Och, ale ten szczeniak był zabawny, nie no, naprawdę! Obejrzałam się za nim, gdy pobiegł do swojego obozu. Jak mam być szczera, to zastanawiałam się, czy za nim nie pójść, ale w końcu słusznie stwierdziłam, że zapuszczanie się do obozu obcego klanu jest mocno… nieodpowiedzialne. I niewychowane.
Wzruszyłam więc ramionami i pobiegłam na tereny Flumine, śpiewając sobie piosenkę o rudych psach znad rudej rzeki, mieszkających w rudym domku z rudymi dwunożnymi i kochających rude grzyby.
Ogólnie, to lubię rudy, jakby ktoś nie wiedział.
„Hmm… — zastanowiłam się w myślach. — Ten cały Pszczółek mógłby być całkiem ładny, gdyby był rudy!”
Zaraz jednak dotarło do mnie, że ten cały Ventusianin, czy Ventus, ja już naprawdę nie wiem, jest bardzo nie wychowany, a ja potrzebuję dobrego męża. Może jak się ładnie pomodlę do Gwiezdnych, to wysłuchają moją prośbę? Byłoby miło.
Gdy myślałam nad tekstem modlitwy, by wspomnieć w niej o moich wszystkich pragnieniach, wyczułam zapach jedzenia. Gwałtownie się zatrzymałam i zdezorientowana obejrzałam po otoczeniu.
Koło śmietnika niedaleko mnie leżał kawałek aromatycznej, chrupiącej kanapki dwunożnych. Nie wierząc własnym oczom, powoli podeszłam do zdobyczy i przyjrzałam się jej.
Ojej, ale smakowity kąsek! Oblizałam się. O, ma szynkę. Ale super!
Mój ogon zmienił się w merdającą błyskawicę i miałam ochotę zanieść się tryumfalnym śmiechem, ale ponieważ miałam już jedenaście księżyców, stwierdziłam, że tak nie wypada. Muszę się zacząć zachowywać poważniej.
Powoli się schyliłam i wzięłam kanapkę w zęby, delikatnie niosąc ją do obozu. Nakarmię nią swój własny klan!
Stłumiłam niejasne przeczucie, że tak naprawdę Flumine nie jest moim klanem i nigdy nim nie będzie.
<Pszczela Łapo?>
[257 słów: Zroszona Łapa otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz