14 września 2021

Od Aroniowej Łapy — ,,Polowanie na cytrynę" cz. 3

— Dobra — powiedziałam do Konwy. — Będziesz go stalkować. 
— Stalkować? — z powątpiewaniem spytała moja siostra. Pokręciła głową ze spokojem. — To się nie uda. 
— Jak to się nie uda, to nie uda się nic — warknęłam poirytowana. — Rozumiesz, że to koniec? Nie kocha cię, tylko inną. Musisz mu pokazać, że ci zależy i że jesteś od niej bardziej zaangażowana. A Stokrotkowa to poważny przeciwnik, mówię ci. 
Jej podejście mnie irytowało prawie tak bardzo, jak fakt, że wszystkie moje pomysły spełzły na niczym. Gdyby moja siostra mnie słuchała, już dawno miałaby partnera i garstkę bachorów. Problem tylko, że ma mnie w głębokim poważaniu i robi to, co jej się żywnie podoba. 
— Zostawisz to Gwiezdnym? — warknęłam, ciągnąc. — Jakoś ci nie pomagają ostatnio, nie sądzisz?
Dlaczego mieliby się tobą opiekować? Twoi rodzice poszli o Infernum, a to trochę o nich mówi. I o tobie. 
Konwaliowa Łapa spojrzała na mnie z niedowierzaniem zmieszanym ze złością. 
— Wątpisz w Gwiezdnych? To dzięki nim żyjesz. To oni się tobą opiekują — w jej oczach błyskały gniewne błyski. — Gdyby nie oni… 
— Konwa, daj spokój — westchnęłam, przerywając jej. Spojrzałam jej w oczy i powiedziałam łagodnie: — próbuję ci pomóc. Zaufaj mi. Jeżeli go kochasz, to powinnaś zrobić wszystko, aby to odwzajemnił, prawda? 
Moja siostra wyglądała na niepewną. 
— Może powinnam dać za wygraną. Aroniowa Łapo, on jasno powiedział, że nic do mnie nie czuje… oprócz przyjaźni. — Powiedziała, a w jej oczach widać było zrezygnowanie. 
— No nie! — teatralnie krzyknęłam. — Zamierzasz się poddać po całej swojej pracy? Wyrzucić te księżyce w błoto?! Spójrz na mnie, no spójrz. Połaź za nim przez chwilę i spraw, abym nie miałam wyrzutów sumienia, że nie zrobiłam wszystkiego, co mogłam. 
Zawahała się, ale pokiwała głową. To chyba była manipulacja. Ach, walić to. 
— I jeszcze jedno — powiedziała ciszej. — Nie wątp w Gwiezdnych. Jeżeli to się nie uda, to widocznie tak sobie zażyczyli. 
„Dobra” — mruknęłam pod nosem, machając jej ogonem na pożegnanie. 
— Zaczynamy od wschodu słońca — powiedziałam, odchodząc. — Włóż w to cały swój wysiłek. I całe swoje serce. 
Mimo wszystko czułam, jakby traktat rozbiorowy był już podpisany. Przegrałam. Konwaliowej Łapie na pewno się uda. Rozwali tylko tę marną przyjaźń z Cytrynowym Liściem. 
Ciekawe, czy on serio kocha Stokrotkową. Gdyby tak, to trochę byłoby mi szkoda. Cóż, trudno mi powiedzieć, c o  d o k ł a d n i e mnie z nim łączyło. Nigdy w życiu nie podejrzewałabym, że się w nim zakochałam (i nie dopuściłabym do tego, bo on jest tylko moim przyjacielem), ale jednocześnie zżerała mnie złość, na myśl, że mógłby związać się z tą nudną, zasraną, śnieżnobiałą księżniczką. 
Hej, to uważa Aronia, nie ja, oki? Stokrotka jest spoko. 
Skorzystałam z chwili wolnego i poszłam obrobić legowisko uczniów. Co prawda, dołączyła do mnie garstka nowych uczniów, dzięki czemu nie byłam z tym całkiem sama, ale wciąż wydawało mi się, że naumyślnie dowalają mi obowiązków. Cztery posłania dziennie to nie jest trochę za dużo, jak na kogoś tak filigranowej budowy jak ja? Hę? 
— Zrobić jeszcze te dwa? — skinęłam na Karmazynka i nawet nie czekałam na jego odpowiedź, gdy dodałam: — Dzięki. 
Tak oto zyskałam trochę wolnego czasu, który spędziłam, gapiąc się w niebo.
Gdy wróciłam, to zobaczyłam, że Karmazynek nie wymienił mchu z posłań, które zgodził się obrobić.

***

— Rusz się, Konwalia — poirytowana szturchnęłam moją siostrę. — Nie stój tak. Cytrynek to nie drzewo, nie będzie łaskawie czekał, aż zaczniesz go śledzić. 
Moja siostra z wrodzonym spokojem kiwnęła głową, myśląc o niebieskich migdałach. Szturchnęłam ją mocniej, niemal zwalając na ziemię, co wreszcie sprowadziło ją do rzeczywistości.
 — Uważaj, bo Gwiezdni zaraz cię zabiorą do siebie — mruknęłam. — Wpadniesz w taki trans, że już z niego nie wyjdziesz. Co to jest? 
Spytałam się, patrząc na dziwny karton, i wystający z niego patyk. 
— To pili dwunożni — odpowiedziała wojowniczka. — Chciałam się napić, ale… 
— Idź, idź — oznajmiłam, przysuwając do siebie napój. Pociągnęłam z rurki parę łyków. — Zaopiekuj się Cytrynkiem, a ja się zaopiekują tą lemoniadą. 
Wreszcie przestała stać jak kołek, i odeszła (chociaż odwracała co jakiś czas na mnie wzrok, a ja przerywałam picie, udając, że wcale nie jestem w połowie opakowania). 
— Na co czekasz? — krzyknęłam, przez co parę wojowników odwróciło się w moją stronę. — Robota się sama nie zrobi. 
Konwaliowy Szron zniknęła, idąc tropem Cytrynowego Liścia. Ja natomiast, popijając soczek, rozmawiałam z Sikorką na temat babskich spraw. Nasza rozmowa obrała kierunek Stokrotkowy, a gdy obdarzyłam tę sukę paroma przymiotnikami, Sikorkowe Szczęście się na mnie obraziło. Ale chyba się odobraziła, gdy przyznałam, że dziewczyna Cytrynka nadal jej seksi. 
Doceńcie to, bo naprawdę mnie to zdanie sporo kosztowało. Trudno stwierdzić, czy przyjaźń z wojowniczką była tego warta, ale dobra, lać to. Już mi to zwisa. Stało się. 
Miejmy nadzieję, że nigdzie tego nie rozpowie, bo chyba posiekam się na kawałki i zakopie gdzieś. 
Lepiej nie, bo jeszcze jako samobójca trafię do Infernum. O ile Milfowa nie zabiła jeszcze Skalnego, to ja mogę posłużyć jej za dynamit. 
Ciekawe, jak dają sobie radę? Chyba poproszę ją o email, bo jestem ciekawa, co tam razem porabiają. (Czy umarli mogą mieć szczeniaki?) 
— Aroniowa Łapo! 
Trochę wkurwiało mnie, jak Konwalia mówiła na mnie niemal zawsze pełnym imieniem, ale tym razem puściłam to płazem. Następnym razem nie będę taka miła. 
— Czego? — ziewnęłam. 
— Gdzie jest moja lemoniada? — podejrzliwa, jak zawsze, zadała pytanie. 
— Hm… Chyba w moim nieczystościach. 
— Wiedziałam, że nie mogę ci ufać. 
— Dobra, gadaj, jak tam z Cytrynkiem — zmieniłam temat, obiecując sobie, że jeszcze kiedyś porozmawiam o tej lemoniadzie z siostrą. — Co tutaj robisz? 
— Przyszłam zjeść — odpowiedziała, pokazując mysz, którą dla siebie wybrała. — Zgodnie z twoją wolą śledziłam go, jednak ja również potrzebuję odpoczynku. 
— „Również?” To znaczy, że on tu gdzieś jest? 
— Ciągle go obserwuję — odparła, siadając na uboczu. Podążając za jej wzrokiem, istotnie natrafiłam na Cytrynowego Liścia. 
Zostawię ją samą. Przecież nic się nie stanie. 
Myliłam się. 
 
[1003 słów: Aroniowa Łapa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia oraz 2 Punkty Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz