8 lipca 2022

Od Dymnej Łapy CD Kłaczastej Łapy

Incydent z patykiem odszedł w niepamięć, po tym jak został uczniem. Cieszył się z tego, czekał na ten dzień bardzo, ale to bardzo długo. No i nadszedł. Tylko był pewien, tyci problem. Jego mentorka.
Węgorzowy Całun nie cackała się z nim jak mama. Gdy nadchodził świt, wyciągała go za kark z legowiska, wyrzucając wprost na zimną posadzkę. Pobudka okropna, a trening? Nie chciał o nim nawet wspominać. Po tym jak zechciało mu się uczyć walki, samica katowała go sparingami dzień w dzień. Nawet starał się symulować, że naprawdę źle się czuje, by ta odpuściła mu kolejne lanie.
— Słabeusz z ciebie, jaki będzie z ciebie pożytek, skoro kulisz się gorzej niż szczenie? — szczeknęła, siadając i wbijając w niego spojrzenie.
Zbierał się właśnie z ziemi, próbując opanować rozjeżdżające się łapy. Usiadł prosto, posyłając jej wrogie grymas.
— Wcale nie jestem słaby! Ty nie umiesz uczyć i tyle! — fuknął.
— Ha! Bezczelny gówniarz. Za mało ci nakopałam w ten zadek? Może jeszcze raz mam, co? — Wstała, a on od razu się wycofał.
— Nie, nie trzeba. Wiesz. Coś mnie bark pobolewa, może pójdę do medyka? Przełóżmy to na jutro — zaproponował.
— Wczoraj jęczałeś to samo — zauważyła.
— Mieliśmy dzisiaj trenować polowanie! — wytknął jej. — A znów ćwiczymy walkę! — nie dawał za wygraną.
Naprawdę chciał wrócić do żłobka i zapomnieć o treningach. Były okropne. A mentorka nie robiła sobie z jego płaczu nic a nic, drwiąc tylko z jego niezdarstwa, gdy się przewracał o kamienie leżące na ziemi.
— Polowanie nie ucieknie — szczeknęła tylko, podchodząc do ucznia.
O nie. Nie ma mowy!
— Ałć, zobacz... normalnie słaniam się na łapach. Lepiej pójdę do medyka. Jak powie, że wszystko gra, to wrócę — zaproponował.
— Taki delikatny... — prychnęła. — Zaprowadzę cię.
—Nie trzeba... dam sobie radę sam — burknął, lecz pies nie zamierzał go słuchać. Zresztą... jak zawsze. Ruszył więc za mentorką do obozu, kierując się do medyka. Od razu dostrzegł tam Kłaczastą Łapę, który chyba nie ucieszył się na jego widok.
— O hej! — przywitał się ze starszym psem. — Powiedz jej, że jestem niezdolny do kontynuowania treningu. Błagam. Zabiję mnie tam — szepnął bałaganie, widząc, jak Węgorzowy Całun wchodzi do środka tuż za nim.
— Jak na wielce chorego, dość szybko tu przyszedłeś — zauważyła tylko z kpiącym uśmieszkiem.
— Wcale nie! Naprawdę źle się czuję! — warknął, kierując błagalny wzrok na ucznia medyka.
<Kłaczasta Łapo?>
[372 słowa, Dymna Łapa otrzymuje 3 punkty doświadczenia i 2 punkty treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz