Minęło wiele czasu, od kiedy Milcząca Łapa sprzeczała się z Straconym. Widocznie oboje, w niemej zgodzie postanowili odejść od tego zwyczaju, kończąc na grzecznościowym „Dzień dobry” albo w zgodzie przezywając najgorszych członków klanu „Skurwielami”. Chociaż w zasadzie to drugie szczególnie upodobał sobie samiec, bo Astrid wolała być miła dla klanu, który ją przygarnął.
Z biegiem czasu zarówno relacja dwóch uczniów oprzytomniała, jak i oprzytomniała sama suka. Chociaż nadal nie była przekonana do Gwiezdnych, zdołała zyskać szacunek klanowych psów, a po śmierci Bryzowej Gwiazdy większość psów traktowała ją jako swojego. Co nie znaczy, że nie było takich, którzy zachowywali się wręcz przeciwnie; była włóczęga przypominała im o rządach okropnej liderki, przez co w najlepszym wypadku obchodzili ją bokiem. Natomiast sama Milcząca nareszcie czuła się w klanie jak w domu, a z głowy wypadły jej pomysły o odejściu. Chociaż co prawda, to prawda; nadal robiło jej się ciężko na sercu, gdy przypominała sobie swoje wędrówki, a jej pysk wykrzywiał się, kiedy zdawała sobie sprawę, jak dużo rzeczy zostawiła niedokończonych. Bardzo nie lubiła zostawiać spraw samych sobie — czasem miała ochotę pobiec i przyłożyć temu psu, który ukradł jej tamtego dnia jedzenie, ale zaraz logika brała górę i nakazywała nie zachowywać się jak czteroksiężycowe szczenię.
Aż wreszcie Stracona Łapa został wojownikiem.
— Jakim cudem? Przecież ty nadal polujesz po prostu miażdżąc czaszkę zwierzętom. Żadnej sztuki. A zabijanie powinno być sztuką — mruknęła.
— Widocznie nadal idzie mi lepiej niż tobie — stwierdził, co jednak bardziej przypominało droczenie się niż faktyczną prowokację.
— Wątpię — Astrid teatralnie zadarła łeb. Wojownik przewrócił oczami.
Przez chwilę oboje stali w ciszy.
— Co się tak gapisz? — spytała Milcząca, o dziwo przerywając spokój i zaprzeczając swojemu imieniu.
— Chciałabyś gdzieś dzisiaj wyjść? — Stracony ewidentnie zachorował.
— Nie.
— To może kto wygra walkę, ten zadecyduje? — pies ponownie spróbował.
— Nie? Nie mam zamiaru popełniać samobójstwa? — ironicznie się uśmiechnęłam.
— Wezmę to za komplement — ponuro zmierzył ją spojrzeniem.
— To chodźmy od razu! — Milcząca z uśmiechem pobiegła do wyjścia z obozu, a Stracony tuż za nią, jak gdyby zamierzał ją zabić.
Dogonienie uczennicy nie zajęło wojownikowi zbyt wiele czasu, z racji jego nabytych umiejętności. Suka przekrzywiła łeb w zamyśleniu, zauważając, że jest znacznie wolniejsza od swojego kolegi. Do głowy wpadł jej pewny pomysł, który postanowiła od razu spełnić.
— Zrobisz mi trening? — spokojnie spytała.
— Chcesz się za mną bić? — z powątpieniem odparł Stracony Pazur. — No nie wie—
Jego towarzyszka przyparła go do ziemi.
— Jak cię zaatakują, to nie będą pytać o pozwolenie — uśmiechnęła się promiennie. — Korzystaj z tego, że ja jestem milsza.
Stracony Pazur nie miał problemu z zepchnięciem suki. Spojrzał na nią z politowaniem.
— No, dalej! — zachęciła. — Spróbuj mnie pokonać.
Jej treningowy partner szybko obezwładnił ją, a Astrid tak naprawdę nie miała z nim szans. Nawet nie zauważyła, jakich ruchów na niej użył, co wprawiło ją w zakłopotanie. Doskonale pamiętała, gdy czarny pies z ulicy pokonał ją, tak samo, jak teraz zrobił to Stracony; a ona, chociaż dołączyła do klanu prawie dwadzieścia księżyców temu, wciąż nie umiała temu zapobiec.
— Pokaż mi proszę wolno, co zrobiłeś — westchnęła. W końcu przecież też będzie potrafiła to zrobić, prawda?
Stracony bez słowa wypełnił jej prośbę, w zwolnionym tempie prezentując techniki walki. Milcząca ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że jej mentor przecież pokazywał jej niemal wszystkie.
Czyli to jednak wina leży w niej, a nie w Wilczym Cieniu.
Stracony widział jej minę doskonale, i bił się z myślami, jak ma na to zareagować. Jak pies, który ma Astrid w dupie (czyli jak on), czy jak pies, który posiada trochę empatii.
— Wyluzuj — wybrał pierwszą opcję, co nie pomogło zbytnio Milczącej.
Uczennica kiwnęła tylko głową i wypowiedziała:
— Chodźmy do sadu.
Stracony, z racji iż sam nie miał lepszej propozycji, przystał na to. Zresztą była to dobra okazja by odświeżyć granice. Nie musiałby wybierać się już dzisiaj na patrol, prawda? To tak nie działa ale załóżmy, że działa.
<Stracony Pazurze?>
[626 słów: Milcząca Łapa otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz