Szesnaście księżycy temu.
— O, a co tam jest? — zapytała Sikorka i nie czekając na odpowiedź, podreptała najszybciej jak umiała, w stronę takiego śmiesznego, dużego, jaskrawo-czerwonego kamienia, który ledwo dostrzegła, bo cwaniak chował się za krzakami. Jazgot coś tam krzyczał z tyłu, ale suczka była zbyt zaaferowana swoim znaleziskiem, by zwracać na cokolwiek uwagę, nawet na straszne wnyki, które chwilę temu sprawiły, że całe jej króciutkie życie przeleciało jej przed oczami. Miała szczęście, że na nie nie wpadła. Zatrzymała się, niemal uderzając nosem w śliską i lśniącą powierzchnię zwierzo-kamienia, przyglądając się mu uważnie. Zaczęła głośno szczekać, próbując to przegonić, ale chyba nie była wystarczająco przekonująca, bo nieznajomy starannie ją ignorował. Może spał? Ale jaki głupek, będąc w takim jaskrawym kolorze, zasypia w środku lasu, w dodatku na widoku? Sikorka zaczęła okrążać niezidentyfikowany obiekt, ale w połowie okrążenia, przerwał jej Pan Jazgot, który lekko zaaferowany, odepchnął ją od jej własnego znaleziska.
— Co to takiego? — zapytała, chowając dumę w metaforyczną kieszeń, licząc, że i na to pytanie wojownik zna odpowiedź.
— To, moja droga, jest tak zwany „potwór” — odpowiedział spokojnie. — Widziałaś kiedyś Dwunożnych?
Suczka pokiwała głową. Zawsze marzyła, by ich zobaczyć. Słyszała tyle opowieści o tym, jak ogromne istoty, stojące na dwóch nogach robią to czy tamto. Właściwie, to dzisiejsza wycieczka poza mury obozu miała poboczny cel o treści: znaleźć Dwunożnego i go sobie dokładnie obejrzeć. Głównie chodziło jej o to, by dojść do obozu innego klanu i poprosić ich, by ją przyjęli, bo obraziła się na swoje rodzeństwo, gdy powiedzieli, że nie chcą się z nią bawić, a Puchaczka nawet pokazała jej język! Na szczęście lub nieszczęście, znalazła tyle różnych pięknych roślin, motyli i ptaszków, że zapomniała o obrażaniu się.
— Dużo o nich słyszałam — odpowiedziała, z błyskiem w oku, uznając się prywatnie za eksperta w ich dziedzinie.
— W takim razie na pewno słyszałaś, że wsiadają do takich potworów jak ten i się w nich przemieszczają.
— O, faktycznie — zdziwiła się, że dopiero teraz sobie o tym przypomniała.
Jej nowy wujek, Jazgot uśmiechnął się do niej i rozejrzał wokół, rejestrując możliwe niebezpieczeństwa. W tym czasie sunia podeszła do tyłu jak się okazało, pojazdu i spojrzała w dziwne ślady na ziemi, próbując coś z nich wyczytać. Okazały się one nieskończonym pasmem grudek brązowej ciapy, uformowanej w ładny wzorek.
— Lepiej do niego nie podchodź od tyłu, bo może cię nie zauważyć i się z tobą zderzyć – ostrzegł dobrotliwie jej tymczasowy opiekun.
Nie chcąc być niegrzeczną, Sikorka odeszła od potworzych śladów i zaczęła dreptać za wojownikiem.
— Już jesteśmy niedaleko — stwierdził Jazgot. — Czujesz zapach swoich kolegów z klanu?
Sunia zastanowiła się. Powąchała ziemię, potem powietrze. Jeszcze nie była na tyle zorientowana w świecie, by rozróżniać zapachy różnych klanów, ale ktoś pachnący bardzo podobnie do jej mamy gdzieś tu był w okolicy niedawno. Im więcej kroków zrobili, tym jakby więcej psów o takim zapachu było czuć w okolicy.
— O tak! Czuję — odpowiedziała zachwycona Sikorka.
— W takim razie masz bardzo dobry węch — pochwalił ją.
Szczeniak szeroko się uśmiechnął i podskoczył radośnie, przypadkiem potykając się o własne łapki i lądując na brzuchu. Jej towarzysz zaśmiał się pogodnie i pomógł jej wstać. Sikorka już otworzyła pyszczek, by powiedzieć, że nieładnie się tak z kogoś śmiać, ale ostatecznie zrezygnowała i też parsknęła śmiechem. Otrzepała się z mokrych liści oraz błota i ruszyła w dalszą trasę. Jakieś dziesięć minut później, widać już było wejście do obozu ognistych. Suczka padała już z nóg, ale nie chcąc robić złego wrażenia na starszym wojowniku, powstrzymywała się od narzekania.
— No mała, miło było mi cię poznać, ale niestety pora się pożegnać — Jazgot przykucnął i liznął ją po główce, na do widzenia.
— Naprawdę? A będę mogła jeszcze kiedyś cię zobaczyć? — zapytała ze smutkiem.
Pies zamyślił się na chwilę.
— Jak już zostaniesz uczniem i będziesz mieć już swojego super fajnego mentora, będziesz mogła wychodzić poza obóz codziennie, może kiedyś się jeszcze spotkamy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Suczka zamerdała ogonem i usatysfakcjonowana odpowiedzią, po czym pobiegła, ile sił w łapkach z powrotem do obozu, trochę odpocząć po tej męczącej przygodzie.
Koniec wątku Sikorkowej Łapy i Jazgota
[657 słów: Sikorkowa Łapa otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz