16 sierpnia 2021

Od Cynamonowej Pestki CD Białej Łapy

to się dzieje uhhhhh wtedy jak Biały przyszedł, to chyba była zima, nie wiem ok
Ależ dziwny pies był z tego Ravelina! Cynamonowa Pestka nie mogła myśleć o niczym innym niż o tej małej przybłędzie, która właśnie kuliła się, cała przerażona za nią. Już myślała, że jakiś potwór, może człowiek czy jeden z tych śmiesznych koni stanął w drzwiach, ale to był tylko jej mentor, Manaci Olbrzym. Musiał dopiero co wrócić z ogrodów, bo czuła na nim zapach kwiatów, a w jego futrze można było dostrzeć parę liści. Choć nigdzie nie widziała koszyczka pełnego owoców, co na pewno zbijało ją z tropu.
 — Nieudane zbiory Manaciku?
 — Oj Malutka, nawet nic mi nie mów — westchnął. — Musiałem uciec przed ludźmi i mój ulubiony koszyczek gdzieś mi uciekł, wiesz, ten drewniany. Wszystkie zioła się rozsypały, a ja... — dopiero wtedy zauważył ciapkowatego psa, chowającego się za jego uczennicą. — Oj, a kto to jest?
Powoli sie podsunął do młodej medyczki, jego kroki były tak ciężkie, że mógłby zatrząść całą ziemią. Nie minęła sekunda, a Ravelin zapiszczał, kuląc się jeszcze bardziej. Wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć, a Pestka kompletnie nie rozumiała, o co mu chodzi. Przecież Manat był czysty, nawet nie śmierdział cierpkimi ziołami i maśćmi, którymi zwykle przesiąknięte było jego grube futro. Był po prostu sobą, wielkim, kochanym misiem, którego wszyscy w klanie uwielbiali. Młody chyba jednak miał diametralnie inne podejście do głównego medyka Ventusu, o złotym sercu.
 — Odsuń się ode mnie! — szczęknął, ciągle cały zjeżony.
"Ale z niego idiota" — usłyszała Pestka. Teraz to ona się zjeżyła, marszcząc brwi. Rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając kogoś, kto śmiał tak obrazić tego bezbronnego szczeniaka, który ukrywał za nią. Oczywiście, może ten dzieciak nie należał do najmąrzejszych czy najbystrzejszych na świecie — szczerze to Owsianka umieściłaby go gdzieś pod koniec środkowego przedziału rankingu — ale nie pozwoli nikomu tak go nazywać. Przecież miał całe życie przed sobą, by się nauczyć! Był otwartą książką, którą można było zapisać, tylko czekał na kogoś, kto go pokieruje. Może Marsjanki by mu pomogły? Na pewno coś by mu pomogło, czy to dobra rada, czy po prostu miłość od innego czworonoga, a ten... Ten okropny głos był chyba zbyt głupi, by to zrozumieć!
Nie ważne jednak jak długo szukała, doparując się kogokolwiek lub czegokolwiek po kątach boksu, nie mogła zrozumieć, skąd ten głos pochodził. Nikogo tu nie było, tylko ich trójka. Nawet po zapachu nie mogła znaleźć niż podejrzanego. O co z tym chodziło? Przecież była pewna, stuprocentowa pewna, że słyszała tutaj kogoś, kogoś, kto nie był nikim, kogo znała. Głos był dla niej po prostu obcy.
Dopiero drżenie szczeniaka za nią, wyrwało ją z myśli.
 — Oj nie bój się go!
 — Jak mam się go nie bać?! Wygląda, jakby miał mnie zeżreć jednym kłapnięciem zębów!
 — Manacik raczej nie gustuje w kropkowanych szczeniakach...
 — Może właśnie zaczął! — burknął, wciąż nie wyściubiając nosa zza Cynamonowej. — Z takimi nigdy nic nie wiadomo.
 — Malutka, kto to jest?
 — Ravelin! — zaśmiała się, machając ogonem. — Znalazłam go przed stajnią, samego i uznałam, że w sumie czemu by go nie przygarnąć? Jest uroczy.
"Zwykła przybłęda, pieszczoch, brudna krew."
Ten głos.
 — Oj Owsianko, masz takie wielkie serce. Ale ten maluch jest cały przerażony. Wiesz co? Chyba wiem, co mu pomoże.
Odwrócił się od nich, kierując się w stronę swojej skrytki na owoce i inne specyficzne jedzenie pochłaniane przez tego wielkiego medyka. Oddalenie się wcale nie pomogło dla Ravelina, który ciągle chował się, lekko drżąc, przytulając się o nóg Cynamonowej Pestki. Cicho westchnęła, zerkając na młodego. Musiała go jakoś przekonać, że Manaci Olbrzym to nie jest okropny potwór, ale słodki misio, który nie raz służyj jej jako poduszka.
 — Spokojnie, on naprawdę nie jest straszny, wręcz mnie wychował — zamachała lekko ogonem.
Pod nogi Pestki przeturlało się czerwone jabłko, zatrzymując się dopiero gdy uderzyło o jej łapę.
 — Manaciku, wiesz, nie wiem, czy to na pewno przekona Ravelina do ciebie...
Nim się jednak obejrzała, szczeniak przebiegł między jej nogami, chwytając w pysk jabłko, odgryzając potężny kawałek. Pochłonął go w parę chwil, lekko machając ogonem. Oblizał się i usiadł, dokańczając jabłuszko.
 — W końcu ktoś, kto wie, co powinno się jeść! — zaśmiał się, siadając koło Ravelina. — Jestem Manaci Olbrzym, medyk tego klanu. Chcesz do nas dołączyć mały?
Szczeniak wybełkotał coś niezrozumiałego przez kawałki owocu w pysku.
 — Nie byłam z nim jeszcze u Bryzowej... Muszę wrzucić ten temat na tapet z nią, choć pewnie zgodzi się by Ravelin dołączył — znowu go polizała po głowie, dalmatyńczyk tym razem nie zdążył się odsunąć, zajęty pożeraniem jabłka.
 — Nie czekaj z tym Owsianko, dobrze? — podniósł się.
 — Idziesz gdzieś?
 — Niestety, nie pozwolili mi dzisiaj leżeć — zaśmiał się. — Muszę pójśc na rynek po imbir, Pręgowana Skóra wykorzystała cały, jaki mieliśmy... Przynajmniej czułą się lepiej. Dasz radę zająć sie tym małym urwisem?
 — Oczywiście! — zaśmiała się z ciepłym uśmiechem.
Manacik powolnym krokiem wyszedł, a szczeniak pomachał mu ogonem na pożegnanie. Cynamonka zerknęła na Ravelina i cmoknęła.
 — Kurcze... Ale nie mogę cię tam do niej zabrać.
 — Czemu nie? — zerknął na nią.
— Twoja obroża, wiesz, nie możesz jej mieć... To trochę wbrew zasadom. Nie obrazisz się, jak ci ją zdejmę mały?
 — Nie, już jej nie potrzebuję. Poza tym jest okropna — skomentował, śmiertelnie szczery. Jednak gdy Pestka tylko się do niego podsunęła, cała pewność siebie z niego uciekła. — A chustka? Ją mógłbym przez jakiś czas zatrzymać?
 — Nie widzę w tym problemu! — zamachała ogonem. — A teraz... Odchyl głowę i nie ruszaj się przez chwilę — mruknęła.
Owsianka wsunęła powoli zęby za obrożę, starając się złapać za pasek, by go wysunąć z klamry. Nie chciała jej rozrywać, uważała to za zbyt brutalne dla szczeniaka jak Ravelin. Jasne, że byłaby to szybsza i prostsza metoda. Jasne, że większość tak by właśnie zrobiła, ale Pestka nie zamierzałą tak się zachowywać. Chciała być dla niego delikatna, opiekując się jak, kojarzona z miłą ostoją, w której Ravelin będzie mógł znaleźć choć trochę miłości.
Po naprawdę dłuższej chwili żmudnego i powolnego szamotania się z obrożą ta w końcu puściła, spadając z szyi dalmatyńczyka. Teraz została tylko chustka, ładnie rozbijając swoim czerwonym kolorem, biało-czarną szatę kolorystyczną psa. Pestka musiała szczerze przyznać, że wyglądał z tym naprawdę ładnie. Byłoby szkoda gdyby ją tak po prostu zdjął.
 — No! Teraz możemy iść. Nie uszczypnęłam cię nigdzie?
 — Nie, w końcu się tego pozbyłem — otrzepał się lekko. — Jest mi lekko.
 Pestka się podniosła, jej ogon działał jak mały motorek.
 — Teraz możemy iść do Bryzowej!
Ruszyła bez wahania do liderki, zerkając na Ravelina. A potem była już tylko nudna rozmowa o kodeksie, życiu wojownika, obowiązkch i zasadach. W końcu liderka przeszła do kwestii imienia i tego jak nowy członek Ventus chciałby się nazywać.
 — Naprawdę nie masz żadnego pomysłu na imię? Kompletnie?
 — No niezbyt.
 — To jak mamy cię nazwać? Ciapowata Łapa?
"Wariatka."
Owsianka lekko się skrzywiła. Nie była do końca pewna czy liderka chciała nawiązać do kropek na ciele dzieciaka, czy być po prostu wredna. Oba pasowały równie dobrze, więc postanowiła wkroczyć do akcji.
 — Bryzowa Gwiazdo to chyba nie jest zbyt miłe...
 — Oh tak? Masz lepszy pomysł? — parsknęła, zirytowana.
 — Noo... Może Biała Łapa? Wiesz, jednak w dużej części jest biały, poza tymi czarnymi ciapkami.
Bryzowa zerknęła na nowego członka Ventus, jakby oczekując od niego desaprobaty pomysłu młodej medyczki. To, co jednak dostała, było kompletnym przeciwieństem.
 — Mi się podoba — odpowiedział jakby obojętnie.
Z pyska Bryzowej można by wywnioskować, że miała zaraz wybuchnąć. Kto wie, czy ze złości, czy dlatego, że zeżarła nieświeżego królika podrzuconego przed jednego z wojowników do jej legowiska w postaci prezentu.
 — Dobrze! — parsknęła. — Twoją mentorką będzie Bananowa Skórka, zobaczymy czy do czegokolwiek się nadajesz — warknęła. — A teraz wypad, mam ważniejsze sprawy niż waszą dwójkę.

<Biały, bubusiu?>
[1222 słów: Cynamonowa Pestka otrzymuje 12 Puntków Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz