Zrobiła to, bo była głupia. Nie istniało inne wytłumaczenie. Była głupia, bo myślała, że w tej pustej czaszce Nocnego coś się zmieniło, gdy tak długo nie rozmawiali. Może dorósł, może zmężniał, ale nie. Gdy tylko zaczęli patrol, zrozumiała, że ciągle ma do czynienia z tym samym durnym chujem.
Jego wieczne docinki za to się zmieniły. Nie pytał. Nie dogryzał. Milczał. To było jeszcze gorsze. Nie wiedziała wtedy, co dzieje się w jego durnym łbie. Jakie myśli, jakie obrazy. Nienawidziła nie wiedzieć. Chociaż od niego mogła liczyć na szczerość, może i bardzo nieprzyjemną, ale szczerość. A teraz? Teraz postanowił raz trzymać swe myśli dla siebie i nie mogła się nawet domyślić, jak okrutne rzeczy musi sobie o niej teraz wyobrażać.
Nie skomentowała jego głupiej odpowiedzi. Zależało jej na każdym członku tego klanu, ponieważ byli jej odpowiedzialnością. To przecież oczywiste. Odsunęła się kawałek, wciąż trzymając go na oku. Milczała. Postanowiła, że tym razem to nie ona przerwie ciszę. Jeśli chce się tak bawić, to proszę. Mogli się tak bawić.
Udało jej się to nawet, chociaż niekoniecznie liczyła to jako zwycięstwo. Przechodzili przy granicy z Ventusem.
— W dół! — krzyknął Nocny, a ona bezmyślnie zareagowała. Huk, a zaraz potem opadło na nią jeszcze jego ciężkie cielsko. Nie widziała nic.
— Co jest? — zapytała, wykręcając się spod niego. Krew bardziej wyczuła, niż zauważyła. Cholera.
— Dwunóg z bronią! — odpowiedział, chociaż jego łapy się zachwiały, zaraz stanął obok i popchnął ją w odpowiednim kierunku. Zaczęli biec.
Drugi wystrzał nadszedł, ale ten nie zrobił im już żadnej krzywdy. Biegła tak, z Nocnym na krawędzi wzroku, póki nie znaleźli się w bezpiecznych terenach, blisko legowiska.
— Kurwa mać — powiedziała, odgarniając jego ciemne futro i ignorując wszystko, co tam mamrotał pod nosem. — Trafił cię.
— Nie mów — odpowiedział, otrząsając się i odsuwając. — Nic mi nie będzie.
— Idziemy do medyka.
— O, naprawdę się martwisz — zakpił. Miała wielką ochotę go walnąć.
— Przestań być durny.
— Jestem wyjątkiem, czy tak jest u ciebie, od kiedy zostałaś zastępczynią.
Na to tylko warknęła.
— O wielka zastępczyni, czy mogłabyś…
W końcu nie wytrzymała.
— Przestań tak do mnie mówić! Zaraz nie będę zastępczynią!
— Co? — Miała jakąś głupią satysfakcję, że go zaskoczyła, ale jeszcze więcej żalu, że ze wszystkich psów, akurat przy nim nie wytrzymała.
Otworzyła pysk i zamknęła. Nie teraz, nie przy nim, nie w tym momencie.
— Co tam siostra? — usłyszała radosny głosik Pajęczej Łapy. Pierwszy raz tak się cieszyła na jego widok. — Zbieram tu kwiatki z mentorem, a ty?
— Nocna Furia musi pójść do Lisiego Wrzasku, został trafiony. — Popchnęła samca i odbiegła, słysząc jeszcze za sobą zirytowany głos Medyka.
Wiedziała, że to zły pomysł rozmawiać z Nocnym. Tylko wyprowadzał ją z równowagi. Liczyła, że nie zacznie nikomu rozpowiadać o tym, jak stchórzyła i odeszła ze stanowiska. Już czuła oceniające spojrzenia na każdym kroku, nie potrzebowała, by było ich jeszcze więcej.
<Nocna Furio?>
[460 słów: Mleczne Oko otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia, Nocna Furia został wyleczony]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz