Od kilku dni strasznie się nudziłem, nie mogąc usiedzieć w miejscu. Miałem za dużo energii, by tak po prostu spędzać leniwo czas, czekając, aż coś się wydarzy. Co prawda ta nuda nie dotyczyła zajęć z moją mentorką — lekcje z nią zawsze były owocne w nowe informacje i w rozładowanie energii, musiałem przyznać, że się do niej przywiązałem, ponieważ jako jedynej nie przeszkadzał jej mój charakter, który nie zawsze był oczywiście łatwy do zaakceptowania. Chociaż i ja nie zawsze innym ułatwiałem kontakty ze mną. Nie zawsze ktoś mi się podoba i wtedy nieważne co by nie robił, nie pozwolę mu się do siebie zbliżyć.
Gdy tylko usłyszałem rozmowę dwóch znanych mi psów, postanowiłem podbiec bliżej, będąc gotowym na to, by błagać o zabranie mnie gdziekolwiek. Chciałem tylko wyjść i zrobić cokolwiek, nawet niezbyt ważnego. I ku mojej radości właśnie tak się stało. Nie chciałem zawieść mojej mentorki na swojej pierwszej ważnej misji, jednak byłem tak podekscytowany! Ledwo po drodze powstrzymywałem się, by nie zacząć podskakiwać ze szczęścia. Podczas naszego biegu odwróciłem się do Dmuchawcowego Lotu, która rozglądała się czujnie wokół. Dwunożni mogli pojawić się wszędzie, dlatego i ja zwiększyłem swoją czujność. Nienawidziłem ich zapachu oraz głośnych rozmów — zawsze gdzie nie szli, wydzierali się, do siebie jakby byli głusi. Najgorsi byli ci niscy, zawsze piszczą i ganiają się, jakby działa im się krzywda. Doprawdy odrażające stworzenia.
~*~
Przeciągnąłem się, będąc już na terenie naszego klanu, po moim spotkaniu z medykiem. Pomimo tej całej przygody i tych stworów z jaskini, chciałem tam wrócić i ją zbadać. Nie każdy lubił, jak coś łaziło mu po plecach, jednak nawet to nie zraziło mnie, do chęci sprawdzenia co kryje się w dalszej części jaskini. Może z jej drugiej strony jest wyjście? Albo znajduje się tam zagadka, która czeka na odkrycie? Jednak ugasiłem jak na razie mój entuzjazm, nie miałem serca iść do mojej mentorki i zapytać, czy wrócimy jeszcze do miejsca naszej dzisiejszej misji — podczas powrotu wiedziałem, że tamto miejsce niezbyt przypadło jej do gustu. Ja też oczywiście nie pałałem miłością do tych włochatych stworów, które przyczepiły się do mnie jak rzep, jednak męcząc się z nimi, czułem adrenalinę, która sprawiała mi nie lada frajdę. Ale jeśli chodzi o Dmuchawcowy Lot... Nie lubiłem jej zasmucać, nie raz widziałem, obserwując ją z daleka, jak się zamyśla, nie zwracając uwagi na otoczenie. Była wojownikiem, którego szanowałem za umiejętności i podejście do uczniów, dlatego postanowiłem, że nigdy, ale to nigdy nie zrobię czegoś, co mogłoby ją zranić. Ale... Strasznie chciałem tam iść, więc może, gdy raz złamię swoją obietnicę, nic się nie stanie? Przecież jak powie, że tam nie wracamy, to nie zmuszę jej siłą! Grzecznie odejdę i na tym skończy się nasza rozmowa. Przez kilka minut biłem się z własnymi myślami. Mentorka była teraz u naszego zastępcy dlatego miałem chwilę, by nad tym pomyśleć. W głowie miałem wiele za i przeciw które kotłowały się nieźle w mojej głowie. Wszystkie wyparowały, gdy ujrzałem, jak idzie w moją stronę. Od razu do niej podbiegłem, biorąc głęboki oddech. Nie wiedziałem, czy coś ode mnie chciała, jednak wolałem najpierw przedstawić swoją stronę, by mieć spokój.
— Wiem, że pewnie niezbyt masz dobre wspomnienia z naszej dzisiejszej misji, jeśli chodzi o jaskinię, jednak z wielką chęcią sprawdziłbym ją do końca... Teraz wiemy, co się w niej kryje i zawsze moglibyśmy kogoś wziąć do pomocy. Ale jeśli nie będziesz chciała, to zrozumiem, w końcu naszym zadaniem nie było sprawdzać jej całości... Jednak chciałbym to zrobić, ponieważ może jest w niej coś, cokolwiek, co nas zainteresuje.
Wstrzymałem oddech, gdy suczka trawiła to, co do niej powiedziałem. Zmarszczyła brwi, dokładnie mi się przyglądając, podczas gdy moje serce waliło tak głośno, że obawiałem się, że je słyszy. Miałem nadzieję, że nie powiedziałem czegoś nie tak i nie uraziłem jej swoją prośbą.
<Dmuchawcowy Locie?>
[622 słowa: Burzowa Łapa otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia, 2 Punkty Treningu i zostaje wyleczony]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz