Ta mała uważała, że Bryzek nie wie co to mięso? Może nie był jakiś przesadnie inteligentny, ani nie wykazywał się nigdy ogromną wiedzą, ale trochę go uraziło, że mają go za aż takiego idiotę. Poza tym miał nadzieję, na lepsze potraktowanie jego prezentu. Podszedł za suczką pod, jak to nazywała „sklep” (swoją drogą, zainteresowało go, że rozumiała ona mowę Dwunożnych, ale głupio było mu zapytać, więc pozostawił sobie ten temat do przemyślenia kiedy indziej). Łasiczka skupiła się na tych śmiesznych, ludzkich drzwiach, które otwierały się jakby magicznie, gdy tylko któryś do nich podszedł. Jasne, nawet godność mu odbierzcie. Żeby szczeniak polował za wojownika, tego jeszcze nie grali! Oczywiście, Bryzowa Zamieć nie miał już za wiele, ale honor miał nadzieję utrzymać jeszcze przez jakiś czas. Niestety, ten czas leci nieubłaganie i właśnie metaforycznie lub nie, kopnął Bryzka w żebra. Ale zapach faktycznie był piękny. Musiał przyznać, że dzieciak Tulipanowej ma gust. Sunia spojrzała na jednego z Dwunożnych, który właśnie zbliżał się pod te magiczne, zarezerwowane dla ludzi przejście. Wyglądał śmiesznie, jego świecące ubranie odbijało promienie słońca, które ledwo wzeszło na niebo. Instynkt powiedział Bryzowej Zamieci, że zdecydowanie nie powinien się do niego zbliżać. Jeśli może chodzić w czymś tak zwracającym na siebie uwagę, znaczy, że nie ma naturalnych wrogów i nie musi się przed nikim ukrywać. Nie chciał wyjść w dodatku do nieudacznika, na strachajłę, więc zacisnął zęby i powstrzymał się od wycofania.
— Jaki jest plan? — zapytał Łasiczki, która już startowała powoli do akcji.
<Łasiczko?>
[243 słów, Bryzowa Zamieć otrzymuje 2 punkty doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz