— Malwowy Ogonie! — Fenkułowa Plamka krzyknęła, wbijając w morderczynie błagalne spojrzenie. — Nie ruszę się nigdzie bez ciebie. Wróć! Wszyscy ci wybaczymy! Naprawisz…
— NIE! — wrzasnęła na to matka suki, odsłaniając garnitur zębów. Jej córka zadrżała, kiedy dostrzegła na nich jeszcze świeżą krew. Malwowy Ogon ledwo panowała nad sobą i nie chcąc zaatakować matki Jazgotka, odsunęła się. Z jej pyska było jeszcze czuć śmierć i woń Kropelkowej Bryzy. Ogon powtarzała sobie w myślach: „Nie zagryź tej bezczelnej suki, bo Jazgotek nie będzie miał matki. No dobra, jeszcze dla Piasek ewentualnie”.
— Proszę! — cicho powiedziała Fenkułowa i postąpiła krok w jej kierunku. — Szczeniaki przecież chciałyby mieć babcię. Jazgotek bardzo by chciał. Zrób to dla Jazgotka, on będzie strasznie tęsknił…
W oczach starszej było widać wahanie, zaraz jednak wybuchła w niej fala goryczy i gniewu. Doskoczyła do córki z zębami, wrzeszcząc „Nigdzie z tobą nie pójdę! Wracaj do szczeniaków, póki możesz!”. Zęby zacisnęła na jej nodze, co nowo ranna powitała okrzykiem niedowierzania. Plama szybko odsunęła się od zbrodniarki, przez co się przewróciła. Ostrożnie wstała i zaraz syknęła z bólu, dając część ciężaru ciała na skaleczoną kończynę.
— Nie idź tam, matko — powiedziała. — Gdziekolwiek idziesz. Nie powitają cię tam, oni cię nawet nie znają.
— Mylisz się. — Wyszczerzyła zęby w paskudnym uśmiechu. — Znają mnie i dadzą mi schronienie. Nie martw się, nie obwiniam cię na swoje zwątpienie. Głupcem trzeba się urodzić. Na szczęście, ja urodziłam się geniuszem.
Słychać było szczekanie z oddali. Malwowa rzuciła jedno spojrzenie w stronę hałasu, a następnie zaczęła biec, nie chcąc zostać złapana. Fenkułowa odprowadzała ją bezsilnym wzrokiem.
— Malwowa! Malwowy Ogonie! — spróbowała ostatni raz. — Możesz naprawić swoje błędy!
Cisza. Malwowa rzuciła jej spojrzenie przez bark, chcąc zapamiętać sylwetkę swojej potomkini.
— NIECH GWIEZDNI MAJĄ CIĘ W OPIECE! — krzyknęła raz jeszcze Fenkułowa. Jej matka zniknęła z pola widzenia karmicielki.
Pozostała wspomnieniem. Już nigdy nie miały się spotkać.
— Fenkułowa Plamko! — dobiegł do suni jej partner, Pustynny Wiatr. — Gdzie jest Malwowa? Czuję jej zapach!… Zraniła cię?! — zaraz dodał, widząc okropną szramę idącą od nadgarstka do łokcia psa. Matka ich wspólnych szczeniąt zaczęła płakać.
— Malwowy Ogon… Malwowa… — przerwał jej szloch. — Odeszła… Ona boi się, że jej nie wybaczymy.
Pustynny zainteresował się swoimi poduszkami. Jego partnerka jęknęła.
— Myślisz, że by jej nie wybaczyli? Oczywiście, że wybaczyliby! Musieliby! Albo i ja bym odeszła! — krzyknęła w histerii, uświadamiając sobie, że jej matkę nie spotka dobry koniec. Przez swoją ucieczkę całkowicie zatarła dobre wrażenie. Fenkułowa Plamka miała nadzieję, że na horyzoncie pojawi się jej sylwetka. Było jednak pusto.
<Jasne Serce?>
[404 słowa: Fenkułowa Plamka otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz