9 grudnia 2021

Od Drżącego Szeptu CD Pustynnego Wiatru

— Tatuś! Tatuś!
Dużo o tym myślałam.
Rzecz jasna chodzi mi o moje relacje z Pustynnym Wiatrem. Nie są one zbyt korzystne. I chciałabym to zmienić, zanim będzie zbyt późno.
Szczególnie śmierć Fenkułowej Plamki uświadomiła mi coś, czego do wiadomości przyjąć przed nią nie chciałam; mowa tu o tym, że choćby świat się właśnie zawalił, to i tak mój mentor będzie moim ojcem. I choćby nie wiem, jak bardzo wypierałam się, że to dzięki niemu tutaj jestem, to jednak bez jego nieszczęsnych genów nigdy bym nie powstałam – jakkolwiek to brzmi. Ooh, to brzmi strasznie kiczowato, ale to prawda. Jesteśmy rodziną, a rodzina powinna się wspier-
Dobra, tamto sramto, ale to mi przez gardło nie przejdzie.
Idźmy dalej z tym tematem, o ile nie popełnię samobójstwa z tego, jak to, co mówię, jest żałosne (te zdanie naprawdę trudno było stworzyć, ale nie musicie klękać).
To on mnie wyszkolił, to on przekazał wiedzę. Kiedy byłam durnym szczeniakiem, który jeszcze nie zdawał sobie sprawy, ile na tym świecie jest okropności; to on się ze mną bawił. Oczywiście, były słabsze momenty, jednak komu się one nie zdarzają? Ile razy ja sama zachowywałam się jak bezmózga mysz?
Nie urażając myszy. Nie twierdzę, że nie mają mózgu, bo pewnie jakiś mają (nie zamierzam tego sprawdzać), ale inteligencją nie grzeszą. No, wiecie, w porównaniu do nas wychodzą prawie gorzej od dwunożnych.
Najtrudniejsze było powiedzenie mu czegoś w stylu „Hej, Pustynny, sorry, że byłam taką córką. Nie wydziedziczyłeś mnie czasem?” … Znaczy, ten, chodziło mi o „Elo, ojciec. Widzisz? Powiedziałam OJCIE-
Chyba rozumiecie, jakie to trudne – powiedzieć coś tak, aby się nie ośmieszyć powagą tego zdania, ale jednocześnie nie wziąć twardego tematu jak zwykłej rozmowy. To wymaga wprawy, a ja nie zdążyłam nabyć zbyt wiele charyzmy. Także to musiało stanowić samobójstwo. Ale wszyscy wiemy, że nie jestem normalna, także i do tego mogę się posunąć! Jebać życie!
– Hej, Pustynny, może pójdziemy na patrol? – nie miałam specjalnego pomysłu jak zagadać do mentora, gdyż nie jestem zbyt kreatywna… Zresztą, wątpliwe, że odmówiłby sam sobie kolejnego, żmudnego patrolowania granic, także to nie było takie złe.
Całkiem… Inteligentne posunięcie, jeżeli mogę tak zaryzykować.
– Jasne – krótko odparł, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie powiedziałam czegoś niewłaściwego.
Wiecie, taka krótka odpowiedź może oznaczać wiele rzeczy.
a) Pustynny prawdopodobnie zachowuje czujność, gdyż wie, co się święci (albo wie, że chcę go na tym patrolu żywcem zakopać lol)
b) Jest zmęczony i nie chce mu się składać nic dłuższego.
c) Ma mnie w dupie.
d) Planuje mnie zabić.
W sumie głupio czułabym się, gdybym obstawiła inną opcję niż b, ale coś mi świeciło, że prawidłową jest d. Także ze zdwojoną czujnością wzięłam udział w tym cholernie nudnym patrolu, na którym nic
ciekawego się nie wydarzyło, a ja nie mogłam zebrać się na odwagę, by coś z siebie wydusić. Pustynny Wiatr ani mnie nie zabił, ani zabicia nie oczekiwał, ani jakoś mnie specjalnie nie ignorował. Słowem; żałowałam, że został moim ojcem.
Aby poprawić sobie humor, zaraz po patrolu poszłam coś zjeść. Kiedy już miałam wybrać jakiegoś ładnego ptaszka ze stosu, ubiegł mnie Pustynia. Patrzył się na mnie, ot tak.
Ee… Kodeks wojownika? O to mu chodziło?
— Powinieneś bronić swojego klanu za cenę życia — powiedziałam, ale zaraz przypomniało mi się pytanie, jakie zadałam kiedyś Ciepłej Łapie. Wyjaśniłam więc: — Oczywiście można zawierać przyjaźnie z psami z innych klanów, ale wtedy być może będziesz musiał z nimi walczyć.
Zarówno mentor jak i Jazgotek ucichli. Zamrugali synchronicznie.
— Cóż… Już się go nauczyłaś? To super! — entuzjazmem zastąpił pierwsze zdziwienie.
— No… nie całe—
— Kontynuuj, Dreszczko. Jazgotku, powtarzaj za nią.
Poczułam złość. Traktuje nas jak szczeniaki i mówi do nas, jak do szczeniaków. „Jazgotek” natomiast, jako pies idealny, w ciszy przyjął tę wiadomość do informacji. Jego jedyną reakcją było powtórzenie za mną, i staranie się podnieść rangę słów oraz ująć to ładniej.
Przetrawiłam wszystko, i wreszcie dotarło do mnie, że umiem tylko kilka pierwszych wersów. Ups.
— Trzymaj się swoich granic i nie poluj na obcą zwierzynę — niepewnie oznajmiłam, a Pustynny pokiwał głową. Jazgocząca Łapa bezmyślnie powtórzył, i gdyby nie spokój, nie wyglądałby zbyt inteligentnie. Szkoda. Nie mam nic przeciwko oglądaniu go w słabszym momentach. Tylko on nie ma słabych momentów. Jak mnie to denerwuje!
— Ee… No, obowiązuje zasada karmienia, że najpierw są ranni, w ciąży i … karmicielki. I starsi — dodałam szybko.
— Uczniowie i wojownicy mogą pożywić się dopiero po starszych, szczeniętach i suczkach ciężarnych lub karmiących. Uczeń nie może zjeść, dopóki nie nakarmi starszych lub nie otrzyma pozwolenia — Jazgocząca Łapa rozwinął moją myśl, przez co wyszedł bardziej profesjonalnie. Ledwo powstrzymałam się przed ukazaniem złości. Ale dupek! — Chorzy i zranieni wojownicy oraz uczniowie mogą jeść wraz ze starszymi.
— Wspaniale — powiedział zadowolony Pustynny. — Kontynuuj, Dreszczko.
— No… Zapomniałam — mruknęłam, kierując swój wzrok w podłoże. Nie zraziło to mojego ojcmentora.
— To nic. Powtarzajmy od nowa, a potem może sobie przypomnisz.
He… He…
 — No, cześć, ojciec, jak widzisz… Znaczy, to nie tak jak myślisz.
Dlaczego wyglądał na wzruszonego? Nie rozumiem. Ale kto go do jasnej ciasnej zrozumie?! 
 
<Pustynny Wietrze?>
[840 słów: Drżący Szept otrzymuje 8PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz