Byłam bardzo dumna z tego, że trafiła mi się taka mądra mentorka.
Słuchałam jej słów z szeroko otwartymi oczami. Starałam się stawiać tak obszerne kroki jak ona tak jak ona uśmiechać się, ruszać uszami i merdać ogonem. Nawet żałowałam, że nie mam takiej sierści jak ona i tak niebieskich oczu, jak ona.
Albo nie! Lepiej by było, gdyby to ona była miała złotą sierść, jak ja i takie ładne, brązowe oczka. Wtedy miałabym jeszcze jedną wspólną cechę z nią. Ej, nawet dwie! No bo kolor oczu, a kolor sierści to dwie różne rzeczy, mam rację?
Westchnęłam cicho, jeszcze raz porównując nasze futra.
No, ale przynajmniej mamy taką samą długość włosa.
Miałam na szczęście podzielną uwagę; słuchałam jej i równocześnie oglądałam. Chłonąc jej mądrości, nawet nie spostrzegłam, że dotarłyśmy na miejsce treningu. Wyprostowałam się dumnie, z lekkim podenerwowaniem szybko lustrując najbliższe otoczenie. Pod łapami czułam miękką trawę.
Skrzyżowałam wzrok z Kolorowym Wiatrem.
— No dobrze — szczeknęła. — Jak już mówiłam, dzisiaj podszkolimy twoją szybkość i zwinność. Mogę też pokazać ci parę łatwych ruchów, które pomogą ci w samoobronie.
Zamerdałam ogonem i policzyłam w myślach do dziesięciu. To było takie stresujące, choć też ekscytujące, że nie mogłam się opanować.
Wojowniczka cofnęła się parę kroków do tyłu i kucnęła. Przekrzywiłam zdziwiona głowę; co ona robi?
Powtórzyłam za nią jej ruch, zastanawiając się, o co w tym chodzi. Moja mentorka na to uśmiechnęła się z lekką pobłażliwością, trochę z rozbawieniem.
— Nie, nie — powiedziała, na co ja pokryłam się delikatnym rumieńcem (na szczęście mam długą sierść i nic nie było widać). — Ja będę udawała, że cię atakuję. Ty masz uciekać; wykorzystaj wszystko, co możesz. Ucieczka nie musi być ładna czy efektowna, a skuteczna.
Pokiwałam głową, nadal speszona. Kolorowy Wiatr ruszyła prosto na mnie. Pomyślałam, że poczekam do ostatniej chwili, zanurkuję pod jej łapami (gdzieś to widziałam na treningu u starszych uczniów!), zrobię to zdumiewająco szybko, efektownie i… ee, no, najważniejsze, że skutecznie. Kolorowy Wiatr będzie wniebowzięta i powie, że mam największy talent, jaki kiedykolwiek u kogokolwiek widziała.
Czekałam jednak za długo.
Gdy mentorka już musnęła moją sierść, ja rozpłaszczyłam się na ziemi, chcąc przebiec pod jej łapami. Podczołgałam się na parę centymetrów, przez przypadek uderzając mentorkę w brzuch. Pisnęłam, gdy ta cofnęła się, tak, by był między nami jakiś odstęp i przyglądała mi się uważnie.
— Cóż… Nie do końca o to mi chodziło — odparła. — Widzę, że miałaś jakiś pomysł i to się chwali. Ale pamiętaj, wszystko w swoim czasie. Na razie jesteś za wolna, by wystarczająco szybko przed kimś przebiec, a także masz za małą masę, by podciąć taką wojowniczkę, jak ja — przerwała na chwilę i się uśmiechnęła. — Dlatego ten manewr poznamy dopiero wtedy, gdy urośniesz, dobrze? Na razie musisz się doskonalić w szybkości. Ta da ci bezpieczeństwo.
Pokiwałam głową, zerkając delikatnie w bok.
— No dobrze. A wie Pani, jak szybciej urosnąć?
Kolorowy Wiatr nie wiedziała. Szkoda. Chciałabym być taka duża, jak ona.
Moja mentorka znowu ruszyła prosto na mnie. Tym razem nie czekałam zbyt długo, tylko ruszyłam do biegu, w przeciwną stronę.
Dyszałam, ale się uśmiechałam. Zerkałam przez ramię, szczerząc się do wojowniczki. Ta jednak znów mnie zaskoczyła. Zmieniła kierunek, skoczyła i ni stąd, ni zowąd, znalazła się tuż przy moim pysku.
Zaryłam w biegu łapami, zatrzymując się. Sekundę główkowałam, co dalej zrobić, a w końcu wykonałam ostry zwrot w tył i pobiegłam w przeciwną stronę.
Po kilku kolejnych minutach byłam już zmęczona. Poprosiłam więc Kolorową, by dała mi przerwę; suczka się zgodziła.
— Jak myślisz, mentorko, w czym, po zakończeniu treningu będę najlepsza? Bo sobie myślę, że chyba w polowaniu! Albo w walce. Nie wiem. A mogę w tym, i w tym? Chyba nie muszę się ograniczać. — przerwałam, obserwując otoczenie. Słońce oświetlało mój grzbiet, a wokół nas latało parę owadów. Uniosłam wzrok na Autumn.
— Chociaż… Chyba słabo mi to wszystko wychodzi — westchnęłam, kładąc się na trawie. ,,Nie czas się nad sobą użalać. W końcu tak szybko dzisiaj biegałam! Wszystko, no dobra, prawie wszystko, mi się udało’’, upomniałam siebie w myślach.— Opowiedz mi jakąś historię, a potem możemy wrócić do ćwiczeń. Pokażesz mi w ogóle trochę manewrów z samoobrony? To musi być superowe!
W mojej główce było za dużo myśli i planów, by wszystkie zrealizować.
<Kolorowy Wietrze?>
[688 słów, Jaśminowa Łapa otrzymuje 6 unktów Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz