24 października 2021

Od Drżącej Łapy CD Ciepłej Pleśni

Zgodnie z tym, co sobie życzył, przysunęłam się do cienia. Starałam się nie myśleć o tym, że było to całkiem urocze, gdyż w takim przypadku pewnie bym się porzygała. Znaczy się, chodziło mi o sam fakt tego, że bał się, że słońce spiecze mnie na grzankę, a nie o jego imię. Miano Ciepłej Pleśni faktycznie nie było zbyt piękne, chociaż dla mnie imię nie robiło większej różnicy (innych, nie swoje własne, rzecz jasna. Dreszczka było naprawdę ohydne).
— Dobra — powiedziałam. — Będę mówiła na ciebie Ciepły.
Wojownik kiwnął głową. Ja natomiast usiadłam wygodniej, nie czując obowiązku podtrzymywania rozmowy. To było całkiem miłe. Wiecie, siedzieć z kimś, i nie musieć rozmawiać, a jedynie gapić się na kwiatki. Podczas gadania z większością psów słyszałam taki cichy głosik, że atmosfera się psuje i muszę coś paplać, co strasznie mnie wkurwiało. Godzenie się na to, żeby nie wyjść na aspołeczną, a polubienie kontaktów międzypsich, to dwie różne rzeczy.
Siedzieliśmy więc chwilę w ciszy, każdy pochłonięty własnymi myślami.
— Co do twojego imienia — zaczęłam znów, przerywając cudowną ciszę — to naprawdę nie jest takie złe.
Pies popatrzył się na mnie z wyrazem pyska: Co masz na myśli? Ale pojebana jesteś.
— Wiesz, — kontynuowałam luźno — Ciepła Pleśń to całkiem fajna nazwa. Może nie ma zbyt pięknego znaczenia, ale jest spójna i oryginalna. Nigdy nie spotkasz psa, który tak się będzie nazywał, nie to, co Ciepły Pazur.
Chyba zrozumiał, co miałam na myśli. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo przecież nie siedzę w jego głowie (albo o czymś nie wiem).
— Poza tym, imię może zostać zmienione — podsunęłam. — Jak stracisz łapę, to fajnie brzmiałoby Utracona Łapa, co nie? Mógłbyś być wiecznym uczniem.
Prychnął a w jego oczach zamigotały rozbłyski rozbawienia.
— Co myślisz o Drżącej Kalarepie? Albo Drżącym Trupie? — odparował żartem. — Mi się podoba.
— Lepiej Przedśmiertelna Drgawka — odpowiedziałam, wyszczerzając się w uśmiechu. — Ale moim faworytem zostanie Ciepła Ameba. Ewentualnie Ciepły Dreszcz. Nie obraziłabym się, gdybyś dostał imię po mnie. — Zmierzyłam go wesołym spojrzeniem. — Przykro mi, ale ja sama nie chcę nazywać się Drżąca Pleśń. Prędzej Drżące Ciepło, ale to brzmi dziwacznie.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak szybko zleciał mi czas na rozmowie z Ciepłym. Tak szybko, jak zlatują mi treningi bez ojcmentora. Czyli faktycznie szybkie napierdalanie, ale gadanina jest zawsze przyjemniejsza od trenowania.
To był dobry dzień. Było miło.
***
Ostatnio zauważyłam, że stałam się spokojniejsza.
Być może nie było to diametralną zmianą, jednak to zawsze coś; ironie i aluzje Kruczka przestały mnie wkurzać oraz praktycznie zapomniałam o rywalizacji z Jazgoczącym (tymczasowo). Dodatkowo Pustynny Wiatr odczepił się ode mnie, podlizując się Sowiemu Pazurowi. Chyba zdał sobie sprawę, że Rzepakowa za kilkanaście księżyców przejdzie do starszyzny, przez co miejsce zastępcy będzie wolne.
Co do tej sprawy, kibicowałam Ciepłemu. Wydawał się najlepszym wyborem. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że mnie tak czy siak nikt nie wybierze, bo jestem zbyt młoda. Nawet, gdybym skończyłam trening, i tak pozostawałabym najmniej doświadczonym wojownikiem ze wszystkich.
Zniosłabym każdego jako nowego zastępcę. Nawet Fenkułową. Byle to nie dostało się mojemu mentorowi.
Z Pustynnym Wiatrem problem był taki, że jemu ciągle było mało. Powinien już dawno odpuścić sobie wieczną perfekcję i podlizywanie się wyższym w hierarchii. On natomiast nadal z tego nie wyrósł. Pnąc się w górę zaczął patrzeć praktycznie na wszystkich, jedynie jak na przepustki do zwiększenia swojego poziomu prestiżu. Gdyby obejrzał się kiedyś w dół, mógłby zobaczyć, że ja i moje rodzeństwo nie kochamy go jakoś szczególnie (może z wyjątkiem Promyczka). Tak naprawdę nigdy nie poświęcał nam wystarczająco dużo uwagi, aby, kiedy osiągniemy sukces, szczycić się posiadaniem nas. Skoro nie poczuwał się do roli ojca, czemu miałby celebrować nasze osiągnięcia i brać w nich udział? Chociaż pewnie nawet wątpił, że coś osiągniemy, bo przecież w tej rodzinie to on był najlepszy.
Sowi Pazur musiałby naprawdę stracić zdolność samodzielnego myślenia, aby przekazać mu władzę. Panowanie Pustyni jako Pustynnej Gwiazdy być może nie byłoby splamione krwią, ale na pewno bezwzględnością. Trzy patrole dziennie? Luzik. Spokojnie dadzą radę pociągnąć jeszcze dwa polowania. Nie zapominajmy też o zaktualizowaniu kodeksu wojownika. Niech szczeniaki rozpoczynają trening w wieku trzech księżyców! Kto mi zabroni? Muahaha, nie mam mózgu i jaram się że mam okazję doprowadzić ten klan do ruiny.
Cóż, nie tego chciałam, i wątpiłam, aby chciał tego klan. Każdemu przyda się chwila odpoczynku, a Pustynny Wiatr wydawał się nie znać takiego słowa.
Ale dobra, w sumie… Zawsze mogło być gorzej. No bo wyobraźcie sobie, że Sowi mianuje swojego drugiego syna. Omszoną Krtań. A Omszony bierze na zastępcę Pustynię (bo pewnie od razu zabiłby swojego ojca, aby szybciej dostać władzę). To byłoby dopiero wariatkowem, łuhuhu. Lepiej będę się już pakować i szykować do odjazdu. Może nawet zabiorę ze sobą kogoś z rodzeństwa, żeby nie musieli wszyscy tutaj konać.
Mimo wszystko dzisiejszy dzień zapowiadał się wspaniale: nie na czas, w którym giną liderzy. Śnieg zaczął padać, dzięki czemu szczeniaki nie przeszkadzały wojownikom i uczniom — cały poranek spędziły na łapaniu płatków śniegu na języki, taplaniu się w kałużach i świrowaniu pod łapami karmicielek, które próbowały je ogarnąć. Ostatnie liście opadły już z drzew, a moim obowiązkiem było zebranie tych najbardziej wysuszonych i wymiana legowiska starszyźnie. Nawet ojcmentor odpuścił mi większość sesji treningowych, zajęty braniem udziału we wszystkich patrolach, jakie się nawinęły, dzięki czemu wyczyściłam gówna starszych w zastraszająco szybkim tempie.
I wtedy przyszedł Ciepły z wiadomością, że już wiemy, kogo dotyczyła najnowsza przepowiednia. Bryzowa Gwiazda i Miękka zginęły. Przyczyna ich śmierci nie była mi znana, dlatego postanowiłam wypytać Ciepłą Ple-, Ciepłego, znaczy się, co tam się odwaliło.
A ten dzień zapowiadał się tak pięknie… Teraz zostało mi rozmawianie o śmierci jakichś powariowanych sióstr.
— Ciepły? Gdzie się schowałeś? — Szukałam go w legowisku uczniów, gdy pacnęłam się łapą w czoło. Zapomniałam, że został już wojownikiem. Byłam esencją idiotyzmu. Może Mech będzie wiedział, gdzie jest Ciepły?
— Widziałeś gdzieś Ciepłego? — spytałam się Omszonej Krtani z niecierpliwością przystępując z nogi na nogę. Zimnooo...
— Poszedł na patrol w stronę Tenebris — odparł jego brat, nawet nie podniósłszy głowy znad pożywienia.
Czyli już wiemy, że jest w obozie. Teraz tylko trzeba było go znaleźć.
Może był u medyka? Chyba dobrze dogadywał się z Peterem. Jeśli go tam nie będzie, to nie wiem, gdzie się zawieruszył. Ale naprawdę wątpiłam, że poszedł na ten patrol. Kto chciałby pójść na patrol z Pustynią (bo to chyba logiczne, że na nim jest), oraz jakim cudem Omszony nie żartował dla zabawy?
Nie wiem. Przekonamy się.
<Ciepła Pleśnio?>
[1042 słowa: Drżąca Łapa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia i 3 Punkty Treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz