akcja odbywa się przed zimą
Sosnowa Łapa obudziła się. Zauważyła nad sobą jej siostrę Cynamonową Pestkę. Uniosła głowę z posłania. Czyżby siostra już znalazła coś, co pomogłoby jej znowu stanąć na łapy?
— Witaj — oznajmiła.
— Witaj. — przywitała się uczennica medyczki. Na jej pysku widniał szeroki uśmiech. — Mam chyba pomysł, dzięki któremu znowu będziesz mogła biegać!
— Naprawdę? — spytała suczka. — Słyszałam od pewnego wojownika, Wojowniczego Mrozu, że był jeden pies i mu pomogli dwunożni, dając mu takie śmieszne coś na kółkach…
— Słuchaj — przerwała jej uczennica medyczki z błyskiem w oku. — Nie mówię tu o jakiś mrzonkach dalekich dwunożnych, tylko o czyś, co jest na wyciągnięcie łapy! I to całkiem niedaleko! To znaczy niedaleko dla mnie. Ale na pewno dam radę cię tam zaciągnąć. — dodała z nadzieją.
Sosnowa Łapa z trudem wstała. Jej zastane po nocy mięśnie powodowały, że jej biodra bolały jeszcze bardziej. Jęknęła.
— Dobra, to gdzie mnie zaprowadzisz? — wizja poprawienia jej stanu, spowodowała, że wstąpiły w nią nowe siły.
Cynamonka podparła ją swoim grzbietem i zaczęły powoli iść w stronę wyjścia z obozu. Uczennica czuła na sobie zaciekawione spojrzenia klanowiczów. Pewnie się zastanawiają, dlaczego medyczka ciągnie ze sobą tą kalekę — pomyślała ze smutkiem. — Nie, już za niedługo nią nie będziesz!
Szły przed teren klanu.
— Gdzie mnie zaprowadzisz? — spytała, zerkając na siostrę.
— Pamiętasz jezioro, w którym pływałaś z tym wojownikiem z innego klanu? — spytała Cynamonka. Siostra kiwnęła głową. — Zauważyłam, że łatwiej w nim chodzić. Spróbujemy wzmocnić twoje biodra.
— Ale teraz? — spytała uczennica. Kiedy siostra oznajmiła jej, gdzie idą, aż zjeżyła się z niepokoju. — Przecież teraz nadchodzi pora bez liści.
— Jeszcze woda nie zamarzła i jest jeszcze ciepło — odparła. Cynamonce bardzo zależało na tym, żeby siostra rozpoczęła treningi jeszcze przed śniegiem. — Im wcześniej zaczniemy, tym szybciej uda ci się znów stanąć na nogi.
Dwie suczki doszły do jeziora. Sosnowa Łapa stanęła nad brzegiem. Przełknęła ślinę i spojrzała w toń wodną. Już czuła chłód. Zadrżała. Zauważyła, że siostra zaczęła wchodzić do wody.
— No dalej! — zachęciła ją. — Nie jest aż tak zimno!
— Ale ja się boję — odparła suczka, drżąc. Podniosła jedną łapę i zanurzyła ją w wodzie. Nawet nie była tak chłodna, jak myślała. Powoli weszła do wody. Jej biodro bolało, ale szła dalej.
— Cynamonko poczekaj na mnie! — zawołała rozpaczliwie, czując, że jej tylne nogi odmawiają posłuszeństwa. Poczuła przy sobie ciepłe futro siostry.
— Chodź powoli razem ze mną — oznajmiła ciepło. Sosenka kiwnęła głową. Po chwili zorientowała się, że kiedy jest w wodzie, nie dokucza jej tak bardzo ból bioder. Mogła chodzić! Po raz pierwszy od wielu księżyców poczuła się wolna! Na jej pysku zagościł uśmiech. Nie pamiętała kiedy czuła się tak dobrze. Na pewno jeszcze przed wypadkiem!
— Będziemy szły do celu małymi kroczkami — odparła medyczka. — Lepiej od razu nie nadwyrężać twojego biodra — dodała.
Wyszły z jeziora. Sosnowa Łapa uśmiechnęła się do siostry.
— Dzisiaj po raz pierwszy poczułam się prawie jak przed wypadkiem — oznajmiła. — Dziękuję ci. Jesteś najlepszą medyczką — przytuliła się do futra siostry.
<Cynamonowa Pestko?>
[516 słów: Sosnowa Łapa otrzymuje 5PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz