29 września 2021

Od Jasnej Gwiazdy CD Iskrzącej Łapy

Pierwsza część dzieje się przed mianowaniem Jasnej Gwiazdy
Jasne Serce powstrzymał westchnięcie. Ventus znowu sprawiał problemy. Chyba byli do tego stworzeni. Na szczęście szczeniak sobie poszedł. Jasny nie wyobrażał sobie, by bić się z dzieckiem, jeśli to ich zaatakuje. Ktoś powinien go przypilnować i odpowiednio wychować. Nawet Mleczna nie próbowała atakować innych psów na granicy, a bywała naprawdę szalonym dzieckiem.
— Czasami pieski takie są — wytłumaczył, gdy zaczęli z córką iść dalej.
— Dziwne?
— Tak — zaśmiał się. — Dziwne, ale też niemiłe.
— Ty mówisz, że zawsze trzeba być niemiłym.
— Nie słonko, trzeba być uprzejmym. Każdy pies zasługuje na uprzejmość, ale nie każdy zapracował na miłe zachowanie. — Zastanowił się, czy to nie zmusza jej za bardzo do myślenia w tym momencie. Patrząc po skonfundowanym wyrazie pyska, chyba tak. — Niektóre psy chcą skrzywdzić inne psy. Ale wiele z nich po prostu udaje takie groźne.
— A co jeśli naprawdę będzie groźny? — zapytała.
— To wtedy pędzisz do tatusia — powiedział, trącając ją delikatnie nosem.
— A jak ciebie nie ma obok? — Iskierka nie odpuszczała.
— Dlatego właśnie będziecie trenować na wojowników. Żeby móc się bronić. Ale jesteś częścią klanu moja Kochaniutka, nikt nie pozwoli, by coś ci się stało.

***
 
Jasne Serce stał się Jasną Gwiazdą. Nadal nie umiał się przyzwyczaić się do tego. Szukał każdego momentu dnia, gdy zwracano się do niego… normalnie. Każda taka chwila ściągała chociaż odrobinę ciężaru z jego serca. Odprowadzał akurat Konwaliowy Szron od medyka. Miała na nieszczęście wpaść we wnyki.
Ach, wnyki. Temat ich był już przegadany na zgromadzeniu, ale tak naprawdę nic to nie dało. I jeszcze ta przepowiednia… o tym zdecydowanie nie chciał myśleć. Lepiej mu było skupić się na rzeczach praktycznych. Dlatego właśnie wypytywał Konwaliową o stan zdrowia. Pamiętał, jak się rodziła. Zawsze była dla niego bardzo uprzejma, jej zachowanie praktycznie się nie zmieniło.
Lisi Wrzask mógł narzekać ile chciał, ale wykonywał pracę równie dobrze teraz, jak gdy klan był pod władzą jego matki. Mógł przyznać samemu sobie, że nieco się tego obawiał. Pies był jednak przywiązany do swojej pracy, Ciemny Kieł dobrze go wychowała.
Dzieci też mniej widywał. Oczywiście, zawsze wracały do legowiska wieczorami i mogli pogadać o ich dniu, ale one tak szybko dorastały. Miał wrażenie, że zanim się obejrzy, wszystkie przerosną go o głowę. To wszystko zadziało się za szybko. Nie chciał, by jego dzieciaki stały się wojownikami. Miał wrażenie, że wtedy coś utraci.
Iskierka wracała zadowolona, z Płomiennym obserwującym już z odległości kilku metrów. Jasny uśmiechnął się do przyjaciela i kiwnął do niego głową. Pożegnał się z wojowniczką i przyśpieszył, by dogonić córeczkę.
— Hej, Skarbusiu.
— Hej, tato! — Zamachała radośnie ogonkiem.
— Szybko skończyliście — zauważył. Jego synowie byli jeszcze na treningu z mentorami. Lisi wysłał Pajączka na zbieranie ziół, co trochę niepokoiło Jasnego. Pilnował go Poziomkowa Stopa, co niepokoiło go jeszcze bardziej. Wojowniczy zabrał Powoja nad wodę, a Mleczna zapewne walczyła ze sobą, by nie udusić Potoczka w ogrodach.
— Mhm. Wujek powiedział, że mogę mieć dziś spokój wcześniej! — powiedziała radośnie.
— Brawo, na pewno świetnie sobie poradziłaś.
— A chcesz zobaczyć, czego się uczyliśmy? — zapytała. Jak miło było ją widzieć taką podekscytowaną.
— Pewnie, że tak!
<Iskrząca Łapo?>
[495 słów, Jasna Gwiazda otrzymuje 4 punkty doświadczenia, Konwaliowy Szron wyleczona przez Lisi Wrzask]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz