6 czerwca 2022

Od Drżącego Szeptu CD Pustynnego Wiatru

W czasie panowania Piaskowej, potem się przybliżamy do teraźniejszości
Miałam dwie opcję. Opcję A stanowił jeden z tych tekstów, jakimi często rzucałam w podobnych sytuacjach. Coś w stylu „nie zesraj się” albo „twoja stara”. Opcją B było długie i zmęczone westchnięcie, jakbym naprawdę miała dość Pustynnego. Co nie było tak dalekie od prawdy. W międzyczasie, podczas zastanawiania się nad swoją niedaleką przyszłością, zakaszlałam. Żeby nie było zbyt cicho.
Postąpiłam według planu B, wiedząc, że powinnam zostać pozytywnie zmieniona przez jak najdłuższy czas. Nie uśmiechało mi się wracać do dawnych nawyków i zachowywać się jak wrzód na dupie Industrii. Zresztą, mój klan miał teraz wystarczająco dużo problemów i nie potrzebował dodatkowych ukąszeń — Piaskowa Mara odgryzła im głowę, koszmarnie reprezentując wszystkich Ognistych i rujnując naszą reputację.
Czy kaszel i westchnięcie nie wygląda nienaturalnie w tak krótkich odstępach czasowych?
Nie, nie wygląda na to, żeby Pustynny zauważył lub zamierzał jakoś zareagować nienaturalność. Tfu, jakby takowa istniała. Myślę, że mogę zadecydować, czy zakaszlę, czy westchnę. Albo czy zrobię jedno po drugim.
Moja buntownicza natura kazała mi powtórzyć swe zachowanie. Znowu zakaszlałam, a potem przeciągle wypuściłam powietrze ze swoich płuc. Nikt nie będzie mi się sprzeciwiał.
— Widzisz, ja mam problemy z kręgosłupem a ty z oddychaniem — mój ojciec odwzorował moje westchnięcie (a niech cię Infernum pochłonie, odgapiaczu) jakby też chciał mieć trudności ze wciąganiem i wyciąganiem powietrza. — Usiądź sobie obok mnie, córko, i złap trochę oddechu.
Padłam na ziemię w istocie jak nieżywa. Ta rozmowa prawdopodobnie, tak czy siak, doprowadzi mnie do tego stanu. Wyprostowałam się więc, by oddać żywot godnie a mój umysł pracował na najwyższych obrotach, by znaleźć jakiś dobry sposób na wykorzystanie tej chwili.  
— Co sądzisz, o tym, co się dzieje z twoją córką? — spytałam, chcąc poznać opinię eksperta.
— Nie wiem, o kim mówisz. Piaskowa Mara już nie jest moją córką.
— O mnie. Wczoraj zjadłam TAKIEEEGO ślimakaaa, i chciałam wiedzieć, czy zjadłeś kiedyś większego?! Był TAAKI wielki, jak mój ogon, albo twoje przyrodze-
— Zdradziła nasz klan — przerwał mi. — Nie zasługuje na temat naszych rozmów.
— No nie wiem, ja bym tam chciała porozmawiać z kimś starszym, na temat tego, co o tym uważa. Wyglądasz na takiego, który przeżył już co najmniej dwieście księżyców, a mądrość masz równą pięknu. Zresztą, jeżeli omijalibyśmy nieprzyjemne tematy, a rozmawiali o motylkach, to wszyscy stalibyśmy się jak Promyczek. A jeden Promyczek wystarczy na każdy klan.
Postanowiłam zamknąć się w tym momencie i pozwolić mu mówić. Po części wzięło się to z powodu, iż mój brat w ostatnim czasie nie zachowywał się jak on. Jeżeli dokładnie teraz wszyscy mielibyśmy być Promyczkami, to sądzę, że Industria masowo, w szeregu, poszłaby popełnić samobójstwo.
(Gdyby Wieczorynka mnie usłyszała … Załamałaby się, biedne dziecko)
Jeszcze do późnego wieczora rozmawiałam z moim ojcem, a ten widocznie zapomniał o patrolach i o moim ślimaczym posiłku, ponieważ nawet nie próbował przerywać rozmowy, aby móc uciec służyć klanowi. Chociaż większość czasu zrzędził lub obdarowywał mnie bezsensownymi gadkami moralnymi, to dobrze było kogoś posłuchać kogoś oprócz własnego mózgu w tej sprawie. Nie czułam się dobrze, kiedy psy omijały ten temat, jakby udając, że Piaskowa nie istnieje. A istniała. I była realnym zagrożeniem. Oprócz tego była moją siostrą. Siostrą, którą ignorowałam. Teraz ignorować jej nie będę, a jeżeli wybuchnie do wojny pomiędzy nią a Industrią, zamierzam własnoręcznie wydłubać jej oczy — za to, co zrobiła mojej rodzinie. Za to, co zrobiła mojemu rodzeństwu, mojemu ojcu, i za to, co musi przechodzić moja matka, kiedy ogląda to z góry.
Jak się okazało, wcale nie byłam tą, która zrobiła jej kuku.
Musiałam co prawda czekać księżyce, jednak wszystko nastąpiło w swoim czasie i nastąpiło całkiem sprawnie. Piaskowa Gwiazda powróciła do miana Piaskowej Mary i została zabita przez prawowitego władcę Flumine. Gwiezdni jedyni mogli wiedzieć, jak osądzić jej duszę, o ile to nie oni ją zesłali — ten lęk pojawił się znikąd tuż po jej śmierci, jednak razem z czasem rozwiewał się. Ja zaś utwierdziłam się w przekonaniu, że sprawiedliwości stała się zadość, chociaż moje serce zdecydowanie protestowało, iż miałam w wyroku zbyt mały udział.
Zerowy, mówiąc wprost.
Wiecie, kiedy nachodziły mnie przemyślenia dotyczące życia, nie byłam pewna, jak przyzwyczaję się do myśli, że brałam czynny udział w tworzeniu tego potwora, a potem nawet nie przyłożyłam łapy do cofnięcia zdarzenia. Nachodziło mnie też wiele innych przemyśleń: dlaczego jeszcze żyję, ile czasu minie, zanim stanę się jak ona, oraz czy geny Malwowej miały wpływ na tok rozumowania Piasek.
Tymczasem mój ojciec dochodził do siebie. Ponownie zaczął wytykać mi błędy i oferować swoje towarzystwo na polowaniach, widocznie chcąc zjednoczyć rodzinę. Ja sama zresztą nie wiedziałam, czy to cokolwiek da, ponieważ pustynni sypali się w oczach. Nie zdziwiłabym się, gdyby Płomienni plotkowali o tym, iż Gwiezdni uwzięli się na naszą rodzinę czy inne brednie. Mówić im nikt nie zabroni. W końcu faktem było to, że wszyscy rozdzielaliśmy się od siebie. 
Kiedy chwilami patrzyłam na mojego ojca, zastanawiałam się, kto odejdzie następny. Jednak nie wydawało mi się, żeby to on był pierwszy w kolejce. Był zbyt rozpoznawalną postacią w moim życiu, żeby mógł tak nagle z niego zniknąć. Przynajmniej nie teraz, kiedy jeszcze nie wyjaśniłam sobie z nim wszystkiego. 

<Pustynny Wietrze?>
[831 słów:Drżący Szept otrzymuje 8PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz