10 września 2021

Od Stokrotkowego Płatka CD Cytrynowego Liścia

Dzieje się to serio dawno, w zimie, niedługo po śmierci Bolesnej Łapy
Śnieg chrzęścił pod ich łapami, gdy brnęli w śnieżnobiałej brei, miejscami zabrudzonej przez ludzi i przeróżne nieczystości. Cytrynowy Liść wydawał się nieobecny. Trząsł się z zimna, stąpając po śnieżnej pokrywie, ale jego wzrok błądził, nie skupiając się na otoczeniu i przywołując myśl, że jest bardzo daleko stąd. Ich oddechy, na mroźnym powietrzu zmienione w drobne chmurki z pary, kłębiły się, mieszały i znikały, wędrując ku czarnemu nieboskłonowi. 
— Wróciliśmy do ruin — szepnęła, kiedy znaleźli się w pomieszczeniu. Było tu cieplej niż na dworze, więc lód i śnieg zaczął topnieć i skapywać z ich futer. 
Odprowadziła Cytrynowego Liścia do legowiska, a potem pod jego posłanie. Powiedziała mu „dobranoc”, ruszyła w stronę własnego posłania, starając się nie potrącić żadnego ze śpiących wojowników Tenebris. Parę coś wymruczało przez sen, ale większość spała. Byli chyba jedynymi, którzy wracali tak późno. Tak, było późno, i powinna iść spać. Jednak nie zasnęła. Cytrynek patrzał wokoło pustym wzrokiem, może też próbował zasnąć. To bez wątpienia był dzień pełen wrażeń – jednak nie w pozytywnym sensie. Nie dziwiła się Cytrynowemu Liściowi, że nie mógł zasnąć. Jak ona sama by się czuła po stracie ukochanej osoby? Jak by się czuła... po stracie... hm... Kogoś z jej rodzeństwa? Lub Białej Gwiazdy? Nie była pewna, jakby zareagowała. No... w końcu to rodzina, więc pewnie źle. A wyraźnie Bolesny był Cytrynowemu Liściowi bliższy niż brat, czy jak się to tam mówi. Sama nigdy nie miała partnera, ani nie była zainteresowana żadnym wojownikiem czy wojowniczką w sensie romantycznym. Trochę śmieszne, bo była około dwa razy starsza od Cytrynowego Liścia. I... chyba nie zazdrościła posiadania partnera, skoro wiąże się to z takim ryzykiem jak rozstanie lub śmierć ukochanej osoby. Cytrynowy Liść musiał bardzo kochać tego psa z Industrii, że podjął to ryzyko. Tak to chyba było – że dla miłości wszystko, czy coś w tym rodzaju... Stokrotkowy Płatek czuła dumę, że podjęła się na pewno niełatwego zadania wspierania psa, ale też odczuwała niepokój. O przyszłość. O Cytrynowego Liścia. Jak on sobie poradzi? Załamie się zupełnie, czy jakoś da radę? Musi dać radę, musi – powtarzała te słowa jak mantrę, starając się odegnać niepokój. 
Myśli krążyły w jej głowie, tworząc nieopisany chaos, zanim przeanalizowała jeden problem, pojawiał się kolejny. Poczuła się zmęczona. To nie był znowu taki długi dzień, ani specjalnie męczący – przynajmniej fizycznie – jednak poczuła się jak po przebiegnięciu całego ludzkiego miasta. Mimowolnie się uśmiechnęła. Jeszcze rano jej największym problemem było wybranie między ryjówką a muszą do zjedzenia. Teraz, oprócz swoich, co prawda nic nieznaczących kłopotów, przejęła część ciężaru Cytrynowego Liścia. Nie, żeby coś... ale myślała, że tak powinno robić wojownicy. Przyjaciele. Jej uczucia do wojownika również mieszały się, zależnie od sytuacji i nastroju. Kiedy zobaczyła dziś ból na jego pysku, w jej sercu coś drgnęło, i poczuła, że po prostu musi mu pomóc, bo nie zniesie cierpienia w jego spojrzeniu. Nie potrafiła jasno wyjaśnić, czemu. Ziewnęła. Powieki same jej opadały. Tak, sen, tak bardzo chciałby zasnąć, choć na parę chwil oderwać się od tego całego zamieszania, które pojawiło się dziś. Nie pomoże Cytrynowemu Liściowi, jeśli zawali całą noc roztrząsając problemy, możliwe lub nieprawdopodobne wersje tego, co może stać się jutro. Tak, z pewnością musi spać. Ułożyć się wygodniej, wtulić nos między łapy, zamknąć oczy i zasnąć.

<Cytrynowy Liściu?>
[531  słów: Stokrotkowy Płatek otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz