“You're an entitled piece of shit, you're just a pot smoking good for nothing kid."

Omszona Krtań

PIES || 48KS || INDUSTRIA || WOJOWNIK || 100PZ || 36PD

aparycja

Kiedy spojrzysz na Mcha, nie zobaczysz młodego psa, jakim jest. Zamiast tego, zobaczysz 60-latka z kredytami na karku, wiecznie gdzieś zabieganego, pewnie płacącego alimenty, któremu kawa płynie w żyłach. Jak ten opis niezbyt pasuje do jego charakteru czy ogólnej osobowości, to imię oddaje idealnie wygląd jego nosiciela. Futro psa wygląda bowiem jakby było zrobione z mchu, raz dłuższego raz krótszego, lecz mimo wszystko szorstkiego i sterczącego na wszystkie strony. Jest głównie czarne, z przebłyskami białego czy jasnego brązu. Wygląda to jakby ktoś wręcz umorusał go w sadzy, chowając prawdziwe kolory pod brudem. Mimo to, nie ważne jak długo się próbuje go szorować, nic to nie da. Na pysku posiada białą plamę, przypominającą brodę oraz wąsy, dodającą mu conajmniej paręnaście księżyców. Jego oczy chwieją się od brązu, po kolor dojrzałej pomarańczy czy zaschniętej krwi, zależnie od światła. Palą się w nich wręcz żywe płomienie, buchające silnymi emocjami wobec każdego kto tylko w nie spojrzy.

charakter

Stajesz właśnie oko w oko, z psem, którego poziom bycia edgy wyjebał poza skalę tak bardzo, że nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego trafił do Industrii, a nie Tenebrisu. Pasowały tam bardziej, do tych wszystkich emosów, z grzywkami na pół pyska i eyelinerem pod oczami. Mimo to trafił tutaj, a bijący od niego temperament czuć już z kilometra. Razem z nim słychać siarczyste przekleństwa wylatujące co chwilę z jego pyska, już od małego. Nie dopuszczajcie Sowiego Pazura do dzieci.
Mech nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa, zaślepia go jego duma. Obchodzi go tylko jego tyłek i własne interesy. Raczej nie pomaga innym, nie jest to coś, co jest dla niego naturalne. Wyjątkami są sytuacje, które krzyżują się z jego sprawami lub momenty gdzie ten po prostu ma ochotę i uznaje, że zrobi coś, bo tak. Ot, dla zabawy. Podchodzi do innych z pewną rezerwą. Ciężko mu uznać kogoś za bliską osobę, pstryczek z tą funkcją przepalił się w jego mózgu i tylko czasem się przełącza, często w dość nieoczywistych momentach. Od małego zachowywał się, jakby cały świat był przeciwko niemu, mimo tego, że miał za sobą wspierającą i kochającą rodzinę. Według Omszonego był jednak sam jak palec. Nie widział w nich oparcia. Jest urodzonym indywidualistą, chodzi własnymi drogami, czasem bardziej przypominając bardziej z natury kota niż psa. Kiedy tylko może robi z siebie ofiarę losu, pokrzywdzone dziecko, próbując wymusić u innych poczucie winy i delikatną ilość empatii. Szuka atencji, skacząc dookoła i robiąc problemy, tylko po to, by zwrócić na siebie uwagę. Zrobi wiele dla sławy i rozgłosu. Uwielbia, wręcz kocha, być w świetle reflektorów, nie zważając na ich oślepiający blask i konsekwencje. Kieruje się myślą, że nie ważne jak mówią, ważne by mówili.
Nie szczędzi ostrych słów, nie chowa języka za zębami, mówi wszystko, tak jak widzi. Często przypomina to dla innych krzywe zwierciadło, ale właśnie dla niego tak wygląda świat. Ważny jest dla niego rezultat, uczucia innych są drobnostką, kwestią drugo- albo i trzecioplanową. Jego celem jest przekazanie tego czego chce, nie patrząc na koszta. Nie ważne też czy ktokolwiek Mcha w ogóle pyta o zdanie, on i tak wepchnie się do rozmowy, wtrącając tam swoje trzy grosze. Ma we krwi nieustępliwość, nie da się go powstrzymać, nieważne jak bardzo się próbuje. Posiada "dar" wsadzania nosa tam, gdzie go nie trzeba. Zawsze uważa się za najmądrzejszego, kogoś, kogo powinno się słuchać i patrzeć z zadumą. Swoje podróże na tereny innych klanów służą mu jako argument dowodzący jego doświadczeniu. Jest bardzo kłótliwy, szukając często zaczepek, szuka w nich też zabawy i adrenaliny. Bójki są u niego normalnością, czymś, co nie raz rozwiązuje spory czy rozładowuje napięcie.
Ma jednak w sobie trochę uroku osobistego. Nawet więcej niż trochę jeśli się postara. Jest flirciarzem, który zakręci nie jednego psa wokół swojego palca. Tu rzuci żartem, tu sprośnym tekstem. Zaświeci oczami, pośle uśmiech, susząc zęby i nagle coś rozpala się w sercu jego nowego wybranka. Choć nie wiem, czy słowo "ofiary" nie byłoby bardziej trafne. Mech bowiem, nie szuka nic stałego, lubuje się w przelotnych relacjach, na tyle jednak silnych i emocjonalnych, że trudno ich potem zapomnieć. Jak dla niektórych ciężko może być to zrozumieć, myśląc, że każda relacja musi na nim pozostawiać balast emocjonalny, ten się tym tak nie przejmuje. Widzi je bardziej jako małe przygody, niż zobowiązanie, a to czy druga strona o tym wie, to już inna sprawa.
Czasem jakaś osoba wlatuje do jego samolubnego serca. Nie w sensie romantycznym oczywiście, wiemy, jakie ma podejście do tych spraw. Jeśli ktoś taki się znajdzie, Omszony zrobi dosłownie wszystko dla jego szczęścia, nie patrząc na koszty czy drogę, jaką musi przebyć, by to się stało. Dobrze, że takich osób jest niewiele, bo jeszcze wszystkie 5 klanów by mu stanęło na drodze, a kto wie jak to, by się skończyło. Jest bardzo protektywny wobec swoich bliskich, jest gotowy doprowadzić nawet do rozlewu krwi. Przy nich, pan edgelord łagodnieje, pokazując swoją bardziej ciepłą stronę, a nie gościa, który cię opluje za dosłownie wszystko. Staje się wtedy bardziej przyjazny, uśmiechając się częściej. Pies nie porzuca wtedy jednak swojego ducha odkrywcy, po prostu zabiera kogoś drugiego ze sobą, ze śmiechem i zerkaniem ciągle do tyłu, upewniając się, że towarzysz idzie za nim.
Mimo temu wszystkiemu Mech ma też jeszcze jedną stronę. Uznaję ją wręcz za skazę na swoim charakterze. Jest zagubiony i dość zamknięty w sobie. Chowa wszystkie problemy w środku, a naciskanie sprawia, że wybucha w nim agresja. Jedna taka rozmowa może mu kompletnie spierdolić dzień, niszcząc mu humor aż do zachodu słońca. Gdzieś w głębi boi się o swoją przyszłość i to gdzie tak właściwie zmierza jego życie. Stara się jednak naprawdę bardzo ignorować ten głos z tyłu głowy, uciszając go razem z sumieniem.
Ajaj, Rzepa, jak z ciebie taki gówniak wyskoczył?

umiejętności

SZYBKOŚĆ

16


SIŁA

44


POZIOM MEDYCZNY

6


WITALNOŚĆ

25


ZRĘCZNOŚĆ

12


TRENING

zakończony



relacje

RODZINA

— Oszroniona Gwiazda — dowiedzenie się, że masz martwego ojca to na pewno idealny sposób na wejście w życie. Mimo iż Omszona Krtań nigdy nawet nie miał szansy go poznać, obrał sobie jego brak w swoim życiu za powód nieszczęścia i swoich wszystkich wad. Ciągle o nim przypomina dla każdego, kto tylko mu się napatoczy. Mało wie o byłym liderze Industrii, psy, które go znały, zwykle nic o nim nie mówią, więc Mech żyje głównie ze swoich domysłów.
— Rzepakowa Gwiazda —  idealnym dodatkiem do wyżej wymieniowego martwego lidera ojca, jest wariatka liderka matka. Mech ma do niej raczej... Specyficzne podejście. W głębi niby czuje do niej jakąś sympatię, jednak większość jej decyzji uważa za zwyczajnie kretyńskie, krytykując ją za plecami. Ciągle nie rozumie, w jaki sposób zostawała w klanie kimś więcej niż tylko średniego sortu wojownikiem.
— Ciepła Pleśń — trudno uwierzyć, że ta dwójka to bracia z jednego miotu. Są jak dwa osobne bieguny. Ciepły to uosobienie wszystkiego, co dla Mcha jest obce. Słuchający się kodeksu, przepełniony empatią, zawsze otwarty na pomoc dla innych. Omszony dostaje z nim białej gorączki, ciągle musząc słuchać jego zrzędzenia nad głową.
— Żabka — kolejna martwa osoba w jego rodzinie. Siostra, która nawet nie zdążyła na dobrze wejść w życie, a już jej ono uciekło między łapami. Nie rozpacza za jej śmiercią.
— Sowi Pazur — na domiar złego jest jeszcze on. Przyszywany ojciec i do tego mentor. Sowi to chyba najgorszy pies, jakiego Omszona Krtań mógłby się spodziewać w swoim życiu. Poważny, bez jakiegokolwiek poczucia humoru, jeszcze bardziej zadufany w sobie niż Mech. Między nimi jest ciągły spór, mała wojna, która nie umiera.
Oczywiście, że na tym nie mogła skończyć się popierdolona rodzina tego delikwenta. Doszła mu piątka kolejnego, magicznego rodzeństwa.
— Kłaczasta Łapa — nie ważne co powie w obecności tego szczeniaka, ten dostaje pierdolca i kociokwiku. Tak właściwie w drugą stronę. Dla Mcha, Kłaczek to największa dwulicowa szmata jaka tylko stąpa po tej ziemi.
— Agatowa Łapa — ten lekki błysk podziwu w jej oczach zawsze wywołuje u niego lekki uśmiech. Do samej suczki w sumie nie ma mocnej opinii, byle nie plątała się pod jego łapami.
— Lipowy Szlak — jej naiwność to chyba ulubiona rzecz w całej Lipowej Łapie. Ilość żartów jakie Omszony na niej zagrał przez tą cechę, nie byłaby możliwa do policzenia przez żadną żywą istotę, a mimo to, ten ciągle wpada na coś nowego.
— Nagietkowa Łapa — gdy ten szczeniak spierdala z drogi Mcha, gdy tylko go zauważy, ten nie może powstrzymać śmiechu. Nie spodziewał się nigdy, że jego postawa wywoła aż taki strach w sercu jakiegoś małego gówniarza.
— Górski Trel — denerwuje go. Ta mała kulka szczęście i "rodzinnej miłości" nie wywołuje w nim nic poza frustracją i pierdolonym bólem głowy. Niech lepiej trzyma się z daleka.
— Węgorzowy Całun — każdy ich kontakt kończy się falą wyzwisk. Trzymać z daleka.

MENTOR

To jak bardzo Mech go nienawidzi, ciężko opisać słowami. Sowi Pazur był jego przekleństwem. Dorosły wojownik chciał utrzeć charakter młodzika, ale widząc, że żadna rzecz nie działa, posuwał się do... Naprawdę okropnych środków.
Nim zdążył nawet zrobić parę kroków do przodu, gdy poczuł uderzenie silnej łapy na swoich plecach. Siłą sprowadzony do ziemi, runął pyskiem w ziemie. Piach i kurz podbity do góry zakręcił mu w nosie, doprowadzając do uciążliwego kichania, które przeszkadzało mu w sensownym myśleniu. Łapa Sowiego Pazura wciąż przyciskała go do ziemi, uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy. Musiał jedną rzecz mu kurwa przyznać — może i nie był najmądrzejszym psem w tym, ani jakimkolwiek klanie, ale cholera, siła na pewno była jego mocną stroną.
— Kurwa puszczaj mnie! — wycharczał Omszony, szczerząc wściekle swoje zęby. — Połamiesz mi zaraz żebra ty jebany sadysto!
— Dałeś się powalić. Tak właśnie wychodzą Twoje samotne treningi gówniarzu. — parsknął zastępca. — No i jak? Umiesz się wydostać kurwa czy siły Ci brakuje? Zobaczmy, jak te twoje treningi samemu są lepsze.
— Popierdoliło cię chyba — wystękał, czując coraz bardziej, jakby oczy miałyby mu wyskoczyć z czaszki. — Jesteś ode mnie jakieś 50 razy kurwa starszy i silniejszy, co znęcanie się nad młodszymi i słabszymi to twój konik? Jesteś psycholem!
Szarpał się i miotał, na wszystkie strony, wbijając pazury w ziemie, rozkopując ją, jakby to miało jakkolwiek pomóc. Znieważony, kompletnie obdarty z honoru i blasku, próbował uciec spod łapy swojego mentora, który na pewno musiał wcześniej nałykać się zbyt dużej ilości sterydów. Przyciskał go nią bezlitośnie do ziemi, z każdą sekundą zabierając mu coraz więcej powietrza. Wydawałoby się jakby, robił co coraz mocniej. Jego biceps był rodem kulturysty spod polskiego, szarego bloku, broniącego swojego osiedla. Jak komuś pierdolenie, to odleci parę metrów do tyłu, rozwalając przy okazji najbliższą ścianę, na widok takiego chowasz się w najbliższe krzaki. Nawet mentalność się kurwa zgadza.
Mech jednak nie zamierzał się chować w krzaki, uciekać. Nie chciał się chować, chciał kurwa wygrać, nieważne jak długo by mu to zajęło. Nie mógł się przecież poddać. Z każdym jednak łapczywie łapanym oddechem, czuł, jakby ten miał być jego ostatnim. Parę mroczków mu się pojawiło przed oczami, jego ruchy stawały się wolniejsze i coraz słabsze. Jego oczy robiły się coraz cięższe, a on coraz bardziej śpiący, jedynie ogień rozpalający się w jego płucach sprawiał, że pozostawał przytomny.
Czy to właśnie miał być jego koniec,
Brudny, wgnieciony w ziemie?
Czy miał do pozostawienia za sobą tylko to,
Parę wspomnień w głowach innych?
Czy jeśli teraz się podda, takim go zapamiętają?
Nie chciał się poddawać,
Ale nie miał siły tego nie robić.
Złapał oddech.
A potem kolejny.
Następny był kaszel, duszący kaszel. Nie wydawało mu się, nie trafił do gwiezdnych piesków. Był nadal na brudnej ziemi, cały brudny. To Sowi Pazur, zabrał swoją łapę z Mcha, dając mu w końcu możliwość swobodnego oddychania. Naprawdę był kurwa popierdolony, Omszony był tego bardziej pewny niż w kiedykolwiek. Pokazał swoją prawdziwą stronę. Teraz jednak uczeń Industrii, brał kolejne oddechy, zachłannie łapiąc powietrze do pyska, jakby już nigdy nie miał go poczuć. Łzy mimowolnie zbierały się w jego oczach, a kaszel nie ustawał.
Musiał wyglądać tak żałośnie.
— Mam nadzieje, że to cię czegokolwiek kurwa nauczy. Marsz, za mną.

UCZNIOWIE

Sikorkowa Melodia, Zakurzona Łapa

PARTNER

Ma, albo i nie ma. Zależy od momentu, pory dnia i jego poczucia. Nie raz miał krótkie romanse z psami z innych klanów, czy nawet samotnika, które akurat napatoczyły się pod jego łapy. Niektóre z tych relacji to przygody na jedną noc, inne zaś potrafią się ciągnąć przez nawet parę księżyców.

POTOMSTWO

Gdyby Mech miałby jakiekolwiek potomstwo, to byłby chyba jebany cud, albo wypadek podczas bycia naprawdę, ale to naprawdę naćpanym.

ciekawostki

Często można go zobaczyć kręcącego się wokół legowiska medyka. Można by wymyślić wiele wymówek dlaczego tam jest, jednak Mech po prostu próbuje zdobyć informacje, które są według niego korzystne. Podkrada też czasem różne zioła, próbując się nimi najprościej naćpać.
Niezbyt respektuje granice klanów. Uwielbia się między nimi szwendać, jakby był na własnym podwórku. Zna przez to dużą część psów z innych klanów i w drugą stronę, a ich tereny nie są mu obce.
Psy dookoła niego, z dziwnych powodów dość często się topią. On oczywiście, nie ma z tym nic wspólnego.
Uwielbia kopać dziury i w nich odpoczywać. Poza tym ma parę ulubionych miejsc, gdzie w cieplejszych momentach roku wygrzewa się na słońcu.
Gdyby był człowiekiem, posiadałby gitarę elektryczną o imieniu Hera.

dodatkowe informacje

AUTOR CYTATU

FEiN ["Loved"]

KONTO DISCORD

fley#9531

ŹRÓDŁO ZDJĘCIA

Flickr, Kristyna Kvapilova


OSTRZEŻENIA

0/3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz