28 czerwca 2022

Od Kłaczastej Łapy CD Dymnej Łapy (Dymka)

Akcja jest kontynuacją poprzednich opek i dzieje się latem, przed mianowaniem Dymka.
Z każdą kolejną chwilą Kłaczasta Łapa przekonywał się, że z całego serca nienawidzi szczeniaków. Myślał, że wie to dość klarownie już wcześniej, ale nic bardziej mylnego! Syn Iskrzącego Płomienia z każdą chwilą udowadniał mu, że jest w stanie pojawić się między nimi większa niechęć. Medyk musiał go gonić praktycznie pod sam kemping, gdzie ten mały diabeł zwinął Dwunożnym kiełbasę. Co gorsza, nie dość, że uczeń Petera uciekał z nim w pysku, to również taszczył jego łup. Mały najwidoczniej nie zauważył, jak bardzo ich to spowalnia i przeszkadza w ucieczce. Wkurzył tym brązowego jeszcze bardziej.
Gdy w końcu krzyki w ich kierunku ucichły, Kłaczasty upuścił malca mało delikatnie na ziemię. Szczeniak pisnął niezadowolony z bolącego zadka i w końcu wypluł kij.
— Hej! — burknął, zirytowany.
Zanim jednak zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, starszy pies posłał mu tak nienawistne spojrzenie, że szczeniak od razu się zamknął.
— Ty mały, rozwydrzony bachorze — zaczął, kompletnie nie widząc sensu się już hamować. — Masz szczęście, że cię im nie zostawiłem.
W tych dwóch zdaniach było tyle jadu, że uderzyło to Dymka, niczym kubeł zimnej wody. Jak jeszcze chwilę temu rozpierała go duma i radość, tak teraz cały aż się napuszył po części ze strachu, po części ze złości.
— Ale… Ale przecież udało mi się upolować… to! — odparł z resztkami pychy w głosie.
Miodowe oczy przewróciły się, a brązowy pysk aż wygiął w złości.
— Gratulacje — warknął sarkastycznie Syn Rzepakowej. — zwędziłeś kiełbasę, którą można ukraść na dziesięć prostszych sposobów i nie zostać zauważonym. Módl się lepiej, żeby teraz nie napuścili na nas hycli.
Szczeniak wyglądał, jakby dosłownie walczył ze sobą. Rozczarowanie i zakłopotanie aż wylewały się z jego postawy.
— Wcale nie napuszczą! — zapiszczał czarny.
Medyk jedynie parsknął, całkowicie ignorując jego stan oraz to, jak jego słowa mogły wpłynąć na malucha. Nadal aż kipiał ze złości, co jednak na zewnątrz objawiało się wyłącznie czystą, zimną nienawiścią.
— Zatkaj się najlepiej tym swoim kijem i wracamy — odparł uczeń chłodno.
Dymek aż zamrugał. Rozejrzał się, ale ze swojego miejsca nawet nie widział magazynu. Kiedy jednak jego, pożalcie się Gwiezdni, opiekun ruszył przed siebie, także czarny złapał szybko swoją zdobycz w zęby, po czym powoli zaczął podążać jego śladem. Niedługo zajęło jednak zanim się zatrzymał.
— Jest za ciężki — burknął, bardzo niechętnie przyznając się do tego, że nie jest w stanie sobie poradzić.
W oczach brązowego pojawił się sadystyczny błysk.
— Jakoś przy ognisku za ciężki nie był — fuknął, patrząc na szczeniaka z wyższością. — Dotargasz go do tego cholernego magazynu albo zostaniesz tu sam i może znajdą cię jeszcze ci Dwunożni.
Czarny psiak mimowolnie lekko zadrżał na myśl o wielkich, krzykliwych kreaturach.
— Przecież mówiłeś wcześniej, że mnie odprowadzisz — zaprotestował cicho.
— Zgadza się — powiedział nieugięcie Syn Rzepakowej. — To było, zanim do reszty popsułeś mi humor.
Nie czekał już nawet na kolejne protesty, tylko nieugięcie kontynuował powrót. Miał absurdalnie dużą satysfakcję, gdy usłyszał szurający o ziemię patyk tuż za sobą.
<Dymna Łapo?>
[470 słów, Kłaczasta Łapa otrzymuje 4 punkty doświadczenia i 1 punkt treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz