Sosenka spojrzała na braciszka.
— To jest mój plan — odparła. — Jeśli złapiemy się przednimi łapkami gałęzi, to tylne łapki nam się wydłużą — dodała. — I będziemy mieć dłuższe. — Wypięła dumnie pierś. Wyczuła zmieszanie Krzemyka i fakt, że brat próbował coś powiedzieć. — Tak? — spytała. — Czyż to nie doskonały plan? Będziemy mieć dłuższe łapki, których rówieśnicy będą nam zazdrościć! Wyobrażasz to sobie? Najwyżsi z rodzeństwa? Potrzebuję tylko pomocy w dostaniu się na górę — odparła pokazując łapką bratu wysoką gałąź.
— Nie sządżę, żeby to był dobry pomyszł… — zaczął piesek, ale Sosenka już doskakiwała do gałęzi.
— Widzisz? — spytała brata. — Mogłabym się na ciebie wspiąć i ci pokazać co i jak, a potem ja pomogę ci — odparła. — Nie musisz dużo robić. Wystarczy, że będziesz stać, a ja się na tobie oprę, zgoda? — I nie czekając na odpowiedź, pchnęła go lekko tylną łapką.
— Czo robisz? — spytał urażony braciszek. — Nie kop mnie!
— Ustawiam cię, ty puchata kulko futra — odparła Sosenka dokuczliwie. — No, teraz dobrze stoisz. — Zadowolona z tego, jak ulokowała braciszka, położyła na jego grzbiecie jedną tylną łapkę, a potem drugą. Poczuła jak ciałko Krzemyka ugina się pod jej ciężarem. Oparła swoją lewą przednią łapkę na głowie brata.
— Nicz nie widżę! — pisnął Krzemyk.
— Zaraz zejdę z ciebie! — obiecała mu siostrzyczka. Stanęła na tylnych łapkach i szybko skoczyła w górę. Udało jej się chwycić gałęzi. — Widzisz? — spytała. — Już jestem na górze!
— I czo teraż? — spytał jej brat, obolały po wspinaczce jego siostry.
— Teraz czekam, aż mi urosną tylne łapki! — zawołała radośnie suczka.
— To czekaj szobie, aż ci te łapki odpadną — szepnął Krzemyk.
Sosenka wisiała tak przez chwilę. Po jakimś czasie zaczęły ją boleć łapki.
— Dam radę! Jeszcze trochę! — powiedziała z naciskiem do siebie, zaciskając zęby. Czuła, jak pazurki wbite w drewno zaczynają palić żywym ogniem. To znaczy, suczka nigdy nie wsadzała łapki w ogień, toteż nie wiedziała, jak to boli, ale na pewno nie bolałoby jej bardziej, niż teraz.
— Ile tak będziesz jeszcze wysiedź? — usłyszała głos brata.
— Może już zejdę, łapki i pazurki mnie bolą — odparła suczka. — Uwaga, schodzę! — zawołała. Ale jak to zrobić? Może wystarczy się puścić gałęzi? Pewnie tak zrobiłby to wojownik, a ona na pewno nim będzie. Puściła gałąź i spadła na ziemię. Uderzenie zabrało jej cały dech z piersi. Suczka poczuła jakby miała zaraz dołączyć do Gwiezdnych. Ale chyba nie dołączy, prawda? Jest jeszcze za młoda! Chce poczuć wiatr w futrze! Nie chce jeszcze tam dołączyć!
— Sosenko, wszystko ok..? — jak przez mgłę usłyszała głos brata. Na szczęście nie zemdlała. Zaczęła łapać oddech. Po kilku urywanych oddechach, suczka usiadła.
— Wszy…Wszystko dobrze — oznajmiła. Wciąż lekko kręciło jej się w głowie, ale to na pewno nic nie jest, prawda? Wojownik nie płacze o byle co. Wstała. Poczuła jak jej łapki się rozjeżdżają, ale spięła się i ustała na nogach. — Widzisz, Krzemyku? — usiłowała się uśmiechnąć. Po chwili jednak zawroty głowy ustąpiły. Łapki bardzo ją piekły.
— I jak myślisz? — spytała po chwili. — Czy moje łapki się choć trochę wydłużyły? — zaczęła dokładnie oglądać swoje tylne nogi.
Krzemyk przyjrzał się łapkom siostry.
— Nnnie wydaje mi szię — odparł.
— Ale ja tak długo wisiałam na tym drzewie… — oznajmiła Sosenka — Na pewno musiały mi się wydłużyć! — Zaczęła podnosić to prawą to lewą tylną nogę. Musiał być jakiś efekt tego wiszenia na drzewie.
— Ja nie widżę różniczy — odparł Krzemyk.
Sosenka spojrzała na niego.
— Może mama zobaczy! — odparła. — A jak nie ona, to moja druga mama! — I pobiegła mimo bolących łapek do żłobka.
<Krzemienna Łapo?>
[556 słów: Sosnowa Łapa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz