Wiedziała, że padnie to przeklęte pytanie o jej zdanie. Wiedziała, ale i tak czuła się nieprzygotowana.
— Musimy znaleźć kogoś odpowiednio młodego, by mógł rządzić przez długi czas, a jednocześnie doświadczonego — zaczęła. To były oczywistości, ale musiała je wypowiedzieć. Chciała, żeby Biała wiedziała, że bierze to na poważnie. To nie były tylko puste słowa. Naprawdę chciała ułatwić samicy zadanie i pomagać, jak tylko mogła.
Mieli w klanie ponad czterdzieści psów. Nawet jeśli ktoś był samotnikiem, musiał porozmawiać z każdym, chociaż raz w życiu. Wojna jednak zostawiła w nich sporą wyrwę. Nikt o tym nie mówił, ale na wojnie ginęli młodzi. Ginęły psy niewiele starszy od Mlecznej, które nigdy nie miały szansy dorosnąć. Dlatego teraz zostały im prawie same psy starsze i dzieciaki, które narodziły się w nowym świecie. Zastępca Białej musiał być młodszy od niej, ale też doświadczony, stabilny. Pies, który zna już życie, ale on jeszcze go nie wykończyło. To nie było proste zadanie.
— Widzę, że chcesz coś powiedzieć, nie musisz się powstrzymywać — powiedziała liderka. Mleczne Oko wzięła wdech i spróbowała uporządkować myśli.
— Uważam, że nieodpowiednim byłoby dawać zastępcę komukolwiek, poniżej trzydziestu księżyców. Co najmniej. — Biała pokiwała łbem. — Nawet jeśli nie zamierzasz odchodzić od razu, to wciąż te psy pozostają dzieciakami narodzonymi w mieście. Lepiej, by przynajmniej na razie, był zastępcą ktoś, kto pamięta jeszcze las. I trochę młodszy od ciebie.
— To nie zostawia za wiele opcji — stwierdziła samica. Oczywiście, że nie.
— Wybrałabym Jasne Serce — powiedziała w końcu. — Nie tylko dlatego, że jest moją rodziną — dodała szybko. — Znam go, też go znasz. Jest spokojny, odpowiedzialny, honorowy. Rozumiem jednak, że możesz mieć inne opinie. Mogę myśleć, że wypowiadam się obiektywnie, ale uczucia na pewno na mnie wpływają. Są też oczywiście inni, jak Drewniany Pazur na przykład. Ma podobne zalety. Jest bardzo dobrym wojownikiem, spokojnym, przywiązanym do klanu. Ewentualnie jest jeszcze Żółty Pomruk. Wiem, że jego siostra odeszła do Bezgwiezdnych, ale to nic nie znaczy o jego wartości. Może Jaszczurzczy Ogon, on też zachowuje zimna krew, ale…
— Czy to jest dla ciebie najważniejsze? — zapytała Biała, przerywając jej paplanie, zanim na dobre się rozkręciła.
— Hm?
— Spokój. Wymieniłeś tę cechę parę razy.
— Po prostu… wydaje mi się niezbędny na tym stanowisku — odpowiedziała. — W końcu nasz klan jest dość skomplikowany. Mamy dużo psów o nie ciekawym charakterze, które trzeba pilnować.
A oprócz tego jeszcze utrzymywać równowagę i poprawne stosunki ze wszystkimi. Nie dać się sprowokować. To jest też jeden z tych powodów, dla których ja nie mogę być liderem — dodała ciszej. Biała była dla niej zdecydowanie za dobra, uśmiechnęła się i pokiwała głową. Musiała mieć ten uśmiech już wyćwiczony po tak długiej służbie klanowi.
— Zastanowię się nad twoimi sugestiami. Dziękuję ci za nie.
— Nie ma za co — odpowiedziała. Kiedy wreszcie mogła opuścić pomieszczenie, wcale nie czuła się lepiej. Ciężar, zamiast spaść jej z serca, jeszcze bardziej się powiększył. Teraz odejście ze stanowiska przestało być tylko jej problemem, przekazała odpowiedzialność Białej Gwieździe.
Nie mogła spać, jej pysk nieustannie sprawiał ból. Rano usłyszała od jednego z dzieciaków Jasnego, że wygląda na bardziej czerwoną niż zwykle. Widziała, że mówi to w trosce, ale i tak miała ochotę go uderzyć. Ostatnie, czego w tej chwili pragnęła, to udawać się do Liska z podkulonym ogonem. Niestety, zdawała sobie sprawę, że jej skóra jest bardzo delikatna. Nie chciała znowu skończyć z podrażnieniem lub otwierającymi się strupami.
Medyk fuknął na nią, ale przygotował odpowiednią maź. Nie obchodziło ją, z czego ona jest, tylko żeby działała. Kiedy ona siedziała, czekając, aż Lisek skończy działać, przyszła Biała. Jej syn poskarżył się, że niepotrzebnie zabiera jej czas, ale i tak opatrzył zadrapania.
Samica siedziała po jej prawej. Ten jeden raz czuła, jakby ślepota była błogosławieństwem, bo nie musiała patrzeć na jej minę. Medyk zniknął na chwile, każąc jej siedzieć na tyłku, póki nie wrócę. Gdy zostały same, usłyszała cichy głos przywódczyni.
— Podjęłam decyzje.
<Biała Gwiazdo?>
[628 słów, Mleczne Oko otrzymuje 6 punktów doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz