4 stycznia 2022

Od Mięty CD Dymu

Kiedy skończył się patrol Dym ruszył na tereny Tenebris. Szczerze byłam ciekawa, co z tego wyniknie, jednak nie chciałam wojny. A co, gdyby coś mi się stało? Lepiej nie ryzykować. No oczywiście klanu też, chociaż nie uznawali nas za klan. Cieszyłam się z tego powodu. Przynajmniej nie byliśmy jak Ci od Gwiezdnych.

* * *

Minęło... dużo księżyców. Wojna się nie odbyła. Wszyscy żyją. Ja się zestarzałam. Dym zszedł się z Pumą. Ta, z tą dziwką. Wiedziałam, że coś z nią będzie. Miałam do tego przeczucie. Wiedziałam to po prostu. Czułam to w kościach. Tak za nią latał, że to nic dziwnego. Jednak pomimo tego, że ja, czyli jego przyjaciółka, mówiła, żeby się z nią nie schodził, ten i tak to zrobił. Chociaż nie to bolało najbardziej. Miałam jakieś dziwne ataki złości przez to. Nie wiedziałam czemu. Na samym początku ich związku pokazałam, teraźniejszemu liderowi, że mi się to nie podoba, ale ten nie rozważał nawet tej opcji. Czułam się strasznie.
Po długim czasie mi trochę przeszło, ale tylko odrobinę. Właściwie to zaczęłam chować tę złość, aby Dym nie myślał, że ciągle jestem na niego obrażona. W rzeczywistości lubiłam z nim przebywać, ale tego nie pokazywałam. Czemu? Już i tak miał większe ego niż wzrost. A przynajmniej według mnie.
Jako lider był bardzo zajęty. W końcu, kiedy udało mi się go złapać, zaczęłam.
— Cześć Dym. — szczeknąłem do niego cicho.
Osobnik płci męskiej odwrócił do mnie pysk. Od razu się uśmiechnął.
— Hejka Mięta.
Był naprawdę zadowolony, że mnie widzi. Widziałam to w jego oczach, ale i postawie. Dym zwykle był psem, który pokazywał najmniejszą emocję w swojej pozie. Może nie widziały tego psy, które pierwszy raz go na oczy widziały. Z pozoru w końcu był psem, który jest poważny i opanowany. Spokojny pies, huh? Kiedy ja go pierwszy raz zamieniłam z nim słowa, tarzał się w śniegu. Co prawda, był dużo młodszy, ale nie zmienił się od tego momentu aż tak. Nadal jest naiwny. Nic nie zmieni mojego zdania.
— Aż tak jesteś zajęty obowiązkami lidera? — burknęłam, udając oburzoną, że nie ma dla mnie czasu.
— Lider to nie zastępca! — powiedział od razu.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na karton obok.
Przypomniało mi się dużo wspomnień. Na Gwiezdnych! Znaczy, pieprzyć Gwiezdnych. Niby jestem już tyle w Bezgwiezdnych, a potrafię się pomylić. Czemu to było takie irytujące?
Pamiętam, jak na naszej pierwszej przygodzie schowaliśmy się w kartonie, w samym obozie Industrii! To był jego pomysł. Więc jak on został liderem?
To w sumie niejedyna przygoda. Na przykład.... Hiacynt! Ten denerwujący szczeniak, którego spotkaliśmy na terenie Flumine.
— Pamiętasz może Hiacynta? — powiedziałam po zastanowieniu.
Ten jakby się zdziwił i zamrugał kilka razy.
— No co? — burknąłem, tym razem serio niezadowolona.
— Oczywiście, że pamiętam Hiacynta! — odparł, jakby to była oczywista rzecz.
Już myślałam, że nie była to tak oczywista rzecz, jak myślałam. Trudno byłoby, aby o nim zapomniał. Przecież tak go kochał! Oczywiście żartowałam. Miałam nadzieję, że tak nie jest.
— Byłeś taki pewny, że uda Ci się go wziąć z powrotem do siebie, tatusiu — parsknęłam wrednie.
Dym przewrócił oczami. Chyba nie spodobało mu się to, że nazwałam go tatusiem. Przecież sam szczeniak tak go nazwał!
— Po prostu nie mogliśmy go tam zostawić — powiedział, w połowie poważnie, a w połowie żartem.
Dobre serce lidera się odpaliło. Ja miałam inne podejście do tego tematu. Czy czułam się bezduszna w jego towarzystwie? Kompletnie nie. Wtedy miałam dobry humor, więc byłam miła (w miarę). Co innego, gdybym była w złym humorze.
— Jasne, jasne. Nie zesraj się — powiedziałam, jakbym nie miała lepszego argumentu.
W pewnym sensie nie miałam lepszego argumentu. W końcu co miałam powiedzieć? W pewnym sensie miał rację, ale z drugiej strony jakoś przyszedł do nas. Powinien wiedzieć jak wrócić. Nie chciałam się powtarzać.
— Tak czy siak. Powinniśmy się gdzieś przejść, tak jak było kiedyś! — rzuciłam po chwili ciszy.
Dym nie mógł narzekać na moją zmienność humoru, znaczy, mógł, ale wiedział, że gdyby to zrobiłby, nie przeżyłby. Skąd to wiedziałam? Ponieważ zmieniam co chwilę humor?
— Jasne, tylko dokończę to co robiłem — mruknął.
Usiadłam w tym kartonie, co wcześniej dał mi dużo wspomnień. Postanowiłam tutaj czekać na Dymka.

<I'm done, teraz Ty Dymie.> 
[672 słowa: Mięta otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz