31 sierpnia 2021

Od Drżącej Łapy CD Promiennej Łapy

Przerwałam i pokręciłam głową. Nie będę się mu wyżalać. 
— Co myślałaś…? — cicho i uprzejmie spytał się mnie Promyk, jednak nie odpowiedziałam.
W ciszy rozmyślałam nad swoją porażką. Zastanawiałam się, czy gdyby jedynie udawałam zagrożenie życia, a mój brat miałby mnie „uratować”, Promienna Łapa bez stresu ukazałby swoje nieistniejące umiejętności. Zaprzeczyłam jednak sama sobie, wiedząc, że z pewnością nie będzie chciał oszukiwać. W końcu jest istnym przykładem dla pozostałych szczeniaków. Niemal idealny, nie palnie takiego głupstwa.
Chyba że zjadłabym jakąś trującą roślinę na patrolu, oddalona od naszych mentorów i wszelkich pośrednich psów, potencjalnie mogących zawołać medyka. Uprzednio zadbałabym, aby uczeń dowiedział się, czym należy wyleczyć zatrucie. Ryzyko, ale się opłaci. Opłaci się jeżeli wojownik zostanie medykiem. Nie ważne, że nie wybrali go Gwiezdni. Przecież najważniejszy jest talent, prawda…? Promyk lub Piasek do najlepszy wybór, a skoro Piasek nie prosiła mnie o pomoc, zrobię wszystko, aby mój brat został tym durnym medykiem.
Byłam gotowa na najwyższe poświęcenia. Promienny był jedynym niezrażonym do mnie członkiem mojej rodziny. Chciałam mieć kogoś po swojej stronie, choćby po to, aby wciąż mu pomagać. Pomoc tak naprawdę nie jest taka zła – być może kiedyś to ja będę prosiła mojego brata, a on się mi odwdzięczy.
Głupio się czuję, kiedy dbam tylko o siebie. To taki cichy głosik w głowie, mówiący, że coś jest nie tak, jak trzeba. Nie chcę być egoistą i nie chcę, aby inni tak o mnie myśleli, jednak wciąż odnoszę wrażenie, że właśnie tak uważają: Drżąca Łapa jest durną, zadufaną w sobie egoistką, bez cienia współczucia i empatii.
— Dreszczeczko? Wszystko z tobą w porządku?
Przełknęłam dławiącą niewygodę, słysząc swoje szczenięce imię, w dodatku jako zdrobnione. Kiwnęłam głową z pewnością siebie i powiedziałam następujące słowa:
— Może zobaczysz, co u reszty rodzeństwa? — widząc na jego pysku wątpliwości, dodałam szybko dalszy ciąg zdania. — Ja pójdę poćwiczyć ruchy walki. Chciałabym być sama.
Promienna Łapa z entuzjazmem pokiwał głową, rozumiejąc moją potrzebę samotnych namysłów (przynajmniej domyślam się, że dzięki jego empatii ją rozumiał, bo wątpię, aby sam ją odczuwał).
— Dobrze — pełen wesołości powiedział, chcąc okazać mi tonem swojego głosu wsparcie. — Jeżeli będziesz mnie potrzebować, to będę blisko Piaskowej Łapy.
Bez uśmiechu kiwnęłam głową, aby następnie odejść z miejsca zdarzenia. Pora na trening, prawda? Poszukam Pustynnego. Myślę, że jego reputacja nie ucierpi przez rozmowę z uczniem.

***

— Promienna Łapo? Chodźmy na patrol, dobrze?
Mój brat obdarzył mnie wątpiącym spojrzeniem. Rozejrzał się niepewnie, przystępując z łapy na łapę. Zaraz też ponownie zniżył spojrzenie.
— No nie wiem, Dreszczeczko… Bardzo chciałbym z tobą pójść — podkreślił, jak wielką ma na to chęć — ale Fenkułowa Plamka chciałaby wziąć mnie na dodatkową sesję treningową.
Zrezygnowana kiwnęłam głową. To poćwiczę z tobą.
— Może poćwiczymy razem? — spytałam, pytającym wzrokiem świdrując mojego brata.
— Oczywiście! — jego ogon zamerdał, kiedy wesoło podszedł do swojej (i mojej) matki, pytając: ,,Czy Dreszczeczka może z nami ćwiczyć?”.
„Ależ oczywiście!... Może chciałaby poćwiczyć też coś innego… z jakimś samcem?”.
(Nie no, tak nie powiedziała, ale coś w tym stylu, bo nie słyszałam do końca).
„Nie, chyba nie. Ona chce być wieczną singielką, mamo. To może z nami poćwiczyć?”
„W naszej drużynie nie ma miejsca dla singli! Wypierdalać z Dreszczeczką, mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż podnosić jej jebaną samooce…”
„Mamo! To powiem jej, że może z nami ćwiczyć.”
„A widziałeś może nowe szczeniaki? Dwie dorodne suki wśród nich, w sumie nawet trzy są. Pokazywałam już Kruczej Łapie, ale chyba ci nie mówił.”
„Ee to ja pójdę przekazać Dreszczeczce…?”
I przekazał. Mogę z nimi ćwiczyć. 
I coraz bardziej zaczynam bać się swojej matki.
— Drżąca Łapo? — mój mentor, zwany też ojcmentorem, jednak nigdy moim ojcem, zbliżył się do mnie i zapytał. — Dzisiaj mamy ćwiczyć ten nowy manewr, o którym ostatnio robiłem ci wykład? 
— Ustaliłam z Promienną Łapą, że poćwiczymy razem. — Kiwnęłam głową, potwierdzając nasze słowa.
— Ale on dopiero zaczyna trening — mruknął Wiatr. — Gdyby tyle nie pomagał medykowi i więcej pracował, mógłby już zostać wojownikiem.
— Muszę stwierdzić, że jest zdecydowanie zbyt młody — zdenerwowana machnęłam ogonem. Dlaczego to nie ja miałabym skończyć trening szybciej?
Fenkułowa Plamka oddalała się coraz dalej wraz z uczniem, niecierpliwie rzucając nam spojrzenia przez bark. Wojownik westchnął i dał mi znak, abym za nim podążała. Potulnie szłam za nim, pomijając fakt, iż nawet nie wiedział, dokąd mnie prowadzi. Z przyjemnością wyprzedziłabym go i poprowadziłam na miejsce naszego treningu, ale że jestem wychowana wybornie, tego nie zrobiłam. 
Gwiezdni, naprawdę, nie obrażę się, jak go zabijecie zaraz po moim treningu. Przyda się mu emerytura.
Markotnie usiadłam przed Promienną Łapą, gdy dotarliśmy na niewielką polanę. Ze znużeniem słuchałam wstępu Pustynnego Wiatru, który przypominał wszystkie zasady wspólnego treningu. 
— Po pierwsze — zaczął — nie kłócimy się i szanujemy siebie nawzajem. Jesteśmy sprawiedliwi i umiemy znieść porażkę. 
Wymieniłam z moją matką porozumiewawcze spojrzenie, mówiące „Ale on jest upierdliwy”. 
— Po drugie nie obniżamy mi poziomu prestiżu i wkładamy wszystkie starania w to, co robimy. Musicie przysłużyć się klanowi do ostatniej kropli krwi. 
Sranie w banie. Nikt go już nie słucha. 
— Kolejną zasadą jest… 
— Zaczynamy — mruknęła Fenkułowa Plamka. Fajna jest w sumie. — Tylko się nie pozabijajcie. 
Kiwnęłam głową i natarłam na brata, który z wytrzeszczonymi oczami próbował się uchronić od mojego ciosu. Pyskiem uderzyłam go w bark, pilnując, aby nie drasnąć go zębami. Uczeń próbował oddać uderzenie, jednak bez problemu obroniłam się od niego i wykorzystując chwilę roztargnienia brata, przygniotłam go do ziemi.  
— Weź się w garść — z niedowierzaniem warknął Pustynny, poirytowany obserwując psy, które na nas patrzyły. — Wszystko, co teraz zrobiłeś, było złe. 
Wiedziałam, że ta uwaga dotknęła mojego partnera treningowego. Wściekła pozwoliłam odepchnąć się Promyczkowi, a kiedy ten zaatakował, udawałam zamyśloną. W ostatnim momencie symulowałam próbę odskoczenia, jednak cios trafił w cel, powalając mnie na ziemię. Zaraz jednak się podniosłam, będąc gotowa na następne uderzenia. Promienna Łapa wyglądał, jakby wygrał los na loterii. Z błyszczącymi oczami wyszeptał ciche Przepraszam. Nic się nie stało, odpowiedziałam. 
Mój mentor z niedowierzaniem pokręcił głową, wymieniając z Fenkułową Plamką ciche uwagi. Zaraz też zaczął przeganiać dwójkę obserwatorów, którzy na zmianę nam kibicowali, „rozpraszając nas”. 
— Gotowy? — spytałam mojego brata, który szybko pokiwał głową. Zadał mi szybki i mało celny cios, który jednak skorygowałam, przesuwając się o długość ogona. Zablokowałam uderzenie i odskoczyłam do tyłu, chociaż wiedziałam, iż mogłam wykorzystać tę sytuację i zadać mu duże obrażenia. 
— Szybciej reaguj! — krzyknęła do Promiennego Fenkułowa. Zaraz ponownie położyła się na ziemi i udawała, że walka ją nie obchodzi. Widziałam jednak, że spod przymrużonych powiek obserwuje każdy ruch swoich szczeniaków. To było do niej niepodobne, ale miłe. Bardzo miłe. 
Uśmiechnęłam się delikatnie, znów ledwo zauważalnie podstawiając się swojemu bratu. Ten trening był całkiem miły. Udawana walka z Promienną Łapą była czymś innym, niż faktyczny, poważny trening z Jazgotkiem. Nawet zrelaksowałam się, co zaraz zniszczy komentarz mojego mentora. 
— Nie mogę uwierzyć, że Dreszczka nie unika ciosów — powiedział z poirytowaniem do partnerki. — Właśnie w to wkładałem najwięcej pracy, a teraz widzę, że P r o m y c z e k jest w tym lepszy…! 
Plama mruknęła coś potakująco, posyłając mi znudzone spojrzenie. Nie chciała, abym brała jego humory na poważnie, a jednak to zrobiłam. Czułam się dołująco.  
Ten idiota naprawdę uważa mnie za słabą, a dodatkowo poniża mojego brata. Mam dosyć. Nie będę walczyć z Promyczkiem, tylko z Pustynią. 
Przerwałam walkę, stając w miejscu, przez co Promyczek zarył w ziemię i wyjebał się do kałuży pełnej błota. 
— Może poćwiczymy razem… mentorze? — Zwróciłam się do Pustyni. 

<Promienna Łapo?>
[1201 słów: Drżąca Łapa otrzymuje 12 Punktów Doświadczenia oraz 3 Punkty Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz