11 kwietnia 2022

Od Mlecza CD Poziomki

Kiedy tylko nastała pora nowych liści, cztery łapy same wyciągały kupę futra z legowiska. Mlecz od zawsze lubił czas, w którym można było zaobserwować postęp natury. W zasadzie miał to wzmacniane przez mentora, który do tego miał znacznie większe zamiłowanie.
Bezgwiezdny znalazł się na miejscu, które w pewnym dniu było sadem żółtych kwiatków. Tym razem zastąpiły go inne, najwyraźniej przeniosły się w lepsze miejsce, a to zmuszało go do zmiany swojego miejsca. Mlasnął głośno, wydobywając ze szpary między zębami jakieś resztki posiłku.
— Ostatni szczur był jakiś gumiasty — rzekł sam do siebie.
Samiec nie zwróciłby na nic uwagi, gdyby nie poruszenie z jego prawej strony, spojrzał tam. Żeby dostrzec białą kulkę, musiał opuścić nieco swój wzrok, a do jego uszu dotarła woda lejąca się szczeniakowi z pyska.
— Kwiatki? Kwiatki są ładne, chociaż znacznie lepsze są te żółte. — Próbował odzwierciedlić jego entuzjazm.
— Ja, ja jestem Mlecz. Wiesz, znaczy, ty nie wiesz, ale ja ci powiem, że nie wiem jak długo, tu jestem. Nie liczę, ale zdążyłem spędzić tu szczeniackie zabawy.
Bezgwiezdny nie spodziewał się takich pytań, pomimo możliwości przeliczenia swoich księżyców stwierdził, że to niepotrzebne. Poczułby się strasznie staro, a tego by nie chciał.
Zniżył się na łapach, aby nie przeciążać swojego karku. Nie ukrywał, że mu się przyglądał. Jak to możliwe mieć tak nieskazitelnie czystą sierść?
— Jesteś strasznie puszysty, znaczy uroczy, ale puszysty też. Czekaj, czekaj, nie powinieneś być w legowisku? Musisz być grzecznym szczeniaczkiem.
Tak szczerze to nie był pewien swoich słów, przecież nigdy nie miał szczeniąt. Tym razem jednak czuł, że musi się zająć mniejszym bezgwiezdnym. Co by zrobiła mała biała kulka przy hyclach, którzy nie próżnowali?
Podniósł ociężałe ciało i dla pewności, rozejrzał się. Kiedy nie wykrył niebezpieczeństwa, szturchnął szczenię w bok, aby ruszył za nim. Samiec od czasu do czasu spoglądał na towarzysza, któremu nie brakowało zachwytu nad naturą. Po raz kolejny mógł zauważyć w innym psie, cząstkę siebie, tę, którą zgubił. Zastanawiał się jedynie czy to kwestia dorastania, czy faktycznie odejście przybranego ojca, aż tak wpływała na jego psychikę. W zasadzie chyba częściej powinien odwiedzać Kurkę, może cierpi na jakąś nieuleczalną chorobę? Lub mrówki zimowały w jego czaszce i przegryzły kable niczym kuny.
Słońce zdążyło zmienić swoje położenie, zanim dwójka doczłapała się na blokowisko. Mlecz po dłuższej chwili stwierdził, ze z tego Poziomka to naprawdę fajny pies. Przyjemnie odpowiadał, a gdyby tylko mógł to z uśmiechem na twarzy, mówił o swoich przygodach. Bezgwiezdny nie powiedział tego wprost, jednak tym nic nieznaczącym spotkaniem właśnie nadał sobie role, role sprawowania opieki nad dopiero poznanym malcem.
<Poziomeczku?>
[417 słów, Mlecz otrzymuje 4 punkty doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz