14 kwietnia 2022

Od Poziomki CD Wibrysa

Bezgwiezdni faktycznie byli dosyć specjalną grupą psów. Poziomka pochodził spoza Klanów — nigdy dotąd do żadnego nie należał, nie wiedział też o nich wiele, bo właściwie to dopiero niedawno dotarł na te tereny. Ale owszem, zdążył zauważyć, że dzieje się tu wiele rzeczy, o których dotąd nie słyszał. Wiele różnych, dziwnych tradycji, do których młody pies będzie musiał się dopiero przyzwyczaić, wiele informacji, które będzie musiał przyswoić. Choć, prawda była taka, że Poziomka był dosyć zakręconym psem i nie umiał skupić się na jednej rzeczy na długo — dlatego też miał wrażenie, że wiele informacji mu umykało. Ale nie przejmował się. Póki co wszyscy traktowali go tu dobrze, jak swojego, i szczeniak od dawna nie czuł się nigdzie tak dobrze… tak na miejscu. Mlecz ciągle się nim opiekował, pomagał mu zadomowić się w legowisku szczeniąt i wszyscy wokół tłumaczyli mu panujące tu zasady! Cieszyło go to bardzo, bo początkowo faktycznie czuł się nieco zagubiony. W końcu w krótkim czasie całe jego życie wywróciło się do góry łapami…
Poziomka wyszedł z legowiska, choć może i nie powinien. W końcu podobno to niebezpieczne chodzić tak samemu, będąc jedynie małym, bezbronnym szczeniakiem… ale on najwyraźniej nie czuł się zagrożony, nie w otoczeniu już teraz znajomych mu psów. Szedł chwilę, rozglądając się po mordkach jego (według niego bliskich) towarzyszy, ale w końcu zatrzymał się, zauważywszy przed sobą głęboko zieloną kępę trawy. Przystanął tuż przed nią i pochylił się z lekkim uśmiechem, skubiąc delikatnie końcówki rośliny… Miał nadzieję, że nie miała mu tego za złe. 
Mm przepraszam, przepraszam… Przepraszammm… — wymamrotał między kęsami, mieląc trawę w pysku. Od jej smaku trochę go mdliło, ale trawę tak przyjemnie się zrywało, że nie mógł się powstrzymać! — Mmmwiesz, trawo, bardzo się cieszę, że tu jestem. Jest mi tu lepiej niż z mamą, znacznie… — i prawie podskoczył, czując, jak coś małego w niego wpada. Obrócił się, ze zwisającym z pyska językiem i spojrzał na niewielkiego psa przed sobą. Ach. To był Wibrys, jego kolega z legowiska! Imiona były ciężkie do zapamiętania na początku, ale Poziomka widywał niektóre psy codziennie, więc aż takiego problemu z tym nie miał. 
Zaraz uśmiechnął się wesoło, poruszając lekko zakręconym ogonkiem i przechylając łebek w bok. Zamrugał kilkakrotnie ciemnymi oczkami, przyglądając się uważnie Wibrysowi. I zaraz pochylił się też nad nim, trącając go lekko nosem w bok pyska.
— Dzień dobry! Dzień dobry, Wibrysku, tak się cieszę, że cię widzę! Co tutaj robisz, hm? Cieszysz się pogodnym dniem? — spytał, energicznie przestępując z łapy na łapę, nie wiedząc jak poradzić sobie z całą energią, która w nim siedziała.

<Wibrysie?>
[418 słów: Poziomka otrzymuje 4 PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz