Sarnia Łapa! Piękne imię, czyż nie? Sarenka tak bardzo się z niego cieszyła, że myślała, iż rozsadzi ją swój własny entuzjazm. W końcu bycie uczniem było zdecydowanie lepsze od bycia szczeniakiem. Miałeś przecież okazję, aby stać się prawdziwą częścią klanu, a dodatkowo mogłeś nauczyć małych szkrabów parę bitewnych chwytów! Czy to nie świetnie, że wreszcie będziesz użyteczny? … Do czegokolwiek?
Nowo mianowana uczennica nie przejęła się zbytnio, kiedy jej trening poszedł na drugi ogień; w końcu mentorka i jej przydzieliła ważne zadanie, jakim było zdobycie informacji o obcych klanach. Sarnia Łapa w duchu dziwiła się sama sobie, że nigdy nie zastanawiała się nad sprawą istnienia czterech klanów. Oczywiście byli też Bezgwiezdni, ale oni chyba do klanów nie byli zaliczani?
— Bezgwiezdni, Bezgwiezdni — prychnął jeden pies, z którym sunia porozmawiała. — Do klanów?! Zaliczani?! To banda mysich móżdżków, którym pokręciło się we łbach. Nie wiem w ogóle, skąd to cholerne pytanie u uczennicy! To powinno być oczywiste.
Wojownik mruczał coś pod nosem, gdy oddalił się od Sarenki bez pożegnania. Sama osobowość była niezmiernie zdziwiona jego emocjami, bo jej było bliżej do litości; czuła się na obowiązku przytulić tych wygnańców, którzy mieli wystarczającą dużą odwagę, aby przeciwstawić się swojej rodzinie i rozpocząć własną ścieżkę.
— Mamo? — spytała się Pręgowanej Skóry, dawniej zwanej pod imieniem Szrama. — Dlaczego nikt nie lubi Bezgwiezdnych?
Była Bezgwiezdna, mogła odpowiedzieć na różne sposoby. Bo to niemyci geje. Bo coś im się w mózgach rozpierdoliło. Bo ich rodzice nie kochali. Zamiast tego odpowiedziała:
— Widzisz, córeczko, nie wszyscy są tak tolerancyjni. Piąty klan odrzucił wiarę w swoich przodków, ponieważ zwątpił. Jeżeli tak im podpowiedziało serce, to co w tym złego?
Jej córeczka żyła w takim samym przekonaniu, więc pokiwała ze zrozumieniem głową, idąc dalej. Ale gdyby na to nie patrzeć, to daleko nie zaszła, ponieważ zaraz zaczepiła ją jej siostra.
Podsumowując, wiedziała już, że Bezgwiezdni są klanem, są fajni, należy ich kochać i szanować oraz inspirować się ich orientacją, nie załamywać się, jak ciebie rodzice też nie kochają, a w dodatku poznała nowe słowo: „Cholera”.
To się nazywają plusy nauki zdalnej.
To się nazywają plusy nauki zdalnej.
— Są cztery klany. Ventus, Industria, Tenebris i Flumine, chociaż tych oficjalnych nazw rzadko używamy — wyjaśnił jej ojciec. — Wietrzni, Ogniści, Ciemni i Wodni. Tak jest łatwiej nas nazywać, prawda?
— I my jesteśmy w Wietrznych? — Sarnia Łapa zadała pytanie Obłocznemu Porożu, który pokiwał głową.
— Dobrze! Dziękuję! — radośnie krzyknęła Sarenka, idąc odnaleźć swoją mentorkę.
Pobiegła w stronę wyjścia z obozu, jednak zaraz zatrzymała się z poślizgiem, rozglądając się dookoła. Z zachwytem patrzyła na jesienny krajobraz. A było co oglądać. Z drzew spadały kolejne liście, niesione podmuchami wiatru; tworzyły miękką i dogodną powierzchnię, na której bawili się najmłodsi członkowie klanu. Ich udawane, bitewne ruchy, sprawiały, że powietrze roiło się od pyłu i brudu, który potem osiadał na ich futrach i sierści stojącej niedaleko Sarenki. Wzrok uczennicy powędrował dalej, dzięki czemu spostrzegła jasnoniebieskie niebo, po którym szybowały samotne chmury, łącząc się w pary i grupy. Następnie przepływały nad nią, aby na ich miejsce wpłynęły kolejne, z nie mniejszą gracją powtarzając ruchy poprzednich. Wiatr mierzwił sierść suczki, uświadamiając jej, że zbliża się Pora Nagich Drzew. I chociaż Sarnia Łapa nie słynęła z grubej sierści, i u niej widać było subtelną różnicę: jej sierść stała się delikatną i puchatą kołderką, która, zapewniając odrobinę ciepła, osłaniała jej chude ciało.
Zaraz do jej uszu napłynęło dużo dźwięków. Para psów rozmawiała niedaleko. Uczennica z podekscytowaniem machała ogonem, kiedy wyczuła zapach swojej mentorki, i z nie mniejszym entuzjazmem pognała w jej stronę.
***
— Woda?! Woda?! Mogę zobaczyć? Proooszę!
— To może być-
Za późno. Sarenka już wskoczyła. Słuchajcie, jest plus. Teraz będzie też mdlała na widok wody, więc jak znowu będzie susza, to przynajmniej na jednego psa nie będzie trzeba marnować wody.
Sarnia Łapa, dla tych, co się nie domyślili, właśnie wpadła do morza. Spacer po terenach neutralnych, przynajmniej dla niej, zakończył się klęską.
Żałobna Pieśń nie czekała, tylko wyciągnęła swoją uczennicę.
<Żałobna Pieśnio?>
[652 słów: Sarnia Łapa otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia oraz 2 Punkty Treningu]
PS Sorry za spóźniony odpis, za krótkie opko, za przewinięcie połowy życia Sarniej i za to że cie w ogóle na mentorkę wybrałam. 3 Ale serio już nie myślę jak to piszę.
Ten opek był pisany krwią i potem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz