Promyczek, a w zasadzie już Promienna Łapa, posłał swojej siostrze niepewny uśmiech, gdy zaglądał do legowiska uczniów. Księżniczka leżała na posłaniu, opierając pysk na łapach.
— Siostrzyczko… — zaczął konspiracyjnym szeptem. — Jagodowa Mgła jest chora.
Drżąca Łapa jak na zawołanie uniosła pysk, otwierając dotąd zamknięte oczy. Widząc zdziwienie malujące się na pysku brata, zaraz zaczęła się tłumaczyć:
— Ee, sorry, udawałam że śpię, bo myślałam, że jesteś Pustynnym.
Promienna Łapa się zapowietrzył.
— Aż tak wielki nie jestem — szczeknął. — Poza tym, on by cię i tak obudził.
Dreszczka, lekko zbita z tropu, podrapała się za uchem.
— Wracając do tematu — otrzepała się, wstając z miękkiego mchu. — Jagodzianka jest chora?
— Tak.
— Czy są to ciężkie rany?
Promyczek zlustrował ją badawczym wzrokiem.
— Tak…
— Czy medyk je widział i wyleczył?
— N-nie…
— To świetnie!
Beżowy uczeń wbił przerażony wzrok w swoją białą siostrę, która z pewną siebie miną wyminęła go, wychodząc z legowiska uczniów. Piesek ruszył za nią w podskokach, nerwowo mamrocząc pod nosem.
— Jakim cudem ta wiadomość jest świetna? — pisnął. — Ona może umrzeć, rozumiesz? To straszne, a ty mówisz takie rzeczy.
Dreszczka zatrzymała się gwałtownie, odwróciwszy głowę. Zmroziła Promyka lodowatym spojrzeniem i podeszła dwa kroki w jego stronę.
Pysk Drżącej był tak blisko, że uczeń czuł jej oddech i widział, jak wargi unoszą się w chytrym uśmiechu.
— To twoja szansa, nasz nowy medyku.
Promienna Łapa nie wiedział, co ma robić.
Gdy wraz z Drżącą wszedł do legowiska wojowników, merle wojowniczka nie wyglądała dobrze. Może i tragedii nie było, ale Promyczek, gdy tylko zobaczył głębokie rany suczki i jej podrażnione oczy, poczuł się słabo; w gardle mu zaschło, a nogi drżały. Zawroty głowy nasiliły się, gdy pies wciągnął w nozdrza zapach w pomieszczeniu, który nasiąknięty był zakażeniem i bólem.
Przy leżącej ciężarnej czuwał Deszczowy Podmuch, raz za razem niepewnie liżąc bark partnerki. Gdy usłyszał kroki uczniów, uniósł z nadzieją głowę, wlepiając w rodzeństwo szczęśliwy wzrok.
— Przysłał was medyk? — sapnął, po czym czule przyjrzał się ranom na ciele Jagodowej. — Hm, właśnie mieliśmy do niego-
— E… — Drżąca Łapa wymieniła szybkie spojrzenie z bratem. — Tak, tak, oczywiście!
Promyczek zacisnął zęby, z wyrzutem wgapiając się w kłamiącą siostrę. Nie był pewien, czy to jest dobry pomysł; w jego myślach już pojawiały się najczarniejsze scenariusze. Spoglądnął szybko za siebie, mając nadzieję, że nagle Peter wejdzie do pomieszczenia, tym samym ratując go z opresji.
— Promienna Łapo! Twoja pacjentka czeka! — z niecierpliwością syknęła wprost do ucha ucznia Drżąca Łapa.
— Przecież nie mam ziół…! — zaprotestował Promyczek, czując na sobie badawcze spojrzenie Deszczowego, który, widząc dwa świeżo mianowane uczniaki, które szeptały między sobą, ewidentnie zaczynał nabierać podejrzeń.
— Myślisz, że się nie przygotowałam?
Dreszczka wybiegła na chwilę z legowiska, by sekundę później wrócić z wiązanką ziół w pysku. Z wyraźną dumą wypuściła je u stóp oniemiałego brata.
— T-ty… Okradłaś Szarą Skałę…?
Drżąca Łapa w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Po chwili wahania odparła:
— Wiesz… — szturchnęła łapą wysuszoną łodyżkę. — Te zioła i tak są stare.
— Ale i bezcenne — odparł pies ze stanowczością, kręcąc głową w zrezygnowaniu. — Nie umiem ich używać, a nie chcę zmarnować leków. Ani pogorszyć stanu wojowniczki, która jest w ciąży.
— Przecież zawsze chciałeś być medykiem! — krzyknęła Księżniczka w osłupieniu. Po chwili ciszy mruknęła coś niewyraźnie pod nosem, najwyraźniej do siebie, posyłając przy tym w stronę Promyczka spojrzenie spode łba.
— Który leczy psy pod okiem doświadczonego medyka, a nie na nich eksperymentuje.
— PRZECIEŻ NIE EKSPERYMENTUJESZ! — szczeknęła, już wyraźnie zezłoszczona. — Ty masz wiedzę i ja także mam wiedzę na ten temat! Wiemy, co robimy!
Dreszczka, w akcie desperacji, wyłowiła z kupki zielska jedną łodyżkę, którą gwałtownym ruchem podstawiła pod nos bratu.
— O! — z zapałem wykrzyknęła. — To jest mniszek lekarski!
Promienna Łapa przyjrzał się roślince i powąchał jej żółte kwiaty, wyraźnie niezadowolony z zachowania siostry.
— Hm, na moje oko to jaskółcze ziele. Na podrażnione oczy na przykład.
Dreszczka zamrugała oczami.
— Strzelałeś — szepnęła, z niechęcią odkładając roślinkę na ziemię. Po chwili ciszy siostra kiwnęła na niego głową, pełna rezygnacji i zawiedzenia.
Promyczek delikatnie przejął zioła od Księżniczki, a siostra podeszła do leżącej obok siebie pary, nakazując Jagodowej Mgle wstać. Razem ruszyli w drogę do legowiska medyka.
Uczeń idący na przedzie odwrócił się, przyglądając się rannej, kulejącej ciężarnej suczce. Niepewnie poprawiając zioła znajdujące się w jego pysku, które postanowił oddać Peterowi, utwierdził się w przekonaniu, że podjął dobrą decyzję.
Drżąca Łapa, gdy tylko wyszli od Szarej Skały, zostawiając w jego legowisku Jagodową Mgłę, zagadnęła Promyczka.
— Wiesz co… — zaczęła, z nieodgadnionym wyrazem pyska. — Chyba miałeś rację. Chyba. Po prostu miałam nadzieję, że…
< Drżąca Łapo? >
[ 729 słów, Promienna Łapa otrzymuje 7 punktów doświadczenia i 1 treningu ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz