4 września 2021

Od Nocnej Furii CD Mlecznego Oka


Nie wierzył, że kiedykolwiek da się jej zaskoczyć. Wiedział, że nie czuła się pewnie jako zastępczyni. Dogryzał jej z tego tytułu wielokrotnie. Nie spodziewał się jednak, że zrezygnuje. Zdawał sobie sprawę z tego, że łatwo ją sprowokować. Jemu udawało się to wielokrotnie. Doprowadzał ją do białej gorączki, nie siląc się nawet na wymyślne przezwiska. Uderzał w punkt, który był jej najbardziej czułym. Widział, czego się obawia. Co sprawia, że jest bardziej nerwowa. Czego nie chce słyszeć od innych. Nie miał trudności ze spostrzeganiem takich rzeczy u wielu psów. Mleczne Oko nie była wyjątkiem.
Zaskoczyła go. Zawsze widział ją jako bardzo silną, wbrew temu, co mówił. To chyba ten szok sprawił, że zaszedł do medyka jak grzeczny szczeniak z podkulonym ogonkiem. Zdziwił się. Ostatnim razem kto inny był medykiem. Nie pokazywał jednak tego zdziwienia. Nocna Furia nie był typem, którego obchodziły inne psy w klanie. No, może poza Białą Gwiazdą, którą lubił i szanował jako liderkę oraz Mleczne Oko, która… To było trochę bardziej zawiłe. Stał jak ta osłupiała marionetka i nawet nie syknął, kiedy medyk pozbywał się ciała obcego z jego organizmu. Na szczęście dziwna, hucząca kulka, którą oberwał, nie dostała się nigdzie głęboko. Owinęli go opatrunkiem z jakichś liści, na których się nie znał i zabezpieczyli pajęczynami, żeby przypadkiem nie spadło. Prawdopodobnie zabrałby się od razu za zrzucenie tego syfu z siebie, gdyby nie zobaczył kątem oka Mlecznej. Wychodziła pospiesznie z ruin, oglądając się za siebie. Wyglądała, jakby upewniała się, czy nikt za nią nie idzie. I właśnie dlatego Nocny postanowił za nią pójść. Potrafił być cicho. Wielokrotnie już zaskoczył sukę swoją obecnością tuż obok w najmniej spodziewanym momencie. Zachowywał pewną odległość od niej, aż nie przysiadła pod rozłożystą jabłonią w jednym z ogrodów. Podszedł po cichu i przysiadł po jej prawej stronie. Zawsze to robił. Nigdy nie była w stanie od razu zorientować się o jego obecności.
— Czy ty przestaniesz kiedyś to robić?! — Zerwała się nagle, mierząc go nieprzyjemnym spojrzeniem.
— Nie — odparł krótko.
Nie miał nastroju na naśmiewanie się z niej. Od dłuższego czasu nie miał. W normalnych okolicznościach rzuciłby teraz jakąś zaczepkę i nabijał z jej zdenerwowania. Oczy jak oczy, zawsze były pełne chłodu. Lodowato-niebieskie spojrzenie, mrożące krew w żyłach było tym charakterystycznym. Nawet kiedy się śmiał, oczy pozostawały martwe. Puste. Teraz jednak na pysku nie było nawet cienia uśmiechu. Słońce chyliło się ku zachodowi, zsyłając łaskawie odrobinę wytchnienia zmęczonym, przegrzanym wojownikom.
— Czego chcesz? — syknęła, stojąc naprzeciw niego.
— Dlaczego rezygnujesz? — zapytał wprost.
Nie miał satysfakcji z sekundowego zaskoczenia, które wymalowało się na jej pysku. Nie przyszedł tu po satysfakcję.
— Nie twój interes, dupku — rzuciła krótko.
Ani drgnął. Patrzył na nią ze stoickim spokojem. Nie podniósł się z siadu.
— Przez zgromadzenie? — ciągnął.
— Głuchy jesteś? Powiedziałam, że nie twój interes. — Zjeżyła się.
Zapadła cisza. Patrzyła na niego gniewnie. On na nią obojętnie. Pozornie obojętnie. Wzruszył barkami i się podniósł, po czym odwrócił i zaczął odchodzić.
— A ty gdzie?
Obejrzał się.
— Mam zostać? — parsknął.
Jego sarkastyczny ton musiał być swojego rodzaju zapalnikiem. Czasem miał wrażenie, że sam wydźwięk jego słów drażnił ją bardziej, niż ich treść. Cokolwiek by nie powiedział tym tonem, mógł śmiało spodziewać się jej frustracji.
— Nie — odpowiedziała automatycznie.
Nie brzmiała jednak tak przekonująco, jak zwykle, kiedy kazała mu (mniej delikatnymi słowami) zniknąć jej z pola widzenia. Przysiadł więc znów, naprzeciw niej.
— Naprawdę jesteś głuchy. — Ona także usiadła, mierząc go wzrokiem jednego, sprawnego oka.
— Przynajmniej nie ślepy — skwitował.

<Mleczna? Jak tu ich nie kochać?>
[561 słów: Nocna Furia otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz