— Lubię Twoje przygody, gdy są one ciekawe i za zgodą dwóch stron. Jednak teraz jako brat proszę cię o powrót.
Patrzyła na mnie w ciszy, najpewniej analizując moje słowa.
— Dobrze, to chodźmy — mruknęła. Nie powiem, zdziwiło mnie to. Byłem przyzwyczajony, że ciężej było ją do czegoś przekonać. Gdy tak o tym myślałem, nagle usłyszałem plusk wody. Podniosłem szybko głowę, wpatrując się na powierzchnię tafli, pod którą zniknęła moja siostra. Przerażony podbiegłem do brzegu, ulgą stwierdzając, że widzę jej głowę. Tylko że znajdowała się dość daleko ode mnie. Zakląłem pod nosem. Przecież ona nie potrafiła dobrze pływać! To zawsze ja moczyłem futro, podczas gdy ona grzała futro na słońcu na trawie. Po cholerę ona tam wskoczyła?! Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wskoczyłem za nią, po kilku sekundach znajdując się obok niej. Moje łapy mocno pracowały, próbując płynąć wzdłuż przepływu rzeki. Złapałem siostrę za kark — już nieźle nałykała się wody i przestała mnie już wołać. Wiedziałem, że tak będzie, jej ciało było ciepłe i nagle wskoczyła do zimnej wody, co musiało mieć swoje konsekwencje. Złapałem ją za kark i z całej siły zacząłem machać łapami, by wrócić na brzeg. Było to o tyle trudne, że siostra wcale nie ułatwiała mi tego zadania. Kilka razy znaleźliśmy się pod wodą, desperacko próbując wypłynąć i zaczerpnąć powietrza. Poczucie twardego gruntu pod łapami sprawiło, że poczułem ulgę. Siostra leżała kawałek ode mnie, wypluwając z siebie wodę. Sam otrzepałem się z jej nadmiaru, czując jak zalewa mnie złość. Specjalnie udała, że chce wrócić, bym się od niej odwrócił, miała wtedy idealną okazję, by wskoczyć z pewnością, że jej nie złapie. Pomimo jej stanu stanąłem nad nią ze wściekłą miną.
— Co ty sobie wyobrażałaś?!
Oczywiście mi nie odpowiedziała, czego się w zupełności spodziewałem.
— Gdyby mnie nie było, to źle by się to skończyło!
— Ale byłeś...
Westchnąłem, nie miałem zamiaru na ten moment ciągnąć tej rozmowy. Musiałem ją zaprowadzić do medyka, pewnie będzie wyziębiona i miejmy nadzieję, że na tym się skończy. Pomogłem bez słowa jej wstać i krok za krokiem ruszyliśmy w drogę powrotną. Podczas niej nie wymieniliśmy ani jednego słowa. Nie wiedziałem, co w tym momencie chodzi jej po głowie, jednak wolałem jak na razie o to nie pytać. Kochałem ją, była przecież w końcu moją siostrą i, pomimo że czasem zachowywałem się wobec niej oschle, nie chciałem, by się smuciła. Jednak dzisiejszej sytuacji wcale się nie spodziewałem. Nie mogłem zrozumieć, co wtedy miała w głowie. Mogliśmy wrócić tam kiedyś na spokojnie, mówiąc komuś, że tam idziemy. Wtedy, gdyby coś się stało, reszta wiedziałaby gdzie nas szukać. Po dłuższej chwili powolnego marszu dotarliśmy na miejsce.
<Spadająca Łapo?>
[429 słów: Burzowa Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz