umarła w młodym
wieku. Jak cudownie musiało być odejść, nie zaznawszy smaku tych
wszystkich niedogodności...
Nie.
Nie mogła tak myśleć. Jednej ze swych powinności dotrzymała — jej
potomkowie byli już wojownikami i medykiem, źródłem dumy dla swojego
klanu — lecz wciąż miała przed sobą kilka rozdziałów życia do
pozamykania. Było tyle miejsc, które powinna odwiedzić, tyle psów, które
powinny usłyszeć od niej jeszcze kilka słów... Najważniejsza jednak
była przyszłość jej klanu — wszystkich wojowników, uczniów, szczeniąt i
starszych (oraz tego jednego nienawidzącego ją zapewne całym sercem
medyka, który, prawdopodobnie dlatego, by dodać jej jeszcze więcej
zmartwień, był również jej synem).
Ciemni
potrzebowali silnego, młodego przywódcy. Oto nastąpił — czy, jak
postanowiła, miał nastąpić, gdy upłynie kolejny cykl księżyca — ten
moment, w którym musiała już oddać swe stanowisko Mlecznemu Oku, którą
wiele księżyców wcześniej wybrała na swego zastępcę.
Gdyby jednak
liderka Ciemnych była człowiekiem i nosiła starannie dobrane ubrania,
na któreś urodziny sama podarowałaby sobie koszulkę z napisem „jebać
Gwiezdnych” czy raczej „tak, wiem, Gwiezdni, jebać mnie” (a może
obydwoma, tylko że jednym z przodu, a drugim z tyłu?), bo oto oni postanowili znowu kopnąć ją w tyłek. Z półobrotu.
— Chcę zrezygnować z bycia zastępcą — wyjawiła Mleczna po chwili nerwowej paplaniny, przez którą i Biała zaczęła się stresować.
Odjęło jej mowę. Rozszerzyła jedynie oczy skierowane prosto na
jej zastępczynię (byłą zastępczynię?) i w milczeniu wysłuchała jej
dalszych wyjaśnień.
— Rozumiesz mnie, Biała Gwiazdo?
Nie,
nie rozumiała. Choć ona sama stała się jednym wielkim kłębkiem nerwów,
gdy Ciemna Gwiazda poinformował ją, że życzeniem jego i Gwiezdnych jest
uczynienie z niej nowego zastępcy ich klanu, nie wahała się zbyt długo.
Zgodziła się prawie bez mrugnięcia okiem, bo gdzieś w głębi siebie
przez cały czas tego pragnęła. Nawet wtedy, gdy śmierć jej poprzednika
przyszła nagle i nieoczekiwanie, a ona sama w jednej chwili stała się nowym liderem, otrząśnięcie się z tego nie zajęło jej
stosunkowo dużo czasu. Miała zobowiązania wobec tych wszystkich psów, z
którymi dzieliła obóz, liczyły one na nią, dlatego też nie mogła skupiać
się na swojej żałobie i na tych wszystkich wątpliwościach, które do tej
pory podtykał jej głosik z tyłu jej głowy.
Teraz
również miała ważne zobowiązanie wobec swego klanu. Musiała pozwolić
Mlecznemu Oku zstąpić z podwyższenia, na które została wyniesiona przez
swoją liderkę i na którym najwyraźniej nie czuła się komfortowo, a
na jej miejsce znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się jej ukochanym klanem,
jej jedną wielką rodziną.
Jej plany związane z szybkim odejściem na emeryturę zostały rozszarpane przez los, jak przez stado wściekłych włóczęgów, ale nie mogła się teraz nad sobą użalać. (Ten moment mógł jednak nadejść, gdy znajdzie się w zaciszu swego legowiska, w którym zacznie rozszarpywać kłami stare poduszki i przeklinać cicho los).
Odchrząknęła,
wyprostowała się i przybrała najbardziej spokojny i uprzejmy wyraz
pyska, na jaki teraz było ją stać. Nie winiła Mlecznej o nic. Nie każdy
urodził się po to, by zostać liderem klanu.
—
Nie masz za co przepraszać, Mleczne Oko. Podjęłaś decyzję, którą
uważasz za słuszną. Owszem, jest to teraz źródłem pewnych... — zawahała się, lecz już po chwili odnalazła odpowiednie i wystarczająco grzeczne określenie —
...niedogodności, lecz nie jest to nic, z czym sobie nie poradzimy.
Dziękuję ci za te wszystkie księżyce, przez które służyłaś mi pomocą.
Mam teraz do ciebie jedną, ostatnią prośbę. Pomożesz mi podjąć decyzję,
kto powinien zostać twoim następcą i przekazać mu wszystko, co powinien
wiedzieć? Nasze punkty widzenia różnią się od siebie i właśnie to było
jedną z rzeczy, które najbardziej ceniłam w naszej współpracy. Właśnie
to może mi się też teraz przydać. Wiesz, muszę zostawić nasz klan w dobrych łapach,
bo sama niedługo powinnam przenieść się do legowiska starszych. — Uśmiechnęła się delikatnie, z odrobiną smutku, i wyczekująco spojrzała na stojącą przed nią suczkę. Nie wiedziała, jak sama podejmie tę decyzję, jeśli jej prośba zostanie odrzucona, nie chciała jednak również naciskać na wojowniczkę, która i tak zrobiła już dla niej dużo. — Oczywiście masz prawo odmówić i w żadnym przypadku nie odbiorę tego osobiście.
<Mleczna?>
[729 słów: Biała Gwiazda otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz